-Siema ziom!
-Spierdalaj śmieciu.- Warczy napakowany koleś, gdy tylko zauważa kto się z nim wita.
Kurwa... cud, że nie dostałem w pysk.
Trudne jest życie bez osiłka przy boku... co za idiota w ogóle. Jak mógł trafić do izolatki? Przecież był spokojny- nigdy tam nie trafił jeszcze... co mu nagle odjebało?
-Jeager!- Znajomy głos wyrywa mnie z rozmyślań o cichym współlokatorze.
Odwracam się do znajomej mordy... o kurwa.
-Jan.- Mruczę, specjalnie zmieniając jego imię.
-Jean, narwańcu.- Popycha mnie na ścianę.- Gdzie zgubiłeś swojego koleżkę? Ackerman? Nie wiem komu ciągnąłeś, że trafiłeś do jego celi, ale nie martw się... możemy zaraz załatwić ci przeprowadzkę.
-Spierdalaj.- Warczę, odpychając go.- Nie pierdol farmazonów, koniomordy.
Jebany... będzie mi jakieś bajeczki gadać, siać ferment i mnie wkurwiać.
W więzieniu muszą już gadać, że się trzymam z Ackerman'em... to dobrze- a nawet świetnie. Szkoda tylko, że nie ma go tutaj, gdy go potrzeba!
-Masz przejebane Eren.- Jean nachyla się do mnie.- Dojadę cię, będziesz więzienną kurwą. Powinienem cię zajebać, ale patrzenie jak cię dymają będzie lepszą nagrodą. Jeszcze na tym zarobię.
-Nie wiedziałem, że masz takie preferencje.- Uśmiecham się prowokująco.- Mogłeś mówić od razu, załatwiłby ci dwójkę na spektakl.
-Chłopaki!- Na horyzoncie pojawia się strażnik.
Jean od razu się oddala, rzucając na mnie mordercze spojrzenie w którym kryje się groźba.
Kurwa...
-Jeager?- Strażnik zatrzymuje się przy mnie.- Jakieś problemy?
-Nie interesuj się.- Warczę.
Nie jestem pokojowo nastawiony do strażników... to banda debili, którzy najchętniej spierdoliliby do innej roboty. Wyzywają się skubańcy na nas i nie ponoszą za to żadnych konsekwencji.
-Jakby coś się działo, zgłoś to mi.- Mówi.
Patrzę na niego, jak na debila... czy on jest pojebany?
-Po chuj?- Pytam, naskakując na niego.- O co ci chodzi?
Strażnik rozgląda się, czy nikogo nie ma w pobliżu, po czym popycha mnie na ścianę.
-Mam cię pilnować.- Warczy.- Prośba Ackerman'a...

CZYTASZ
Levi&Eren| Serce w klatce
FanfictionSiedzi za niewinność, mimo to wszyscy go unikają. Oprócz jednego chłopaka...