Wysyła na mnie strażnika, by mnie pilnował... gdyby nie odjebał to bym nie musiał przejmować się wielkoludem, który praktycznie śledzi każdy mój krok.
-Ile przeciętnie trwa odsiadka w izolatce?- Pytam, drobnego blondyna, który siedzi obok i czyta książkę.
-Zależy co zrobiłeś.- Odpowiada, nie podnosząc wzroku znad tekstu.
No i zajebiście... Jean dyszy mi w kark, a Ackerman'a jak nie było, tak nie ma. Super kurwa.
-Armin, nie?- Szturcham blondyna.- Za co siedzisz?
Blondyn wzdycha i odkłada książkę. Wygląda jakoś tak niewinnie- pewnie chłopaki wykorzystują jego wygląd- nawet nie chce myśleć do jakich celów.
-Za przekręty finansowe.- Mruczy.
Przekręty finansowe... zajebisty gość. Ciekawe co zrobił? Jak to zrobił? Pewnie mi nie powie...
-Zajebiście.- Uśmiecham się lekko, wystukując rytm palcami.
-Nie musisz się denerwować.- Wzrusza ramionami, przyglądając się mojej dłoni.- Szybko go wypuszczą. Nigdy nie sprawiał kłopotów.
Skąd on kurwa może wiedzieć takie rzeczy?
Ackerman się popisał- stracił kontrole. Trafił do ciemnej dupy i zostawił mnie na lodzie... ze strażnikiem na karku. Jak mam teraz zająć się swoim sprawami?
-Jasne...
***
Uderzam pięścią w ścianę.
Jak mogłem tak zjebać akcje? Gdybym nadal udawał, że nic nie wiem, był obojętny, to laska by zrezygnowała z dalszego ciągnięcia tematu... w końcu zauważyłaby, że nic ze mnie nie wyciągnie.
Głupia pinda...
-Ackerman.- Głos Mike wyrywa mnie z ogólnego wkurwienia.
-Dawaj.- Zbliżam się do klapy w drzwiach, która się lekko uchyla.
-Gadał dzisiaj z Arminem.- Mówi, a mnie od razu bierze na zwrócenie ostatniego posiłku, który już wyglądał na zwrócony.
Cholera... Armin zawsze pierdoli te swoje farmazony o przekrętach finansowych, ale nigdy nie powie, że zabił swojego szefa by zająć jego miejsce.
-On jest chory.- Warczę.
-Blondynka od kilku miesięcy się uspokoił, ale i tak mamy go na oku. Gdyby coś się działo, od razu wchodzimy.- Mike mówi ciszej, niż ostatnio.
Tym razem przynieśli kolejnego typa do izolatki obok. Nie chciałbym by usłyszał, że strażnik gada z więźniem o tym co się dzieje w więzieniu.
-Jean mu chyba groził.- Kontynuuje Mike.
-Jak to chyba? Co ty pierdolisz Mike?- Pytam, nachylając się w stronę drzwi.- Przecież w twoim słowniku nie ma chyba.
-Nie słyszałem o czym gadali.- Przyznaje się.- Ale nie wyglądało to na rozmowę o pogodzie.
Zajebiście.
-Dzięki Mike.- Mówię, wracając na swoją twardą pryczę.
-Trzy dni.- Rzuca odchodząc.- Tyle wytrzymaj...
![](https://img.wattpad.com/cover/234393215-288-k629103.jpg)
CZYTASZ
Levi&Eren| Serce w klatce
FanfictionSiedzi za niewinność, mimo to wszyscy go unikają. Oprócz jednego chłopaka...