— Tak w ogóle z kim w końcu przyjdziesz na nasz ślub? — Zapytała Morgan przeglądając się w lustrze, podczas ostatniej przymiarki sukni ślubnej.
— Jak to z kim? — Zmarszczyłam brwi przyglądając się jej. Wyglądała przepięknie. Jednak jej pytanie niezwykle mnie zaskoczyło.
— Cameron przychodzi z Niną. Wiesz tą jego byłą narzeczoną. — Kontynuowała, a ja byłam w coraz większym szoku. — Nie mówił ci? — Zwróciła się z moim kierunku, a ja pokręciłam przecząco głową. — Podobno w święta pogodzili się. To znaczy nie wiem czy wrócili do siebie, ale Cameron oświadczył Scottowi, że przyjdzie właśnie z nią.
— Rozumiem.
Rzuciłam krótko, a Morgan powróciła do oglądania się w lustrze. Naprawdę byłam zaskoczona. Rozmawialiśmy z Cameronem praktycznie codziennie, a jednak on sam nie powiedział mi nic o tym. Oczywiście nie miał takiego obowiązku. Jednakże poczułam się trochę dziwnie. Do ślubu pozostały trzy dni. Nurtowało mnie to, jak w przeciągu trzech dni miałam znaleźć osobę towarzyszącą. Nie miałam zielonego pojęcia co mam uczynić, a chyba zrozumiałe było to, że w tym wypadku nie mogłam iść na ślub Morgan i Scotta sama. Po spotkaniu z Morgan siedziałam w swoim apartamentowcu głowiąc się co mam zrobić. I kiedy do moich drzwi rozległo się pukanie oświeciło mnie.
— Hej, wejdź. — Uśmiechnęłam się przepuszczając mężczyznę w drzwiach.
— Wybacz, że nachodzę cię wieczorem, ale nie miałem czasu, aby podjechać do twojej firmy w ciągu dnia. — Powiedział Morrone siadając na kanapie w moim salonie.
— Nic nie szkodzi. Napijesz się czegoś? — Zapytałam kulturalnie, ale mężczyzna odmówił.
Massimo przyjechał do mnie, by omówić dokładne szczegóły co do oficjalnego otwarcia jego hotelu, które było już tuż tuż. Od świąt dość często kontaktowaliśmy się w tej sprawie. Kilka razy zdarzyło nam się udać razem na lunch czy na kawę. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Nadal nie spotykaliśmy się ze sobą w innych celach niż zawodowe. Jedynie nasze kontakty stały się bardziej przyjacielskie. Spędziliśmy z dobre dwie godziny nad moim laptopem upewniając się czy wszędzie widnieje informacja o otwarciu. Morrone miał od tego swoich ludzi, jednak i my razem czy też osobno, systematycznie sprawdzaliśmy czy wszystko jest tak jak być powinno.
— Szczerze mówiąc obawiałem się, że budowa potrwa dużo dłużej. — Rzekł przeczesując palcami swoje zmierzwione już włosy. — Ale ta ekipa budowlana spisała się na medal.
— To prawda. — Przyznałam mu rację i zamknęłam laptopa. Patrzyłam na niego chwile zastanawiając się czy to co chcę zrobić jest dobrym pomysłem. Jednakże nie miałam nic do stracenia. — Massimo czy miałbyś ochotę pójść ze mną na ślub za trzy dni?
Te trzy dni minęły nim się obejrzałam. Morrone oczywiście zgodził się i towarzyszył mi w dniu ślubu Morgan i Scotta. Z początku oboje, jak i Cameron nie kryli zdziwienia z tego z kim przyszłam. Nie miałam żalu do Camerona, że nie powiedział mi nic o Ninie. Jednakże z początku miałam wrażenie, że nie był zadowolony z widoku mężczyzny przy mnie. Ceremonia była niezwykle piękna i wzruszająca. Robiło mi się ciepło na sercu widząc dwoje zakochanych w sobie do szaleństwa świeżych małżonków. Oboje wyglądali przepięknie.
Na uroczystości weselnej para młoda siedziała przy stole ze swoimi rodzicami. Natomiast świadkowie, czyli ja i Cameron wraz z Niną i Morrone przy oddzielnym. Z początku było dość niezręcznie, rozmawialiśmy tylko pomiędzy swoimi partnerami praktycznie w ogóle na siebie nie patrząc. Po pierwszym tańcu pary młodej uroczystość zaczęła nabierać tempa. Dość długo wraz z Massimo tańczyliśmy na parkiecie, aż do momentu kiedy musiałam udać się do łazienki. Wychodząc z niej niefortunnie na kogoś wpadłam.
CZYTASZ
Love is weakness.
RomanceBycie najwybitniejszym architektem na Florydzie, to dla wielu perfekcyjne życie. Cóż, takie też było. Jednak nie ma nic za darmo, wszystko ma swoją cenę. Dla swojej pracy poświęciła życie towarzystkie, nie z przymusu. Kochała to co robi, p...