Otworzyłam delikatnie oczy. Przez promienie słońca, które gwałtownie wpadły do moich oczu skrzywiłam się. Na dodatek poczułam rozlewający się ból po mojej głowie. Przyłożyłam dłoń do niej i syknęłam. W pewnym momencie przypomniało mi się, że w sypialni mojej i Massimo rolety zawsze podciągam ja. I właśnie wtedy zaczęłam odzyskiwać świadomość. Zerwałam się do siadu i zaczęłam nerwowo rozglądać dookoła. To nie była nasza sypialnia. Zaciągnęłam pamięcią do poprzedniego dnia i wszystko mi się przypomniało. Odkryłam swoje ciało i przeraziłam się. Miałam na sobie tylko koszulkę Camerona i dół od bielizny. Lekko spięta wstałam z łóżka i ruszyłam w poszukiwaniach mężczyzny.
— Dzień dobry. — Powiedział, gdy weszłam do kuchni. — Wyspana? — Zapytał i podszedł trochę bliżej mnie, a następnie objął mnie w pasie.
— Pęka mi głowa... — Odpowiedziałam, czując się lekko nieswojo i zrobiłam krok do tyłu. Ostatnie co pamiętałam, to nas pocałunek i to nie dawało mi spokoju. — Cameron czy my... no wiesz.
Mężczyzna spojrzał się na mnie i zaśmiał, a ja poczułam jak moje policzki zaczynają płonąć. Odwrócił się ode mnie i zabrał się za nakładanie jajecznicy na talerz. Następnie postawił talerze na wyspie kuchennej obok kubków z herbatą.
— Smacznego. — Uśmiechnął się i zajął jedno z miejsc. Stałam i z niedowierzaniem przyglądałam się mu. Ledwo trzymałam się na nogach, miałam ogromnego kaca, mój przyszły mąż mnie zdradzał, a ja w tamtym momencie nie miałam pojęcia czy nie zachowałam się tak samo podle. — Nic się nie wydarzyło, spałem na kanapie.
— W porządku. — Odchrząknęłam cicho i ze spokojem zajęłam miejsce obok niego. Ogromny kamień spadł mi z serca. Zajęliśmy się jedzeniem, w tle przygrywał nam tylko dźwięk grającego telewizora w salonie.
— Trwają poszukiwania znanej architekt Charlotte Diaz. Narzeczonej Massimo Morrone. Ostatni raz kobieta widziana była wczoraj...
Chyba oboje usłyszeliśmy dokładnie to, co wtedy powiedziała reporterka. Otworzyłam szeroko oczy i z niedowierzaniem spojrzałam na Camerona. Był tak samo zaskoczony jak i ja. W ciszy patrzyliśmy na siebie.
— Jeśli ktokolwiek z państwa widział panią Diaz proszony jest o niezwłoczny kontakt z policją.
— Nie wierzę. — Wyszeptałam i przełknęłam ogromną gulę w gardle. Podczas gdy Cameron nadal przyglądał się mojej osobie, ja jak gdyby nigdy nic odwróciłam się i zaczerpnęłam łyk herbaty. — On jest nienormalny. — Zaśmiałam się i odstawiłam kubek.
— Char, wszystko okej? — Zapytał mężczyzna, kładąc swoją ciepłą dłoń na mojej.
— Cameron. — Zaczęłam i powróciłam wzrokiem do niego. — Mój przyszły narzeczony najpierw zdradza mnie ze swoją pracownicą, a później zgłasza moje zaginięcie. — Parsknęłam nerwowym śmiechem. — W co on gra? — Westchnęłam i pokręciłam głową.
— Możesz zostać tu ile tylko chcesz. — Zabrał rękę i delikatnie mnie przytulił.
Jego ramiona napawały mnie spokojem. Nie przeszkadzała mi nawet ta niewygodna pozycja w której tkwiliśmy. Doskonale wiedziałam, że tak naprawdę mogłabym zostać u niego już do końca życia. I szczerze mówiąc wiem, że to byłaby najlepsza decyzja jaką bym podjęła. Jednakże nie byliśmy już nastolatkami. Byliśmy dorosłymi ludźmi. A ja mimo wszystko nadal byłam zaręczona i nie mogłam uciekać od problemów. Musiałam stawić im czoła.
— Dziękuję ci Cameron za wszystko. — Zaczęłam delikatnie odsuwając się i wstałam z krzesła. — Ale muszę wrócić. Muszę z nim porozmawiać, zanim ten cyrk stanie się jeszcze gorszy.
CZYTASZ
Love is weakness.
Storie d'amoreBycie najwybitniejszym architektem na Florydzie, to dla wielu perfekcyjne życie. Cóż, takie też było. Jednak nie ma nic za darmo, wszystko ma swoją cenę. Dla swojej pracy poświęciła życie towarzystkie, nie z przymusu. Kochała to co robi, p...