Rozdział siedemnasty.

530 27 0
                                    

Następnego dnia Morgan i Scott zaraz po śniadaniu postanowili wybrać się na zwiedzanie Sycylii. Ja po wypiciu sporej ilości wina wieczór wcześniej nie czułam się najlepiej. Tak więc kiedy Massimo pojechał odwieźć tę dwójkę do miasta, ja wylegiwałam się na leżaku przy basenie. Słońce nagrzewało moją skórę, a dookoła panowała przyjemna cisza. Zdecydowanie coś co lubiłam najbardziej. Cisza i spokój. Po wczorajszym wyznaniu Massimo w uszach wciąż słyszałam te dwa słowa, które wyszły z jego ust. Nie odpowiedziałam mu nic, nie poruszałam tematu Tiny. Postanowiłam odłożyć to na później i cieszyć się wyjazdem. Dość długo siedzieliśmy z Massimo popijając wino i szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, która była godzina kiedy kładliśmy się spać.

W pewnym momencie zrobiło mi się naprawdę gorąco. Tak więc po przyniesieniu sobie szklanki zimnego mojito wskoczyłam do basenu. Po przepłynięciu kilku długości usłyszałam warkot silnika samochodu. Podpłynęłam do brzegu i podparłam się o niego. Spoglądałam w głąb domu czekając, aż pojawi się w nim Massimo. Kilka minut później faktycznie tak było, lecz mężczyzna wszedł rozmawiając przez telefon i nawet nie spojrzał w moją stronę, a jedynie zniknął z mojego pola widzenia. Westchnęłam przerzucając przy tym oczami i odwróciłam się plecami do ścianki basenu, zarzucając ręce na jego krawędzi.

— Jak się czuje moja ukochana? — Słysząc jego niespodziewane pytanie wzdrygnęłam się. Chciałam odwrócić się w jego stronę. Jednak uprzedził mnie, wskakując do basenu.

— Trochę lepiej. — Odpowiedziałam, gdy wypłynął na powierzchnię i zaczął kierować się w moim kierunku. Podpłynął do mnie kładąc ręce blisko moich. — Kto dzwonił?

— Nikt ważny. Chwilę mnie nie ma, a oni już sobie beze mnie nie radzą. — Odpowiedział przyciskając swoje ciało trochę mocniej do mojego, a ja objęłam go w pasie swoimi nogami. — Nie wyobrażasz sobie jaką mam na ciebie ochotę. — Wyszeptał swoim niskim i uwodzicielskim tonem wprost do mojego ucha, a następnie zaczął składać pocałunki na mojej szyi i obojczyku.

W efekcie przez moje ciało przeszedł prąd. Kiedy jedna z jego rąk powędrowała na mój pośladek i dość mocno zacisnęła się na nim, moje uda chwyciły go jeszcze mocniej. Uniósł głowę zaprzestając składania pocałunków na mojej szyi i zatopił usta w moich. Z każdym kolejnym zetknięciem się naszych warg, pocałunki stawały się coraz bardziej agresywne. Czułam jak chęć na seks z mężczyzną staje się coraz większa i szczerze mówiąc nie dbałam wtedy nawet o to, że byliśmy w basenie i w każdej chwili ktoś mógł nas zobaczyć. Przygryzłam lekko jego dolną wargę, a on przyłączył drugą dłoń, do tej która ściskała moje pośladki i przycisnął mnie mocniej do siebie. Doskonale czułam jego wzwód, kiedy zaczął wolnymi ruchami ocierać się o mnie.

Zarzuciłam swoje dłonie na jego ramiona, ściskając je coraz mocniej. W pewnym momencie przestałam czuć jedną z jego dłoni na moim pośladku. Morrone odsunął się lekko ode mnie zsuwając z siebie swoje kąpielówki. I całe szczęście, ponieważ moja ochota na niego była już naprawdę ogromna i byłam gotowa, by poczuć go w sobie. Co zresztą chwilę później się stało. Czując go zaczęłam wbijać paznokcie w jego plecy. Jego ruchy stawały się coraz intensywniejsze i szybsze. Przywołując nam tym samym falę przyjemności.

— Wieczorem będziemy mieli gości. — Powiedział Morrone, kiedy pół godziny później leżeliśmy na leżakach ciesząc się promieniami słońca.

— Gości? — Zapytałam zsuwając okulary przeciwsłoneczne na czubek nosa i spoglądając w jego stronę.

— Zaprosiłem na kolację Mike. To mój dobry znajomy. Ma zabrać ze sobą jeszcze parę osób.

Skinęłam głową na znak, że rozumiem i powróciłam do opalania się. Leżeliśmy tak odpoczywając, aż do momentu w którym do domu wrócili Morgan i Scott. Zdecydowanie ten dzień był o wiele milszy i bardziej relaksujący niż poprzedni. W zasadzie spędzając czas sam na sam z Massimo nie myślałam o niczym. Nie pamiętałam już nawet sytuacji z ubiegłego wieczoru. Było po prostu dobrze. Wraz z Morgan zabrałyśmy się za przygotowania samych siebie, kiedy panowie pojechali do sklepu.

Love is weakness.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz