Dzień przed ślubem dosłownie wszystko uciekało mi z rąk. Nie dość, że zaczynał zjadać mnie stres, to w mojej głowie nadal był Cameron. Jedyne co mnie cieszyło to to, że mdłości stały się mniejsze. I całe szczęście. Nie wyobrażałam sobie spędzić całego wesela w łazience. Leżałam właśnie wyciągnięta na kanapie i oglądałam wiadomości. Godzinę wcześniej byłam upewnić się, że szykowanie sali weselnej idzie zgodnie z planem. Do końca dnia miałam zamiar odpoczywać i trochę popracować. Jednakże Massimo chyba miał inne plany, ponieważ dość namolnie się do mnie przytulał.
— Massimo przestań. Muszę pracować. — Odchrząknęłam i poprawiłam się na kanapie.
— Tylko praca i praca. Nie pozwalasz się nawet dotknąć. — Powiedział, a w jego tonie dało się wyczuć irytację. — Na szczęście za dwa dni koniec tego.
— Słucham? — Zmarszczyłam brwi i przeniosłam wzrok z ekranu laptopa, na właśnie wstającego z kanapy mężczyznę. — O czym ty mówisz?
— O tym, że po ślubie będziesz musiała wyznaczyć kogoś kto cię zastąpi, ponieważ ty nie będziesz już pracowała. Nie tylko ze względu na dziecko, co jest oczywiste. — Zaśmiał się pod nosem sięgając po kluczyki od samochodu ze stołu. — Po prostu w tym domu ja będę już tylko pracował. Wrócę za maksymalnie dwie godziny.
— Massimo! — Krzyknęłam, jednak w odpowiedzi usłyszałam tylko dźwięk zatrzaskujących się drzwi.
Miałam nadzieję, że tylko żartował. Nie wyobrażałam sobie życia bez mojej pracy i nie zamierzałam z niej rezygnować. Nie po to tyle poświęciłam w życiu, aby być tam gdzie się znajdowałam, by ktoś od tak chciał mi to odebrać. Niestety poziom złości, który wzrósł we mnie, nie pozwolił skupić mi się na dalszej pracy. Zamknęłam laptopa i udałam się do łazienki. Odkręciłam wodę, by napełnić wannę i po ustawieniu odpowiedniej temperatury usiadłam na jej brzegu. Cały czas zastanawiałam się czy Massimo mówił poważnie. Czy on wyobrażał sobie, że zamknie mnie pod kluczem? Jego niedoczekanie.
W moim życiu potrzebowałam kogoś, kto będzie dla mnie nie tylko partnerem życiowym, ale i przyjacielem, wsparciem, moją podporą. Kogoś, kto nie będzie mnie ograniczał, a jedynie kibicował mi i motywował mnie do dalszej pracy. Byłam wolnym ptakiem. Zawsze robiłam to czego chciałam, co uważałam za słuszne i dobre dla mnie. Nie miałam zamiaru dać zamknąć się w złotej klatce.
I tego dnia był to kolejny raz, kiedy porównałam sobie Camerona i Massimo. Gdy wanna wypełniła się wodą zrzuciłam z siebie ubrania oraz bieliznę. Następnie weszłam do wanny i kiedy woda otuliła moje spięte ciało, zaczęło się ono powoli rozluźniać. Nic nie rozluźniało mnie tak jak gorąca kąpiel bądź masaż. Położyłam ręce na swoim brzuchu i patrzyłam na ścianę przede mną. Zastanawiałam się jakiej płci będzie dziecko. Choć tak naprawdę nie miałam jeszcze stu procentowej pewności czy ono tam jest, ponieważ lekarz nadal nie dzwonił. Oparłam głowę o wyprofilowany zagłówek i przymknęłam oczy.
— Charlotte! Charlotte obudź się! — Poczułam jak ktoś szarpie moim ciałem i dość głośno krzyczy. Wzdrygnęłam się. — Boże, ale mnie wystraszyłaś.
Nie leżałam już w wannie. O dziwo owinięta ręcznikiem, znajdowałam się na podłodze w ramionach Massimo. Byłam całkowicie zdezorientowana.
— Nie krzycz tak. — Wyszeptałam. — Co się stało?
— Musiałaś zasnąć. Wszedłem do domu, wolałem cię, ale nie odpowiadałaś. Znalazłem cię w łazience. — Opowiadał i pomagał mi wstać. — Byłaś cała pod wodą. Odrazu cię wyciągnąłem. Nie chcę myśleć co by było...
— Massimo, wszystko już w porządku. — Starałam się uspokoić mężczyznę i poprawiłam ręcznik. Odwróciłam się w jego stronę i przyjrzałam jego zmartwione twarzy. — O co chodzi?
CZYTASZ
Love is weakness.
RomanceBycie najwybitniejszym architektem na Florydzie, to dla wielu perfekcyjne życie. Cóż, takie też było. Jednak nie ma nic za darmo, wszystko ma swoją cenę. Dla swojej pracy poświęciła życie towarzystkie, nie z przymusu. Kochała to co robi, p...