Rozdział dwudziesty-trzeci.

478 21 0
                                    

Nie mam pojęcia ile czasu spędziłam w łazience. Lecz, gdy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym, po prostu zamarłam. Zaczęłam zastanawiać się co mam zrobić, co teraz będzie. Nie zdążyłam przemyśleć obecnej sytuacji między mną a Massimo. Nie miałam pojęcia czy nadal chcę z nim być. Nie wspominając już o tym, że nasz ślub stał pod ogromnym znakiem zapytania. Odłożyłam test na szafkę obok umywalki i obmyłam twarz, aby trochę ochłodzić swój organizm. Następnie zamiast do rodziców, udałam się do swojego pokoju i napisałam do Morgan oraz Anny z zapytaniem, czy możemy się spotkać. Potrzebowałam porozmawiać z kimś innym niż moi rodzice. W pierwszej chwili do głowy wpadł mi Cameron. Jednak po ostatnich wydarzeniach w jego życiu, nie chciałam wyskakiwać z taką informacją, która mogłaby przypomnieć mu o wszystkim.

Półtorej godziny później siedziałam wraz z Anną i Morgan w salonie należącym do kobiety. Dokładnie opowiedziałyśmy Morgan o całej sytuacji z Massimo i jego pracownicą. Nie muszę chyba mówić jak skomentowała całe zajście. Nie pominęłam również faktu, że ubiegłą noc spędziłam u Camerona. Siedząc tak z Morgan i Anną, zaczęłam przyglądać się dość sporych rozmiarów brzuchowi Morgan. Zaczęłam wyobrażać sobie, że za kilka miesięcy i ja taki będę miała.

— A gdzie twój małżonek? — Zapytała Morgan Anna, czym wybudziła mnie z zamyślenia.

— Jest z Cameronem na jakimś przedstawieniu ich nowego projektu czy coś takiego. — Zaśmiała się Morgan i spojrzała na mnie, po czym położyła rękę na moim kolanie. — Hej, nie zamartwiaj się tak na zapas. Może Massimo mówił prawdę.

— Oby tak było. Inaczej będę musiała go zabić. — Wtrąciła Anna, na co obie kobiety zaśmiały się i również spojrzała na mnie.

— Przez dwa dni wydarzyło się tak strasznie dużo. Moja głowa nie nadąża za tym wszystkim. — Westchnęłam mówiąc szczerą prawdę. Nagle znów poczułam tą cholerną żółć podchodząca do gardła i zerwałam się na równe nogi.

— Szczoteczki dla gości są w szafce po prawej!!!

Tylko tyle zdążyłam usłyszeć zanim zniknęłam za drzwiami łazienki. Po skończeniu tej nieprzyjemnej czynności chwyciłam za szczoteczkę. Z każdym kolejnym ruchem szczoteczki w środku mnie zaczęło pojawiać się coraz dziwniejsze uczucie. Cała sytuacja dość mocno zaczęła mnie przygniatać. Wypłukałam buzie i spojrzałam na swoje odbicie. Moja twarz była szara, bez żadnych emocji, a pod moimi oczami były wory po ostatniej nocy, których nie przykryłam nawet korektorem. Przyglądałam się tak dłuższą chwilę. W pewnym momencie z mojego prawego oka wypłynęła ogromna łza. Jeszcze kilka miesięcy temu prowadziłam spokojne życie, a teraz stałam w łazience swojej przyjaciółki i zastanawiałam się po co mi to wszystko było.

— Oo Charlotte! — Wzdrygnęłam się słysząc głos Camerona. Zamknęłam za sobą drzwi i z udawanym uśmiechem odwróciłam się w jego stronę. — Wszystko w porządku? Jak się czujesz?

— Jest w porządku. — Musiałam grać. Nie chciałam dać niczego po sobie poznać. — A jak spotkanie?

Tym pytaniem wywołałam lawinę. Scott z Cameronem dołączyli do mnie, Morgan i Anny. Zacięcie opowiadali o nowych projektach. Ewidentnie widać było po nich, że są niezwykle zadowoleni. Dzięki temacie ich firmy na chwilę przestałam myśleć o tym całym bałaganie, który mnie otaczało. I szczerze mówiąc towarzystwo Camerona też miało w tym swój udział. Niekiedy nasz wzrok napotykał się, a uśmiech, który mi posyłał wywoływał uśmiech z mojej strony. Starałam się bagatelizować to, że wciąż było mi niedobrze. Ledwo wstrzymywałam się przed tym, by nie iść do łazienki. Jednak nie chciałam zwracać na siebie uwagi i dzielnie siedziałam na kanapie obok Anny i Camerona.

Love is weakness.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz