Mój bohater...

656 10 4
                                    

Chase

Siedzieliśmy tak razem bardzo długo, nie chcieliśmy się od siebie odkleić.

Sky: Ale ci narobiłam strachu Chase.

Chase: Wolałbym umrzeć niż żyć bez ciebie.

Sky: Mój Chase...

Chase: Moja Sky...

Otarła mi resztki łez z oczu i wtedy zadzwonił komunikator Sky.

Rayder: Halo Sky gdzie jesteś? Jest z tobą Chase?

Sky: Tak Rayder jesteśmy... sama nie wiem gdzie...

Rayder: jak to?

Sky: No... skomplikowana sprawa...

Rayder: Ale wrócicie sami?

Sky: Tak, już się zbieramy.

Rayder: No to do zobaczenia, aha i Chase w ogóle wyszedł ze swojego domku?

Sky: Tak i jest wesoły.

Rayder: Aha... to... pa.

Podniosłem się. I zobaczyłem że Sky ma szramę na plecach. Kiedy próbowała wstać od razu usiadła z powrotem.

Sky: Ouh ale boli.

Chase: Może cię zaniosę?

Sky: Nie nie trzeba.

Próbowała wstać ale z tym samym skutkiem.

Chase: Zaniosę cię.

Sky: Na prawdę Chase, zaraz wstanę.

Chase: To nie było pytanie.

Położyłem sie żeby Sky było łatwiej na mnie wejść. Kiedy weszła ruszyłem. Praktycznie leżała na mnie i mnie przytulała, wiedziała że chciałbym ją tak nieść. Zacząłem zbliżać się do potoku żeby go przepłynąć.

Sky: Co co ty robisz Chase?

Chase: Przepłyniemy potok, trzymaj się mocno.

Powoli wchodziłem do wody. Potem zacząłem płynąć. Kiedy wyszedłem na brzeg z drógiej strony, kichnąłem.

Sky: Tylko żebyś mi tu się nie przeziębił.

Szedłem dalej mimo że było mi mokro i zimno, musiałem donieść Sky do do bazy.

Rocky

Razem z Zumą siedzieliśmy tak bardzo długo.

Zuma: Wygląda na to że już sobie poszli.

Rocky: Czyli zostaliśmy tylko ty i ja... eee to znaczy... już możemy iść...

Chyba przez to wszystko sam się zakochałem. Zuma popatrzyła na mnie podejżliwie.

Zuma: Uhh Rocky?

Rocky: Hehe... tak?

Zuma: Czy ty... czy ty sie przypadkiem nie zakochałeś we mnie?

Rocky: No... ja... skąd...

Zuma: Nie udawaj!

Rocky: Ehh no dobra masz mnie... wracamy już do bazy?

Zuma: Jeśli chcesz to możemy tak jeszcze posiedzieć.

Rocky: No jasne! Eee... to znaczy... jeśli chcesz...

I siedzieliśmy tak oparci o siebie.

Chase

Chase: *kicha*

Sky: Mówiłam że się przeze mnie przeziębisz.

Chase: Dla ciebie mógłbym zginąć.

Sky: Dobrze wiesz że to nie miało by sensu bo gdybyś zginął umarłabym ze smutku.

Po tych słowach wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Zacząłem smarkać i kaszleć czułem się coraz gorzej. I wtedy zobaczyłem zatokę przygód, chwilę później szedłem już pierwszymi ulicami.

Sky

Po chwili byliśmy w bazie. Podbiegł do nas Rayder.

Rayder: Jesteście, co się stało Sky? Masz ranę?

Sky: Chase mnie uratował ale to długa historia. Teraz to jest nie ważne, Rayder zobacz na Chasea.

Rayder: Chase! Ty masz gorączkę!

Chase aż trząsł się z zimna poza tym kaszlał, smarkał i kichał.

Rayder: Idź do swojego domku Chase i dobre się przykryj. Zaraz przyjdzie do ciebie Marshal i da ci jakieś lekarstwa, a ty Sky zostań Marshal opatrzy ci ranę.

Chwilę później przyszedł Marshal i odkaził mi ranę po czym założył bandaż. Następnie poszedł do domku Chasea żeby dać mu lekarstw, wrócił bardzo szybko.

Marshal: Rayder Chase nic dziś nie jadł! Z skąd mam wziąść coś dla niego do zjedzenia?

Sky: Ja mu zaniosę.

Marshal: Nie, ty Sky powinnaś położyć się z tą raną.

Sky: Nie, ja mu zaniosę.

Marshal: Uhh niech ci będzie.

Wzięłam miskę Chasea i szłam w stronę jego domku, kiedy weszłam do środka zobaczyłam leżącego Chasea rozpalonego przez gorączkę.

Sky: Chase mam dla ciebie jedzenie, powinieneś zjeść, nic dziś nie jadłeś.

Mimo wszystko Chase powoli wstał i zaczął jeść, zjadł wszystko.

Chase: Wody... proszę wody...

Sky: Dobrze zaraz ci przyniosę.

Po chwili przyniosłam mu miskę wody którą szybko wypił.

Chase: Dziękuje... - Wyszeptał.

Zaczęło się ściemniać i po zjedzeniu czegoś poszłam się położyć i prawie od razu zasnęłam zmęczona. W nocy obudziły mnie jakieś jęki. Postanowiłam to sprawdzić. Głos dobiegał z domku Chase. Kiedy podeszłam bliżej usłyszałam wyraźnie, Chase mówił przez sen.

Chase: Nie Sky nie! Nie! Dlaczego!

Miał koszmary, postanowiłam go obudzić. Weszłam do jego domku.

Sky: Hej, Chase obudź się. Miałeś koszmar.

Obudził się i mnie przytilił, był cały spocony i rozpalony, jego czoło było bardzo gorące.

Chase: S... S... Sky... ś... śni... śniło mi się że... że cię straciłem...

Sky: Ciii... spokojnie, jestem przy tobie, to był tylko zły sen...

Przytuliłam go bardzo mocno i nie puszczałam.

Chase: Mo... możesz spać u mnie?

Sky: Uhhh... no dobrze.

Tak na prawdę cieszyłam się z tego niezmiernie. Bardzo chciałam z nim spać. Chase posunął się żeby zrobić mi miejsce. Położyłam się obok niego. Ciężko oddychał, byłam pewna że już śpi.

Sky: Chase... mój bohater... uratował mi życie a teraz biedny jest chory...

Chase: Ja nie śpię. - Powiedział cichym ochrypłym głosem.

Sky: Kocham cię Chase...

W tedy go pocałowałam i wtuliłam się w niego... było mi bardzo dobrze. Ale Chase przestał się całować.

Chase: Zarazisz się...

Sky: Nic mnie to nie obchodzi, muszę korzszystać z sytuacji...

Te ostatnie słowa wypowiedziałam z uwodzicielski uśmiechem. Jak widać Chase to zauważył. I tak zasnęliśmy...

Chase I SkyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz