Tony wiedział, że to zły pomysł. Wiedział, że kiedy to zrobi nie będzie odwrotu. Patrzył w oczy chłopaka, który narobił cały ten bałagan. Były przestraszone i zagubione jak u kilkuletniego dziecka. Stark dobrze znał to spojrzenie. Jakże często sam widział je w lustrze. Kiedy teraz po raz kolejny zobaczył ten wzrok ból i żal przestały mieć znaczenie. Już wiedział co powinien zrobić. Nie był pewien czy dla siebie czy dla May. Ona kochała tego chłopaka nad życie, a Tony kochał ją... tylko nie tak jak kochał tysiące dziewczyn przedtem. Ją kochał naprawdę. Nie wiedział co teraz bez niej zrobi. Nauczył się z nią żyć. Nauczył się funkcjonować w prawdziwej relacji z kimś kto nie ocenia go przez pryzmat jego tożsamości czy pieniędzy. Całe to uczucie jednak musiał zamknąć teraz w sobie. Nie będzie drugiej osoby, na którą mógłby je przelać. Dla May, Tony był w stanie zrobić wszystko ale ona nigdy niczego nie pragnęła. Rozmyślając tak teraz doszedł do wniosku, że tym bardziej jest zobowiązany.
-Zaopiekuję się tobą Peter. - stanął nad skulonym blondynem kiedy zbroja chowała się do jego reaktora.
- Co ty odwalasz Stark? - z boku chłopaków pojawił się znienacka Clint.
- Clint, to nie twoja posrana decyzja - na twarzy Iron Man'a pojawiło się lekkie zirytowanie. Nienawidził wtrącania się w swoje sprawy i chociaż Łucznik doskonale o tym wiedział to odciągnął miliardera na bok.
- Słuchaj, ja wiem, że kochałeś tę kobietę ale nie musisz brać sobie pod opiekę autodestrukcyjnego piętnastolatka! - głos Clinta był stanowczy.
- Z całym szacunkiem ale nie chciałem twojej opinii - Stark miał coraz bardziej dość tej rozmowy.
- Gdyby to chociaż był jej syn...ale nie Tony. Do tego zniszczył całą kamienicę jakimś kosmicznym odrzutkiem - syknął nerwowo zaciskając szczękę ale jasnowłosy nie zamierzał odpuszczać - Kto wie czy on nie pracuje dla tych ludzi?
- Skończyłeś? - westchnął wręcz wycieńczony już rozmową geniusz.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mówię, że on może być niebezpieczny. Sam mówiłeś, że go nie znałeś. Skąd wiesz co ma w głowie?
- Tego nie wiem - odparł ze stoickim spokojem - ale widzę, że to zagubiony chłopak, który kilka godzin temu stracił najważniejszą osobę w swoim życiu. Z resztą nie tylko on - Tony za nic w świecie nie chciał się rozkleić - a teraz wybacz bo są ważniejsze sprawy na głowie.
- Będziesz tego żałował - usłyszał jeszcze za sobą ale zdawał się nie przejmować.
Ruszył w kierunku wyjścia z tej kupy gruzu jaka pozostała po uroczej kamienicy.
- Chodź młody. - skinął głową na chłopaka, który ze zdeozrientowaną miną podążył za być może swoim jedynym ratunkiem - Zabieram go Nick i spadam.
- Słyszałem jaką podjąłeś decyzję i nie zamierzam próbować jej zmienić ale chyba sam wiesz co czeka tego chłopaka? - czarnoskóry doskonale wiedział jak porozumiewać się z wynalazcą.
- Nie musisz przypominać - westchnął - Dam, a właściwie damy radę.Chciałam napisać tutaj jakieś słowa na powitanie ale zamiast tego po prostu zaproszę do czytania;) opowiadanko i pomysł powstało kiedy leżałam na materacu, na podłodzę i patrzyłam w okno bo belki wyleciały z łóżka, rozdziały będą krótsze ale częściej wstawiane
buziaki ❤
CZYTASZ
Together Alone
FanfictionKiedy May zginęła w strasznych okolicznościach Tony i Peter nie mogli sobie poradzić. Zwłaszcza Peter, na którego spadła cała wina. Obydwoje kochali May więc Tony z tej miłości wziął pod opiekę nastolatka. Nie wierzył w teorię, że to właśnie Peter j...