- To dlaczego ci to zrobili? - Tony spojrzał jednym okiem na Petera kiedy wykładali z toreb jedzenie kupione po drodze na obiad dla wszystkich.
Nastolatek całą drogę nie chciał powiedzieć Starkowi co się wydarzyło więc ten w pewnym momencie po prostu odpuścił i nie pytał więcej. To znaczy, czekał do odpowiedniego momentu żeby się dowiedzieć bo ciekawość go zżerała. Sam nie raz przecież bił się gdzieś za szkołą ale czuł, że chodzi co innego. Albo się mylił. Lub po prostu chciał uczestniczyć w życiu chłopaka.
- Już panu mówiłem, że to nic takiego.
- Co nic takiego? - wtrącił się Kapitan, który akurat wszedł do kuchni w wyjątkowo dobrym humorze - Ojj chyba już wiem - dodał kiedy spojrzał na twarz Petera
- Też ci kiedyś tak przywaliłem prawda Stevie? - zaśmiał się Tony w duchu czując ulgę, że Rogers udaję, że Tony wcale nie leżał mu na ramieniu, płacząc.
- Wydaje mi się że było na odwrót - skrzywił się blondyn.
- O mniam - do kuchni Avengers dołączyła Natasha zabierając frytkę z jednego z plastikowych talerzy - Jak było w szkole młody? - zagadnęła Petera nie komentując jego podbitego oka.
- Całkiem dobrze - uśmiechnął się do niej nastolatek
Niedługo zjawiła się cała reszta drużyny i wszyscy usiedli przy długim stole. Tworzyli na swój sposób jedną dużą rodzinę. Przeżyli razem za dużo żeby było inaczej. Tony słuchaj jak wszyscy między sobą się przekomarzają i uśmiechał się po niektórych żartach ale nie czuł się na siłach żeby samemu cokolwiek powiedzieć. Przełknąć też nic nie mógł chociaż czuł, że humor mu się poprawił był jakiś odosobniony.
- Wszystko w porządku panie Stark? - Tony zdziwił się po pytaniu Petera, parę osób również zwróciło wzrok w jego kierunku.
- Tak jasne - odchrząknął - Zamyśliłem się - uśmiechnął się blado - Nie jestem zbytnio głodny. Idę poćwiczyć - mrugnął szybko do nastolatka i zaraz wyszedł znikając gdzieś za rogiem.
Geniusz przebrał się w swoim pokoju w luźniejsze ubrania po czym zjechał dwa piętra niżej do siłowni, a właściwie wybrał jednak pomieszczenie z ringiem w którym wisiał worek treningowy. Nie ociągając się wskoczył do środka i zaczął uderzać pięściami w skórę, nie zwracając uwagi na brak rękawic i czerwone już kostki u rąk. Pot zaczął spływać z jego czoła ale nie przestawał. Próbował rozładować emocje jakie w nim dzisiaj siedziały. Nagle do sali wszedł Peter. Tony ucieszył się widząc, że przebrany jest w dresy bo zszedł i rzucił w jego stronę rękawice bokserskie, a sam sięgnął po butelkę wody.
- Chodź, pokażę ci jak następnym razem oddasz tym frajerom.
Uśmiechnął się i sam założył w końcu rękawicę żeby dać młodemu dobry przykład. Nastolatek odwzajemnił uśmiech i wskoczył za Tony'm do środka. Z początku nie wiedział jak się zachować kiedy Stark rzucał hasłami "uderz" czy "no wal" ale po chwili się przekonał. Wynalazca śmiał się kiedy Peter złapał delikatną zadyszkę po kilku oddanych ciosach w jego rękawice.
- Ja się chyba do tego nie nadaję - chłopak oparł dłonie o kolana łapiąc oddech.
- No co ty. Świetnie ci idzie. - wyszczerzył się do niego mężczyzna - Poza tym członek Avengers musi umieć się bić.
- Członek Avengers? - otworzył usta za zdziwienia.
- Oczywiście. Musimy tylko trochę podrasować te twoje pajęcze zdolności no i pogadać z Fury'm ale to zostaw mi.
CZYTASZ
Together Alone
FanfictionKiedy May zginęła w strasznych okolicznościach Tony i Peter nie mogli sobie poradzić. Zwłaszcza Peter, na którego spadła cała wina. Obydwoje kochali May więc Tony z tej miłości wziął pod opiekę nastolatka. Nie wierzył w teorię, że to właśnie Peter j...