IV: Nocna wycieczka

380 36 26
                                    

serwus, moi mili! dodaję ostatnio dość często. chyba serio ta zima u nich mi się udziela

Connie leżała, wgapiając się w ciemnoczerwony baldachim, i oczekując, że Lily w końcu pójdzie spać.

Cóż mimo, że powtórzyła jej już mnóstwo razy, iż więcej nauki jej naprawdę nie potrzeba to ta chyba nie wzięła sobie tego do serca. 

Natomiast głęboki sen Evans był potrzebny Bowie do potajemnego wymknięcia się do biblioteki. Mimo, że od zdarzenia z Amortencją z minęło trochę czasu, temat nawet jeśli został zamknięty to zaczął ją intrygować.

Oprócz tego Connie zależało na zaliczeniu eliksirów na przynajmniej Zadowalający, przed Bożym Narodzeniem, na które nie miała najmniejszego zamiaru wracać do domu. Choć przyznała w myślach, że jej matka nie byłaby wniebowzięta i zbyt zaaferowana świątecznym nastrojem, gdyby oznajmiła jej, że eliksiry poszły jej okropnie. Dosłownie.

Zaczekała jeszcze chwilę, po czym słysząc cicho wypowiedziane przez  rudowłosą „Nox" zerwała się z łóżka, i chwytając z szatę, zwinnie i cicho opuściła dormitorium.

Nie było to najmądrzejsze, ponieważ gdyby Filch przyłapał ją w piżamie szwendającą po Hogwarcie w nocy, nawet nie chciała myśleć o kolejnym szlabanie.

Pospiesznie kierując się do schodów korytarza na drugim piętrze, skąd łatwo dostać się do biblioteki, oświetla sobie drogę różdżką. Spotkała się przy tym z kilkoma komentarzami zdenerwowanych obrazów, narzekających na odbieranie im snu.

Usłyszała za sobą kroki, przez co szybko zgasiła światło dobiegające z różdżki. Jednak po przeanalizowaniu sytuacji, stwierdziła, że dzięki późnym godzinom, grupa Huncwotów prześladuje ją nawet we własnej głowie.

Ponownie szepnęła zaklęcie, a z różdżki błysnęło światło, przez co mogła kontynuować nocną wycieczkę do Biblioteki, bez ryzyka skręcenia karku na schodach oraz spędzenia świąt w Skrzydle Szpitalnym. Niestety nie obeszło się bez wypowiedzi obrazów:

— Zgaś to światło, tępaku. — Usłyszała za sobą komentarz portretu, któremu zawtórowały kolejne. Connie westchnęła, i szepnęła, że już za chwilę da im spać.

Brunetka dotarła do biblioteki, i z zaskoczeniem odkryła, że pani Pince zostawiła księgozbiór otwarty.

— Brawo, Bowie — mruknęła sama do siebie pod nosem. — A nikt ci nie wróżył kariery przestępczej — westchnęła po czym weszła do biblioteki, zostawiając za sobą lekko uchylone drzwi, aby droga ucieczki była łatwiejsza.

Szybko odnalazła Dział Ksiąg Zakazanych, i licząc, że znajdzie w nim wzmiankę o Amortencji, udała się do niego, szukając odpowiedniej pozycji.

Pod tym, jak jej wzrok zahaczył o pozycję zatytułowaną „Diabły piętnastego wieku" wzdrygnęła się, uświadamiając sobie swój błąd, że może szukać tam, gdzie nie powinna.

Choć nadal nurtował ją temat Amortencji, to przyszła tu, aby poduczyć się do eliksirów, a z pewnością nie po to, żeby dowiadywać się o życiu Diabłów z piętnastego wieku, czy Merlin wie czym.

Gdy zobaczyła strugi deszczu na szybie, głośno przełknęła głośno ślinę, a w jej myślach szybko nasunął się scenariusz tego, iż mogłaby rozpętać się burza.

— Nie tym razem. — Rzuciła groźne spojrzenie Diabłom z piętnastego wieku, po czym opuściła dział ksiąg zakazanych.

𝐊𝐎𝐍𝐅𝐔𝐍𝐃𝐎  ❖ 𝓈𝓎𝓇𝒾𝓊𝓈𝓏 ℴ𝓇𝒾ℴ𝓃 𝒷𝓁𝒶𝒸𝓀 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz