wszystkie sygnały na niebie i ziemi każą mi napisać dla was rozdział, łącznie z tym, że od dwóch dni spotykam na drodze puszkę po blacku... (przysięgam, sprzątnęłam ją, jakimś cudem znow się tam znalazła)
*Cóż po tym, jak Constance została powstrzymana przez kota, by trafić jakimś zaklęciem Syriusza, sugerującego jej, iż jest najpierw podejrzana, a później ponura i przykra, wszyscy siedzieli w pokoju dziewczyny w dość niezręcznej ciszy, którą przerywał Potter pogwizdując czasami.
Świąteczny nastrój Evans, jednak udzielił się wszystkim, tylko na odwrót, co w pierwszej chwili przyszło Connie do głowy.
Oprócz Pottera sprawdzającego cierpliwość pozostałych, w jego ślady postanowiła pójść mucha – w grudniu. Mucha, a na dodatek wyjątkowo głupia oraz upierdliwa.
W pierwszej kolejności praktycznie wleciała Connie w czoło, na co dziewczyna skrzywiła, jednak później wybuchła śmiechem, gdy owad postanowił podręczyć Syriusza, którego nagle opuścił kot. Czyli ostatecznie racja postanowiła dumnie przejść na stronę Connie, decydując, że parszywa bestia, nie lubi nikogo, niczym Krzywołap przemierzający dystans od łóżka do drzwi.
Późniejsze przygody muchy wyglądały tak, iż odbiła się od sufitu, wleciała do lampy, i grając na nerwach wszystkim Gryfonom, postanowiła zadecydować o swoim losie siadając Jamesowi na głowie, co równało się z tym, że ten dostał szału.
— Nie ruszaj się, na Merlina — syknęła Connie, która właśnie przeczesywała pokój w poszukiwaniu książki, którą mogłaby bezkarnie uderzyć Pottera w głowę oraz zabić muchę. W końcu w przebłysku oświecenia, zerknęła pod szafę, i bingo! Leżała pod nią lekko zakurzona książka, - cóż po roku koczowania pod meblem, który sam w sobie Connie wydawał się niepotrzebny skoro wszystkie ubrania można porozrzucać po pokoju, nie było innej możliwości - po którą szybko chwyciła, jednak James odsunął się gwałtownie.
— Nie zabijesz na mojej głowy muchy! — jęknął, osłaniając się rękami przed Connie, która jedynie przewróciła oczami.
— A chcesz się założyć? — spytała zawzięcie, biorąc zamach z pożółkłą książką w dłoni, jaka za chwilę miała być użyta jako narzędzie zbrodni — na owadzie, który wraz z Potterem zaczął panikować, jednak nadal nie mógł się uwolnić.
— Właśnie, że nie chce! — krzyknął przerażony wizją martwej muchy kłębiącej się gdzieś w jego włosach, błagalnie zerkając na Syriusza, który stał za Connie niekoniecznie wiedząc, co zrobić.
I tu już nie było żadnej opcji, Constance zamachnęła się książką, trafiając bruneta w policzek, w momencie, w którym mucha triumfalnie wyleciała pomiędzy kosmyków Pottera, natomiast brunetka runęła jak długa przed siebie, agresywnie dmuchając na pasma włosów, jakie wpadły jej na czoło. Chwilę później mucha przeleciała jej przed nosem, co spowodowało jej gwałtowny powrót do rzeczywistości i zerwanie na równe nogi, wypatrując stworzenia, które było na dobrej drodze by wyrwać Krzywołapowi tytuł bestii.
— Gdzie to jest? — fuknęła, oglądając się na boki w szaleńczej pogoni za muchą. Wszyscy natychmiast wydali owada, w spokoju siedzącego na ścianie nad oknem, idealnie pod krzesłem. Connie w moment zjawiła się na krześle, niebezpiecznie balansując na poduszce, i krześle oraz granicy furii, którą wcześniej wywołał Black. Lily, która do tej pory siedziała cicho, przy biurku starając się nie tknąć artystycznego nieładu, ponieważ gniew artystów był jedną z rzeczy, których wolała uniknąć, a gniew Constance Bowie w odsłonie artystki — to zdecydowanie wolała ominąć szerokim łukiem, nawet przy użyciu miotły.
CZYTASZ
𝐊𝐎𝐍𝐅𝐔𝐍𝐃𝐎 ❖ 𝓈𝓎𝓇𝒾𝓊𝓈𝓏 ℴ𝓇𝒾ℴ𝓃 𝒷𝓁𝒶𝒸𝓀
Fanfiction❝I tak wszystko się rozpoczęło, pozostałe sytuacje mające się wydarzyć były tylko częścią łańcucha pokarmowego, który zaraz zamierzał strawić godność Connie, ponieważ jej świadomość została pożarta jako pierwsza, z pomocą Ognistej Whiskey.❞ [𝐞𝐫𝐚...