Brązowe włosy Constance od kiedy zwlekła się z, o dziwo dość wygodnego łóżka, po czym niepewnie zerknęła w lustro, nie wyglądały zbyt dobrze.
Cóż zresztą niekoniecznie ją to dziwiło, ledwo pamiętała, jak wróciła z festynu do Dziurawego Kotła. Właściwie od praktycznie wyrwania Jamesowi butelki, w odwecie na Lily za nazwanie ją pełnym imieniem.
Prędko po umyciu zębów, naciągnęła na siebie moherowy sweter, porzucając wszelkie nadzieje pokładane w rozczochranych włosach, po czym zeszła do pubu.
Przy jednym ze stołów siedzieli już wszyscy Huncwoci oraz zmordowana ich towarzystwem Evans, która wyraźnie się ucieszyła na widok przyjaciółki.
— Na Merlina, Connie! — wrzasnęła dziewczyna, a na jej twarzy rozkwitł uśmiech, jaki przy syknięciu brunetki, natychmiast zwiądł.
— Nie tak głośno, na Merlina — mruknęła, i pospiesznie zauważyła, że jedyne wolne miejsce znajdowało się obok Syriusza, więc bez chwili zastanowienia usiadła na krześle, jednak reakcja bruneta zdziwiła ją do tego stopnia, iż zachłysnęła się kawą. Mianowicie chłopak spróbował objąć ją ramieniem. — Black ty się masz dobrze, czy tak niekoniecznie? — fuknęła, patrząc na niego identycznie wielkimi oczami, jak on na nią.
— Constance, czy ty... — zaczął lekko oburzony, jednak moment później w formie olśnienia, a raczej jak określiłby to w tamtym momencie kataklizm. — Co właściwie pamiętasz z tamtego wieczoru? — spytał, gdy dziewczyna dopijała już swoją mocną czarną kawę, jaką zamówiła jej Evans przewidując taki obrót spraw.
— Szczerze? — mruknęła, wpatrując się w kubek po kawie, jakby oczekiwała, że objawi się mu drugie dno. — Odkąd zabrałam butelkę od Pottera, co się działo, nie wiem — dokończyła, czując na sobie wzrok całego towarzystwa. Cóż, James wyglądał tak jakby właśnie dostał w głowę patelnią, ewentualnie tłuczkiem – do stracenia przytomności zostało mu niewiele. Lily niekoniecznie wiedziała, co zrobić, więc bezczynnie wgapiała się w przyjaciółkę, starając się wtopić w otoczenie, co w intensywnie pomarańczowym swetrze nie było najłatwiejsze. Lupin usilnie próbował ukryć chichot, tak samo jak ból po kopnięciu w piszczel przez Syriusza. Peter obserwował sytuację z rozszerzonymi oczami, stukając pulchnymi palcami w stół.
— Ogarnijcie się wreszcie — syknął Syriusz, przewracając oczami.
— Ty się ogarnij, per arystokrato — fuknęła, związując włosy w niską kitkę, również wywracając oczami. — Oberwiesz za tę Constance. — Pogroziła mu palcem, rozglądając się za żywą duszą siedzącą w pubie o poranku, jednak żadna się nie napatoczyła. Zresztą całe szczęście.
Lecz nim Black, w ogóle zdążył odparować księżniczką, bądź księżną, zjawił się Tom — barman i właściciel Dziurawego Kotła, szarpnął Connie za ramię, co w początkowej formie miało być delikatnym uderzeniem.
— List dla panny Bowie — powiedział z krzywym uśmiechem, natomiast dziewczyna prędko złapała list, również uśmiechając się w tamten sposób.
Barman odszedł, aczkolwiek mina dziewczyny po zobaczeniu nadawcy, jakby jeszcze nie była wyjątkowo nie tęga, zmarniała.
— Cholera — mruknęła, wyjmując list z koperty, wyglądając na niezbyt przejętą wyrazem twarzy Evans.
— Connie, język! — syknęła rudowłosa, na co druga Gryfonka wyrwana z przedzierania się pomiędzy złowrogimi szeregami zdań, wystawiła jej język, wracając do równie niemiłych przecinków.

CZYTASZ
𝐊𝐎𝐍𝐅𝐔𝐍𝐃𝐎 ❖ 𝓈𝓎𝓇𝒾𝓊𝓈𝓏 ℴ𝓇𝒾ℴ𝓃 𝒷𝓁𝒶𝒸𝓀
Fanfiction❝I tak wszystko się rozpoczęło, pozostałe sytuacje mające się wydarzyć były tylko częścią łańcucha pokarmowego, który zaraz zamierzał strawić godność Connie, ponieważ jej świadomość została pożarta jako pierwsza, z pomocą Ognistej Whiskey.❞ [𝐞𝐫𝐚...