Słońce już od dawna rozgościło się na niebie, zalewając mój pokój ciepłym, złocistym światłem. Promienie tańczyły na ścianach, odbijając się od mebli i tworząc fantazyjne cienie. W taką pogodę trudno było nie wstać i nie cieszyć się dniem, ale ja, jak zwykle, miałam trudności ze snem. W końcu zdecydowałam się usiąść na parapecie, bujając nogami w rytm moich myśli. Gdy drzwi do pokoju cicho skrzypnęły, a moja mama weszła do środka, wiedziałam, że dzień oficjalnie się rozpoczął.
- Ayaki, co ty robisz? - jej głos był pełen zdziwienia i troski. Zaskoczyło ją moje nietypowe miejsce do siedzenia.
- Ugh, jak zawsze nie mogłam spać - westchnęłam, przeciągając się leniwie. - A że już jest dzień, to pomyślałam, że mogę skorzystać z porannego słońca.
Zeskoczyłam z parapetu, a mama natychmiast do mnie podeszła, wyciągając rękę, jakby chciała mnie przytulić.
- Ayaki, ile razy mam ci powtarzać, żebyś na siebie uważała? - jej głos był miękki, pełen troski, ale i delikatnego wyrzutu.
Nasze mieszkanie nie było duże, a parapet w moim pokoju znajdował się zaledwie metr nad ziemią. Nawet gdybym spadła, nie stałoby mi się nic poważnego. Mimo to rozumiałam jej obawy. Mój ojciec, będący zwiadowcą, zginął podczas jednej z wypraw. Mama nigdy nie pogodziła się z jego śmiercią. Zawsze mu odradzała tę pracę, a teraz jej troska o mnie była jeszcze bardziej zrozumiała.
- No dobrze, mamo - odpowiedziałam z nieśmiałym uśmiechem, chcąc ją uspokoić.
- Proszę, bądź ostrożna... - zaczęła mówić, ale jej słowa przerwał dźwięk dochodzący z zewnątrz. Głos mojej przyjaciółki rozniósł się po podwórzu, a ja podeszłam do okna, by zobaczyć, co się dzieje.
- Ayaki! - usłyszałam znajomy głos czarnowłosej dziewczyny z czerwonym szalikiem, wołającej mnie z podwórka. Obok niej stał Eren, brązowowłosy chłopak, który energicznie machał do mnie ręką. W ich towarzystwie był także blondyn, którego imienia nigdy nie mogłam zapamiętać.
- Już idę! - zawołałam, spoglądając pytająco na mamę. - Mogę?
Mama spojrzała na mnie przez chwilę, po czym kiwnęła głową z lekkim uśmiechem. Wiedziałam, że mimo jej obaw, chce, żebym cieszyła się dzieciństwem. Byłam jeszcze dzieckiem, a dla dziecka nie było niczego ważniejszego od zabawy z przyjaciółmi.
Wybiegłam z pokoju, gotowa na kolejny dzień pełen przygód i zabaw. Zbiegając po schodach, czułam, jak serce mi bije z ekscytacji. Miałam wtedy zaledwie siedem lat, a świat wydawał się ogromny i pełen nieskończonych możliwości.
~prolog jest najgorszy z tego co napisałam. Nie umiem się bawić w prologi a chciałam jakby narysować słowami sytuację jaka jest w książce.
CZYTASZ
Czy My Możemy Tak... // Levi Ackerman
FanfictionTytani. Śmierć bliskich. Ucieczka. Ból. Horror. Ayaki wiedziała że w tym świecie nie jest najlepiej. Nie chciała się poddawać, chciała walczyć. Wie że przyjaźń może istnieć ale czy miłość też? Czy dziewczyna, która nie ma zielonego pojęcia o tytanac...