— Bakugo? To ty?
Bakugo zamrugał kilka razy. Nie, nie było możliwości o pomyłce. Przed nim z pewnością siedział nie kto inny, jak Kirishima Eijiro, który właśnie, z niewiadomych Katsukiemu powodów, zaczynał panikować. I wtedy właśnie doznał olśnienia.
— Red Riot? Serio? — Wybuchnął śmiechem, a Kirishima uniósł brwi. — Tak bardzo przeżyłeś nasze rozstanie, że bawisz się w gangstera? Zresztą podobno jesteś za granicą — prychnął Bakugo, zakładając ręce.
— Nie jestem gangsterem — zaprzeczył stanowczo Kirishima, ale jego spojrzenie zdradzało, jak bardzo był zdenerwowany całą sytuacją.
— Te typki przed drzwiami sądzą co innego.
— Przed drzwiami? Kto? — zapytał natychmiast Kirishima, marszcząc brwi.
— Bo ja wiem? Ćpun i bliznowaty.
— Twice i Dabi... — jęknął mężczyzna i błyskawicznie wybiegł z pomieszczenia, a po mieszkaniu rozległ się trzask zamykanych drzwi wejściowych i syk Twice'a lub Dabiego, gdy przytrzasnęły mu się palce.
— Szumowiny, podsłuchiwali — warknął Kirishima, i, co kiedyś było absolutnie nie w jego stylu, wyciągnął paczkę papierosów i odpalił jednego, podsuwając Bakugo opakowanie. — Chcesz też?
— Nie — mruknął mężczyzna, postanawiając jak najszybciej wyrwać się z tej śmiesznej szopki i przejść do rzeczy. — Jestem tu, bo chcę się zaciągnąć do tej waszej małej społeczności — powiedział sarkastycznie, przezornie zachowując ostrożność. Nie mógł sobie pozwolić na wyjawienie prawdziwego celu.
— Ta, a ja występuję w cyrku — parsknął Kirishima, zaciągając się dymem, który powoli zaczynał wypełniać całe pomieszczenie.
Bakugo uniósł brew. Czy to naprawdę brzmiało aż tak absurdalnie? Rzekomo bardziej nadawał się na gangstera niż na policjanta, a przynajmniej tak twierdził Deku.
Deku to debil, przypomniał sobie natychmiast, a jego wszelkie wątpliwości zostały rozwiane.
— Mówię poważnie — powiedział wreszcie, patrząc na Kirishimę spode łba, gdy ten zaczął się krztusić.
— Bakugo, chodziliśmy ze sobą przez całe liceum — prychnął ten, wywracając oczami. — Miałeś obsesję na punkcie policji i zbijania złych typków. I bycia lepszym od tego zielonego... a, ta, Midoriyi. Niemożliwe, żebyś tak łatwo zmienił zdanie — powiedział, podchodząc bliżej. — Chcesz zinfiltrować Ligę od środka, mylę się?
Bakugo wydął policzki, odwracając wzrok. Co powinien zrobić? Powiedzieć prawdę czy brnąć w kolejne kłamstwa?
Kirishima Eijiro. Jakie póki co miał o nim informacje? Praktycznie żadne, bo już na pierwszy rzut oka było widać, że ten Eijiro nie był radosnym licealistą, w którym Katsuki niegdyś był zakochany po uszy. Ten Eijiro był sarkastyczny, raczej poważny, palił papierosy i... i Twice i Dabi sprawiali wrażenie, jakby się go bali. A licealnego Eijiro Kirishimy nikt się nie bał.
No i te włosy. Czerwień? Były czarne. Może kolor symbolizował jego zmianę, a może... może rzeki krwi, jakie wylał? Bakugo siłą woli powstrzymał się przed wzdrygnięciem. Nie, na pewno nie, przecież to nawet brzmi śmiesznie.
— Ta. I? Naskarżysz na mnie szefuńciowi? — warknął w końcu, nachylając się bliżej mężczyzny, by ukazać swoją dominację nad nim. A przynajmniej w założeniu.
Kirishima wzruszył ramionami i podszedł do biurka po czym grzebał w nim przez chwilę, nim wyjął stamtąd coś, czego Katsuki wcale nie spodziewał się zobaczyć, a była to...
CZYTASZ
Najciemniej Jest Pod Latarnią ||Kiribaku
FanfictionBakugo Katsuki nigdy nie sądził, że jedna sprawa zdoła tak bardzo namieszać w jego życiu, a tu proszę! Zaczęło się od infiltracji największej grupy przestępczej w Tokio (nic niezwykłego, wręcz bułka z masłem dla tak uzdolnionego policjanta jak on)...