3| rozmowa o pracę

464 72 44
                                    

  Gabinet Shigarakiego znajdował się stosunkowo niedaleko, a przynajmniej w porównaniu do mieszkania Kirishimy. Długie, ciemne korytarze mimo wszystko zdawały się nie mieć końca i ciągnęły się niemiłosiernie, zwłaszcza że, w przeciwieństwie do Twice'a, któremu w obu postaciach buzia się nie zamykała, Kirishima pozostawał cichy. 

  Bakugo wykorzystał ten czas, by jeszcze raz mu się przyjrzeć. Od tyłu, idąc za nim, nie był w stanie zobaczyć jego twarzy, ale zarys mięśni pod białą koszulą wskazywał na to, że od liceum znacznie zmężniał. Sposób, w jaki chodził, wskazywał na to, że nabrał również pewności siebie, czego zresztą Bakugo sam doświadczył w gabinecie. No i te włosy... Katsuki spojrzał po sobie z niesmakiem, gdy zdał sobie sprawę, że w stosunku do swojego byłego prezentuje się dość mizernie. Bo Kirishima nie tylko przypakował, ale i urósł. Bardzo.

  — Shigaraki lubi dręczyć nowych — oznajmił nagle Eijiro, stając przed drzwiami bardzo podobnymi do tych, które prowadziły do jego mieszkania. — Nawet mimo mojej rekomendacji może zacząć cię prowokować, a wtedy — urwał na moment, powoli odwracając się w stronę Bakugo, który uniósł brwi — pod żadnym pozorem... słyszysz? Żadnym, nieważne jak cię nie nazwie czy czego nie powie... nie możesz mu odpyskować. Nie, jeśli rzeczywiście chcesz tu być. A chcesz, prawda?

  — No po coś tu przyszedłem? — powiedział Bakugo, patrząc na Kirishimę z niedowierzaniem. Czy on naprawdę sądził, że jakiś podrzędny przestępca, Shigaśmiga czy jak mu tam było, może podskoczyć mu, Bakugo Katsukiemu? Nie, to właśnie on podporządkuje sobie wszystkich. Najlepiej całą Ligę, z tym innym Kirishimą na czele. Z tym dziwnym Red Riotem.

  Gdy głowę Bakugo zajmowały śmiałe plany przejęcia władzy nad grupą przestępczą, a kto wie, może i nad całym światem, Kirishima trzykrotnie zapukał w drzwi, między pierwszym a drugim stuknięciem robiąc trzysekundową przerwę. Katsuki domyślił się, że to był jakiś sekretny kod, bo drzwi otworzyły się od razu, a za nimi stał mężczyzna. Mężczyzna z ręką zamiast głowy.

  — BOŻE, CO TO JEST?! — wrzasnął Bakugo, cofając się gwałtownie, przez co potknął się i upadł na ziemię.

  Gdy usłyszał głośne westchnienie Kirishimy, domyślił się, że być może jego reakcja mogła być nieco przesadzona. Była nawet bardzo przesadzona, czego dowiedział się, gdy, uprzednio nieco uniósłszy się na łokciach, zobaczył mężczyznę wyraźniej.

  Czarna bluza poplamiona kawą lub wymiocinami. Workowate dżinsy, nawet bardziej podziurawione od tych Katsukiego. Stare kapcie na nogach i... nie, on miał głowę. Z przyczepioną do niej ręką.

  Co z tym kolesiem jest nie tak? Wygląda jak menel nawet bardziej niż ja, pomyślał Bakugo, wciąż i wciąż od nowa taksując mężczyznę spojrzeniem. To jakiś pomocnik tego całego Shigarakiego?

  — Przepraszam za niego, jest ułomny — powiedział Kirishima po chwili, patrząc na wciąż leżącego Katsukiego ze zbolałą miną. — Sądzę, że zaraz wstanie.

  Bakugo, mimo osłupienia, jakie nim zawładnęło, załapał aluzję i rzeczywiście dźwignął się z ziemi, przezornie zachowując odstęp między sobą, a tym dziwakiem z ręką na twarzy. Może była przyklejona? Jak on w ogóle przez nią widział?

  — Co to jest? — zapytał dziwak, a Bakugo zmarszczył brwi. Byłby mu odpowiedział na zaczepkę, gdyby w porę nie dostrzegł błagalnego spojrzenia Kirishimy.

  — To Ground Zero. Mój nowy pomocnik. Chciałem ci go przedstawić, Shigaraki.

  Shigaraki? To jest Shigaraki?

  — Masz gust, Red — prychnął dresiarz, kręcąc głową. — Ten koleś do niczego się nie nada.

  — Ma ukryte talenty — mruknął Kirishima, z powątpiewaniem zerkając na nadal zdezorientowanego Bakugo. — Na pewno się przyda.

Najciemniej Jest Pod Latarnią ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz