Klik, klik, klik.
— Przestań.
Klik, klik, klik, klik.
Shigaraki uniósł głowę znad sterty papierów, posyłając swojemu doradcy oburzone spojrzenie.
— Co ty robisz? Próbuję spać — warknął, patrząc na mężczyznę w eleganckim garniturze spode łba, gdy ten wciąż uparcie wystukiwał coś na klawiaturze leżącego przed nim na biurku laptopa.
— A nie powinieneś — odparł chłodno Kurogiri, na moment podnosząc głowę, by wymownie spojrzeć na papiery, które Shigaraki powinien w tym momencie wypełniać.
— To twoja robota. Przecież jesteś moją sekretarką! — fuknął Shigaraki, naciągając kaptur swojej ulubionej bluzy na głowę, tak że jego oczy zniknęły w cieniu. — I oddaj mi ojca — dodał, zerkając na wysoką szafę, na której szczycie Kurogiri położył sztuczną (a może nie?) rękę, wiedząc, że niższy z nich jej nie dosięgnie.
— Oddam, gdy wypełnisz wszystkie dokumenty. I nie jestem twoją sekretarką, tylko doradcą.
— Co za różnica, to twoja robota!
Kurogiri znowu taktownie go zignorował, dopiero po dłuższej chwili zamykając laptopa z głośnym trzaskiem.
— Idą tu. Przygotuj się — powiedział, wstając zza biurka i obrzucając stertę kartek ponurym spojrzeniem.
— Red Riot i ten nowy? — domyślił się Shigaraki, podnosząc się do pionu, bo wcześniej niemal leżał na skórzanej kanapie, a owe tak często wspominane (i obdarzone jego głęboką nienawiścią) papiery miał poukładane w chaotycznych stosach na nogach, wokół głowy i na dywanie.
— Tak, oni.
— Widziałeś na kamerach? Jakieś wnioski?
— Raczej dobre wieści, bo idą pewnie. Przy czym Red Riot jak zwykle jest nie w humorze — wyjaśnił Kurogiri, zerkając na zegarek. — Zaraz tu będą, idę.
Shigaraki mruknął coś pod nosem, ale pozwolił, by mężczyzna odszedł, poprawiając swój dopasowany garnitur.
— Cholerny elegancik — burknął pod nosem, znowu z żalem zerkając na papiery. Kiedy to wszystko zaległo?
Podszedł do biurka i usiadł za nim, kładąc stopy na blat w lekceważącej pozie. Teraz już tylko czekał na ruch klamki, a gdy w końcu drzwi się otworzyły, wychylił się nieco w ich stronę.
— Jak poszło? — zapytał ostrym tonem, mierząc tego nowego, Ground Zero, przenikliwym spojrzeniem. Nie wyglądał na roztrzęsionego, może jednak nie był taki frajerem, za jakiego początkowo Shigaraki go miał? Może naprawdę się nada?
— Wszystko zgodnie z planem — powiedział chłodno Red Riot.
— W takim razie witaj w Lidze. — Shigaraki zwrócił się do Ground Zero, który wywrócił oczami. — Może nie będziesz aż taki bezużyteczny.
— Masz jakieś nowe zlecenie? — zapytał Red Riot tonem, który wskazywał na to, że absolutnie nie chce słyszeć odpowiedzi twierdzącej.
Shigaraki rozglądnął się po pokoju w poszukiwaniu inspiracji. Jego wzrok spoczął na kupce papierów i wtedy go olśniło.
— Zrobicie za mnie papierkową robotę — powiedział, patrząc na nich spod zmrużonych powiek. Oczywiście przez kaptur nie mogli widzieć jego spojrzenia, ale chyba obaj doszli do wniosku, że jest rozbawiony.
CZYTASZ
Najciemniej Jest Pod Latarnią ||Kiribaku
FanfictionBakugo Katsuki nigdy nie sądził, że jedna sprawa zdoła tak bardzo namieszać w jego życiu, a tu proszę! Zaczęło się od infiltracji największej grupy przestępczej w Tokio (nic niezwykłego, wręcz bułka z masłem dla tak uzdolnionego policjanta jak on)...