Widzę ją. Idzie chodnikiem skąpana w słupie ciepłego światła lamp, jakby noc postanowiła objąć ją w blasku tylko dla siebie. Jej długie, ciemne loki tańczą niespokojnie na wietrze, zasłaniając porcelanową buzię. Atramentowa, elegancka bluzka opina szczupłe ramiona, a czarne spodnie podkreślają smukłość bioder, które kołyszą się w rytmie jej niepewnych kroków.
Rozgląda się nerwowo, co chwilę pocierając ramiona, jakby mroczne drapieżniki nocy zaczynały ją powoli okrążać. Jej ruchy są ostrożne, niemal czujne, oczy zmrużone, ramiona lekko opadnięte — porusza się, jakby przeczuwała, że coś jest nie tak. Każdy szelest liści sprawia, że wzdryga się nieznacznie. Jest napięta. Zaniepokojona. Ale to tylko podsyca we mnie pragnienie.
Każdy jej kolejny krok przybliża ją do mnie, skrytego w cieniu. Jeszcze parę metrów, a przechodząc obok mnie, zostawi za sobą ślad swojego słodkiego zapachu. Już czuję ten aromat, niemal obezwładniający — mieszanka ciepła, nerwowości i delikatnych perfum, które pamiętam aż za dobrze. Walczę z pragnieniem rzucenia się na nią. Muszę być cierpliwy.
Widzę, jak wzdycha głęboko, a dreszcz przebiega przez jej ciało, ledwie zauważalny, ale dla mnie wyczuwalny na odległość. Zamykam oczy i biorę powolny, głęboki oddech, wyobrażając sobie, jak smakuje jej gładka, chłodna skóra. Ta myśl nawiedza mnie bez przerwy. Samo wyobrażenie jej ciała prześladuje mnie jak klątwa.
Unoszę powieki i kieruję wzrok na nią — na jej piękną postać, na to, jak ostrożnie stawia kroki, jak nieustannie się rozgląda, choć nikogo wokół nie widzi. Cofam się głębiej w cień, gdy mija mnie grupka rozbawionych nastolatków. Na ich widok robi mi się niedobrze. Ich śmiech i beztroska sprawiają, że mam ochotę zniknąć jeszcze bardziej.
Ona jednak ich nie zauważa. Przechodzi obok nich, nawet nie spoglądając w ich stronę.
Coś jest nie w porządku.
Nie wiadomo skąd, nagle drogę zastawia jej trzech mężczyzn. Ich wygląd i chwiejna postawa nie pozostawiają złudzeń co do ich trzeźwości. Smród alkoholu niemal unosi się w powietrzu, a ich śmiechy są ciche i groźne.
Ona zatrzymuje się, spięta, wyraźnie przerażona. Widzę to w jej postawie, w delikatnym drżeniu rąk. Ale coś w jej spojrzeniu się zmienia. Strach ewoluuje w gniew, w furię.
Ona podejmuje walkę.
Jeden z mężczyzn chwyta ją za ramię, a ona natychmiast szarpie się z całej siły, próbując się wyrwać. Kopie go w kolano, uderza go łokciem, nie wygląda już na bezbronną dziewczynę. Jest jak dzika istota, która walczy o życie.
Oglądam tę scenę z fascynacją.
Jakby to był film.
Cóż za okazja dla mnie.
To idealny moment, by przestać być cieniem w ciemności, a stać się romantycznym bohaterem, który ratuje damę w opałach. Wyjdę z mroku, stanę pomiędzy nią a napastnikami, ocalę ją, a ona doceni mój gest. Będzie mi wdzięczna. W końcu się na mnie otworzy.
Dokończę to, co tak bezczelnie mi przerwano rok temu.
Zrzucam kaptur i stawiam pewny krok naprzód. W głowie widzę już scenariusz, w którym to ja jestem bohaterem tej historii. Ale wtedy z nocy wyłania się ktoś inny.
Tajemniczy mężczyzna, ubrany w idealnie skrojony czarny garnitur.
Pieprzony rycerz w ciemnej zbroi.
Zatrzymuję się, zamarzam w miejscu. On podchodzi do nich szybkim, pewnym krokiem. Widzę jego postawę, opanowaną, ale pełną władzy. Nie musi wiele robić, by wyglądać groźnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/219918420-288-k350241.jpg)
CZYTASZ
UMOWA| Olga B.
RomansaOn nie jest księciem z bajki, nie jest nawet miłym i porządnym facetem. Idealny na raz, nie na całe życie. Scarlett Parker chciała jedynie zapomnieć - o bólu, strachu i mężczyźnie, który zniszczył jej poczucie bezpieczeństwa. Jej życie to ciągła wal...