Rozdział 17

2.9K 120 65
                                    

Michael

Bardzo cieszyłem się na ten wyjazd.

Niezwykle dobrze się między nami układało. Wiedziałem, że ja kochałem ją i byłem pewien, że ona kochała mnie.
Pragnąłem jej to w końcu powiedzieć, ale chciałem, by ten pierwszy raz, był w jakimś specjalnym miejscu, które z niczym nam się nie kojarzyło i które od wtedy miało przypominać nam właśnie tę chwilę.

Miałem już wszystko zaplanowane. Dziś była środa, więc mieliśmy wyjechać wczesnym rankiem w czwartek i wrócić w niedzielę wieczorem.

Patrzyłem, jak pakowała swoje rzeczy do walizki. Była szczęśliwa i podekscytowana, być może dlatego, iż był to nasz pierwszy wspólny wyjazd.

Podczas przeszukiwania ubrań była niezwykle zamyślona. Widziałem, jak w pewnym momencie jej mięśnie się spięły, gdy zaczęła gładzić materiał sukni w szafie, co zwróciło moją uwagę.

Nigdy wcześniej nie widziałem jej w takich eleganckich i wyszukanych strojach. Zdziwiłem się, że w ogóle takie posiada, więc usiadłem na łóżku i zacząłem się im uważniej przyglądać.

Jej nigdy w nich nie widziałem, ale same suknie były mi dziwnie znajome.

Wtedy do mnie dotarło!

To ONA była TĄ „koleżanką" żony Adriana!

Jezu, jak mogłem jej nie rozpoznać?!

Nawet jej zapach się zgadzał, ale myślałem, że to zbieg okoliczności!

To dlatego mnie tak do niej ciągnęło!
W przebraniu czy nie, to nadal była ona!

Boże, jaki ja byłem głupi!

To dlatego ona wiedziała, że z nią flirtowałem!

Teraz rozumiałem jej słowa „Ona nie musiała mi tego mówić, wiem, co widziałam".

Okłamywała mnie przez cały ten czas. To ja się przed nią płaszczyłem jak jakiś gówniarz, a ona się mną bawiła.

- To byłaś ty! To ty byłaś na tym balu, prawda?! – krzyknąłem pytająco, choć tak naprawdę nie potrzebowałem jej odpowiedzi.

Odwróciła się do mnie przodem z wyraźnym przerażeniem w oczach.

- Tak... – Niepewnie skinęła głową i oparła się o drzwi szafy.

- Jak ja mogłem być taki głupi?! Ale ze mnie kretyn! Dobrze się zabawiałaś moim kosztem?! Ta karteczka z imieniem Majki, też była zagrywką?

- Mike, to nie tak. – Zaczęła się bronić, ale ja nie chciałem jej słuchać. Czułem się za bardzo zraniony i oszukany.

- A jak? Udawałaś kogoś kim nie jesteś! A niby taka lubiąca siebie, nie udająca małpy! Jak ja mogłem być aż taki ślepy?! To ja cie przepraszałem, tłumaczyłem ze wszystkiego, co się tam wydarzyło... A to była tylko twoja gierka! Cholera jasna, Liv! Błagałem cię o przebaczenie, za twoją własną zabawę! Ja pierdole...! Nie mogę w to uwierzyć...!

Wstałem z łóżka i wyszedłem z jej mieszkania mocno trzaskając drzwiami.

Wróciłem do siebie.

W ekspresowym tempie spakowałem jej rzeczy jakie trzymała u mnie i jeszcze tej samej nocy, bez słowa, zostawiłem pod jej drzwiami.

Nie chciałem jej więcej oglądać.

Rozważałem czy samemu nie polecieć na ten urlop, ale wiedziałem, że to jeszcze bardziej będzie pobudzało mnie do myślenia o niej. Odwołałem, więc wszystko, co miałem zorganizowane i postanowiłem zapić tę sytuacje.

NieZwykła [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz