Rok później
Olivia
- Liv, powiedziałaś mu?
Zdziwiona spojrzałam na Majkę.
- O czym? – nie bardzo wiedziałam, co ma na myśli.
- O ciąży. – Przewróciła oczami, jakby to było zupełnie oczywiste.
- Skąd o tym wiesz? – zaskoczona krzyknęłam trochę za głośno.
Nie wiedziałam, że to widać - przecież jeszcze brzuszka nie ma, jest za wcześnie.
Przyglądałam się sobie w lustrze wiszącym na ścianie obok mnie i sprawdzałam czy widać pierwsze zaokrąglenia.
Majka zaczęła się śmiać na moje zachowanie, a ja główkowałam, skąd ona to wiedziała.
- Nie zapominaj, że przeszłam to dwa razy. – Parsknęła śmiechem jeszcze bardziej i pokiwała głową jakby chciała mi powiedzieć, że to takie oczywiste. – Który to tydzień?
- Dziewiąty. No tak, zapomniałam, że przed tobą nic się nie ukryje. W sumie, to po co poszłam do ginekologa, skoro mogłam do ciebie?
Zapomniałam, że bratowa zauważy wszystko. Nie dość, że za dobrze mnie znała, to była niezwykle spostrzegawcza i dostrzegała to czego inni nie byli w stanie
- Kiedy zamierzasz mu powiedzieć? Bo rozumiem, że jeszcze nie wie?
- Nie, nie powiedziałam mu, bo sama wiem od kilku dni. Planowałam mu powiedzieć dzisiaj, więc zachowaj tę informację dla siebie. Nie chcę, żeby Adi się wygadał przede mną.
- Możesz na mnie liczyć. Cieszę się, będzie co świętować. – Entuzjastycznie zaklaskała w ręce, niestety trochę za głośno, bo prawie obudziła mojego synka, śpiącego przy nas w nosidełku.
- Co świętować? Co masz na myśli? – dopytywałam, bo miałam wrażenie, że wie coś, czego nie wiem ja, a bardzo chciałam się tego dowiedzieć.
- A nic, nic. Dawaj małego Josha i zmykajcie – odparła uradowana i zabrała mojego szkraba.
Mieliśmy dziś z Michaelem wychodne. Adrian z Majką obiecali, że zajmą się naszym dzieckiem, a my mamy czas dla siebie. Przywiozą nam go jutro po obiedzie, więc mamy prawie dobę zupełnie sam na sam.
Minął rok od tamtych wydarzeń. Ciąża z Josem już później nie dawała o sobie znać. Być może na zły początek, miały wpływ stresujące wydarzenia w tamtym czasie - tak przynajmniej twierdziła moja lekarka. Uważała, że te dolegliwości raczej były na tle nerwowym.
Sam poród nie był łatwy, bo mały Josh wcale nie był taki mały i ważył znacznie ponad cztery kilogramy. Jednak po porodzie szybko dochodziłam do siebie, więc z upływem czasu zapominałam już, jak trudno było go wydać na świat.
Michael był cudowny przez ten cały czas. Nie powiem, że się w ogóle nie kłóciliśmy, bo bym skłamała. Ale zawsze później siadaliśmy i razem rozwiązywaliśmy problemy. Zawsze dawaliśmy wytłumaczyć się drugiej stronie, a to z każdym dniem, coraz bardziej umacniało nasz związek. Byłam naprawdę szczęśliwa. Szczęśliwa, że miałam ich dwóch, a niedługo jeszcze kogoś. Trochę bałam się jego reakcji na to, że znowu byłam w ciąży, ale jakoś sobie poradzimy.
O finanse przejmować się nie musieliśmy. Bardziej niepokoił mnie brak czasu dla siebie i dla nas, ale wierzyłam, że damy radę.Wróciłam do mieszkania, gdzie czekał już na mnie Mike.
- To jak? Gotowa na wieczór? – zapytał, gdy tylko zobaczył, że wróciłam do domu.
CZYTASZ
NieZwykła [ZAKOŃCZONE]
RomanceDopóki nie poznałam JEGO, nie narzekam na swoje życie. Byłam zdrowa, miałam wspaniałego brata, przyzwoitą pracę. A przede wszystkim TANIEC, który dawał mi szczęście, przenosząc do upragnionego świata. Tylko tańcząc odnajdowałam spokój i to dzięki n...