Rozdział 14

3K 120 43
                                    

Michael

Rano się wyszykowałem i pojechałem pod adres, gdzie kiedyś odwoziłem Adriana po spotkaniu.

Rozpoznałem jego samochód na podjeździe, więc zatrzymałem się kawałek dalej i czekałem, aż odjedzie do pracy.
Wyczekałem jakieś dwadzieścia minut, gdy zobaczyłem, jak oddała się w stronę klubu. Szybko wysiadłem z auta i zadzwoniłem do drzwi.

Otworzyła mi bardzo ładna kobieta. Nie znałem jej, więc to pewnie była jakaś pomoc domowa.

- Dzień dobry, my się nie znamy. Chciałem porozmawiać z panią Mają Henderson, żoną Adriana Hendersona. – Starałem się być bardzo uprzejmy, bojąc się, że zatrzaśnie mi drzwi przed nosem.

- Słucham pana. W czym mogę pomóc? – Już myślałem, że wyczerpałem limit zaskakujących informacji. A jednak. Znowu szok.

- Pani jest żoną Adi'ego? Ale... na balu... – Wyjąkałem, bo sytuacja była dla mnie bardziej niż szokująca.

- A kim pan w ogóle jest? – zapytała w końcu i wymownie spojrzała na zegarek. Tym gestem, zasugerowała mi, że nie da mi dużo czasu.

- Przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Michael...

- Barker? Michael Barker? – Przytaknąłem jej twierdząco głową, bo ona dalej mówiła, a ja nie chciałem jej przerywać. – Tak, teraz już wiem, kim pan jest. Nie wiem dlaczego to panu mówię, bo zupełnie nie mam obowiązku się przed panem tłumaczyć, ale niech będzie. Adrian był na balu z moją...koleżanką. Ja byłam przed porodem, więc poszła tam zamiast mnie.

Przyznam, że takiego obrotu spraw się nie spodziewałem. Zupełnie nie brałem tego pod uwagę. Nie sądziłem, że Adrian zabrał, już któryś raz z kolei, na bal kogoś innego niż swoją żonę. Przecież na poprzednim, również była tamta kobieta.

- A czy mógłbym porozmawiać z tą koleżanką? – Bardzo chciałem się z nią spotkać, jednak tym razem bez żadnych podtekstów, chciałem jedynie z nią porozmawiać.

- Przykro mi, ale nie ma takiej możliwości. Przekaże jej, że pan jej szukał. Jeśli będzie miała życzenie, to się odezwie. Rozumiem, że ma do pana kontakt? – Kiwnąłem potwierdzająco. – Jeśli można zapytać, to w jakim celu ma się z panem skontaktować?

Oparła się o futrynę drzwi, najwyraźniej czekając na moje wyjaśnienie. Pewnie wszystko wie, skoro to rodzina. Więc nie było sensu kłamać.

- Wiem, że się pani domyśla, że chodzi o Olivię. Nie odpuszczę i znajdę ją, choćby nie wiem ile mnie to kosztowało. Jednak nie wiem, czego naopowiadała jej ta cała pani koleżanka, a...

- Jeśli! – weszła mi w słowo nie dając dokończyć tego, co miałem do powiedzenia. – Jeśli..., ta cała koleżanka coś powiedziała i twierdzi, że tak było, to znaczy, że tak było. Ona nigdy nie kłamie. A teraz proszę o opuszczenie mojej posesji.

Wiedziałem, że nic więcej nie wskóram, więc nie było sensu tam dłużej stać. Pożegnałem się i poszedłem do auta, po czym szybko odjechałem spod ich domu.

Jechałem może kilkanaście minut, jeszcze nie zdążyłem nawet wrócić do swojego mieszkania, gdy zadzwonił telefon.

W pierwszej chwili miałem go zignorować, ale coś mnie podkusiło i spojrzałem na wyświetlacz.

LIV...Szybko odebrałem, żeby nie zdążyła się rozłączyć.

- Witaj skarbie – przywitałem się zadowolony, że tym razem to ona do mnie zadzwoniła.

- Czy nie wyraziłam się jasno?! Nie dręcz ani mnie, ani mojej rodziny. Nie życzę sobie, byś przyjeżdżał do Majki i ją wypytywał o cokolwiek. To jest nękanie Mike.

NieZwykła [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz