Rozdział 12

493 15 3
                                    

Wyszedłem do ogrodu mając nadzieję, że ona tam będzie, była, ale nie sama...

- Konohamaru.. ja nie mogę..-wyszeptała cicho.

- Ale ja cię proszę, to tylko chwila.- co za skurwiel, on chce ją wykorzystać.

- Konohamaru ja naprawdę nie mogę, a co powiem Boruto?

- Nic, on nawet nie zauważy. Obiecuję.- zaskomlał.

- Nie..

- No prosz-

- CZEGO KURWA NIE ROZUMIESZ?! Powiedziała, że kurwa nie to kurwa nie! Spierdalaj zanim dostaniesz w ryj.- nie zamierzałem się hamować, jednak musiałem bo ta mała by mi nie wybaczyła. Ona go lubi.

- Wyluzuj, ja spadam. Zastanów się okej?- pokiwała głową na tak. Dlaczego?- Część.- pocałował ją w policzek i poszedł. No ja bym mu sprzedał liścia.

- O co chodziło?- podszedłem do niej bliżej.

- O nic, czemu mnie szukałeś?- odwróciła się i ruszyła do domu.

- Chciałem ci coś powiedzieć.- szła dalej, a ja za nią.- Możesz się zatrzymać?- stanęła w miejscu- W końcu. Martwisz się czymś, bo wyglądasz na taką?

- Tak! Kurwa tak! Jak wiesz moje życie się zmieniło, i to przez ciebie. Jakbyś nie był takim debilem i nie pakował się w takie gówna nic by się nie stało. Byłam porwana! Zgadnij przez kogo... Tak kurwa, przez ciebie! Teraz jestem w jakiejś norze z tobą i twoim gangiem! Co mam myśleć?! Kurwa czemu akurat ja?! Nie wiesz?! Och powiem ci, ,,bo mój dom był najbliżej"! Tak kurwa, gdybyś wtedy się nie pojawił u mnie w domu, nic by się nie stało! Żyła bym sobie dalej, spokojnie! Ale, nie martwię się tym aż tak bardzo jak tym, że możesz umrzeć..- otarła jedną małą łzę z oka, widać było, że się rozbeczy.-.. Jesteś teraz dla mnie ważny, bardzo.- podbiegła do mnie i mnie przytuliła, owinąłem jej ciało najszczelniej jak mogłem.

Staliśmy tak kilkadziesiąt minut, nie chciałem przerywać. Co jakiś czas składałem na jej głowie krótkie, czułe pocałunki. Wdychałem zapach jej włosów, delikatne mango z kokosem mieszało się z jej słodkimi perfumami. Dawałem jej tyle ciepła ile tylko mogłem, nie chciałem żeby czuła się źle. To nie tak, że mogę umrzeć, ale nie skreślam tej możliwości, powiem tak postaram się nie umrzeć. Dla niej. Dla tego, że w końcu powiem jej co czuję do niej.

***

Pov. Sarada

Stałam tak wtulona w niego, nie myślałam o niczym innym jak o tym, że mogę go stracić. Płakałam, ciągałam nosem i wdychałam zapach tego idioty. Byłam na niego zła, bardzo zła. Jednak nie mogłam przestać płakać, czemu płakałam? Nie wiem, może go lubię?

Chciałaś powiedzieć, że on cię pociąga na każdy możliwy sposób?

Nie, wcale nie chciałam tego mówić! Mogłabyś sie nie odzywać nie proszona?

N.I.E

Ugh.

Z każdym jego pocałunkiem w głowę, czułam że jestem bezpieczna. W końcu przerwałam ten uścisk. Dalej płakałam, poczułam jego dłoń, która spoczęła na moim policzku po to aby otrzeć łzę. Patrzył na mnie z troską w oczach. Uśmiechnęłam się do niego i odeszłam. Zamknęłam sie w pokoju na kilka godzin, co przerodziło się w całą noc.

***

Mam 2 dni, żeby przygotować się na jego ,,zawody". Tak Sarada, on nie umrze, będzie dobrze, on wygra i zostanie szefem jebanego gangu. 

Wiesz, że będzie inaczej?

Znowu się wtrącasz!

No, ale taka prawda.

A może powiesz ,,Tak"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz