Part 7

1.3K 88 19
                                    

Wyczekiwałam, oparta o ścianę korytarza, aż tamta dwójka przebierze się z treningowych uniformów w szkolne mundurki. Kiedy wszystkie trzy byłyśmy już gotowe, zeszłyśmy na dół wprost do stołówki. Ja podeszłam pod mięsne stoisko, Entrapta pod stoisko z mini przekąskami i gazowanymi napojami, a Scorpia pod stoisko z sałatkami i mięsnymi dodatkami. Usiadłyśmy przy naszym ulubionym stoliku, który zawsze jest zarezerwowany przez nas dla nas. Dyskretnie wypatrywałam tej głupiej blondynki o wiadomym imieniu. W końcu zauważyłam, że siedzi z jakimiś dwoma dziewczynami kilka stolików przed nami. Starałam się odwracać od niej wzrok, ale naprawdę ciężko mi szło. 

- Wow, te mięsne kawałeczki obtoczone w panierce, zmieszane z sałatką i polane sosem wyglądają dziś mega smacznie! - Scorpia zaczęła zachwycać się zawartością swojego talerza. 

- Mówisz tak codziennie, kiedy bierzesz to samo - wtrąciła Entrapta, kończąc już swoją porcję. 

Moje współlokatorki nadal coś do siebie gadały, a ja słyszałam je jak przez mgłę. Celem moich durnych oczu było wgapianie się w tą głupią Adorę. Śmiała się razem z tymi dwoma laskami, chyba popijając latte... Wygląda tak uroczo... KURWA, A CO MNIE TO, DO CHOLERY, OBCHODZI, CO ONA ROBI, A TYM BARDZIEJ, CO PIJE! 

- Aj tam, się czepiasz... Ej Catra, a ty dlaczego jeszcze nic nie tknęłaś? - Scorpia złapała mnie na tym, jak pochłonięta myślami o tamtej błękitnookiej debilce, jeszcze nic nie zjadłam. Shit... 

- A zamyśliłam się tylko nad tym jesiennym balem, no wiecie... Myślałam nad tym, ile alko w siebie wleję tego roku, hah. - Skłamałam, ale jestem w tym tak cholernie dobra, że te dwie idiotki nawet się nie skapną, że chodzi tutaj o Adorę... 

- Och, no w sumie mogłam się domyślić, haha - odparła Scorpia, mając z Entraptą już puste talerze, kiedy na moim została jeszcze masa jedzenia. 

Zabrałam się za wcinanie mojego już wystygniętego mięsa z frytkami, kiedy rozproszył mnie widok kolejnej osoby w polu widzenia... Huntara... To ta dziwka, której tak cholernie nienawidzę. Dumnym i pełnym bad stylu krokiem przemierzała stołówkę razem ze swoimi dwoma przydupasami. Za dzisiejszą ofiarę upatrzyła sobie Adorę i zaczęła kierować się w stronę jej stolika. 

- Poczekać na ciebie, Catra? - Fioletowowłosa zerknęła na mnie, po czym wzięła talerz Scorpii, kładąc go na swoim. 

- Nie, nie musicie, możecie już wrócić do pokoju beze mnie. Ja muszę jeszcze coś załatwić... - Gdy odeszły, wstałam od stołu i wolnym krokiem zaczęłam zbliżać się do wiadomego miejsca. 

- No proszę, proszę kogo my tu mamy... Adora Prince, nie mylę się...? - Huntara podeszła do stolika i spojrzała na księżniczkę, uderzając ręką o stół. 

- Tak, to ja, o co chodzi? - odparła blondynka z niezwykłym spokojem w głosie, biorąc łyk latte. 

- Nie zgrywaj twardzielki! Przyszłam ci sprawić wpierdol, gówniaro! - warknęła liderka małej bandy.

- A może wolisz siłować się ze mną na rękę, hm? - Adora wbiła wzrok w białowłosą i z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy zgniotła w dłoni kubek po latte, by potem rzucić nim ze swojego miejsca do kosza. Nie spudłowała, co było imponujące. 

- Haha, nie bądź śmieszna! Obie wiemy, że nie minęłaby nawet sekunda, a rozłożyłabym cię na łopatki, dzieciaku! Zobacz tylko na moje mięśnie! Nawet nie masz się z czym równać... - Pewna siebie, znienawidzona przeze mnie sucz, zakpiła z mojej sojuszniczki, śmiejąc się z niej dodatkowo na całą stołówkę, co niemiłosiernie mnie wkurwiło i doprowadziło do szału. 

- Skoro jesteś taka mądra, Huntara, to co stoi ci na przeszkodzie, aby się z nią zmierzyć...? No chyba, że boisz się porażki i upokorzenia... - warknęłam, wychylając się zza cienia kolumny. 

- Catra... - Kiedy postrach collegu, z którym niejednokrotnie miałam spiny, tylko mnie zobaczył, ostro wycedził moje imię przez zęby. 

- No dalej, szefowo, co ci szkodzi! Kilka sekund i wygrana będzie twoja! Zyskasz tym więcej prestiżu w oczach ludzi na stołówce... - Dwie psiapsióły białowłosej rzucały jej do ucha kuszące zdania. 

- Stawiam sto Hordolarów na to, że Adora cię pokona - odparłam z groźnym uśmiechem, opierając się ze skrzyżowanymi dłońmi na piersi o kamienną kolumnę, co jeszcze bardziej zdenerwowało i zdeterminowało Huntarę. 

- Ugh, no dobra, niech będzie. Przyjmuję wyzwanie blondi! - krzyknęła Huntara, a tłum ze stołówki porzucił talerze i zebrał się wokół stolika, przy którym siedziały już Adora i Huntara.

- Jesteście gotowe? - rzuciła jedna z dziewczyn, która siedziała z Prince podczas kolacji, na co obie zawodniczki kiwnęły głowami. - Start! - krzyknęła, dzięki czemu mini zawody ruszyły. 

Rozległy się głośne krzyki tłumu. Dłonie dziewczyn tylko minimalnie przesuwały się raz w lewą, raz w prawą stronę. Huntara była w szoku, że z pozoru tak delikatna osoba jak Adora może być tak niesamowicie silna. Na twarzach rywalek pojawiły się te same oznaki, świadczące o wysokim poziomie trudności. Zaciśnięte szczęki, piorunujące się nawzajem spojrzenia wypełnione ogniem, mocno napięte mięśnie i skrzące się krople potu. 

- Dawaj, Huntara, przestań się z nią bawić! Zmiażdż ją! - krzyczały jej przydupasy. 

Zmotywowana słowami liderka szkolnej patologii włożyła jeszcze więcej siły, uruchamiając swoje maksimum i przesunęła znacząco szalę zwycięstwa na swoją stronę, utrzymując dłoń Adory dziesięć centymetrów nad blatem i cały czas zmniejszając tą odległość. 

- Ach... - jęknęła mimowolnie Adora, nieco już zmęczona i z trudem próbująca przywrócić szalę równowagi. 

- To już koniec, księżniczko... Przegrałaś. Ha... Haha - wysapała Huntara z uśmiechem, przewidując zbliżającą się wygraną. 

Catradora | Księga I | Adora i żołnierze HordyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz