𝙸𝙸.𝙸𝚅

316 48 19
                                    

E P I S O D E   T W O

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

E P I S O D E   T W O

PART FOUR

SCOOBY-DOO

    Płatki śniegu powoli opadały z szarego nieba natrafiając na moją twarz, a przede wszystkim oczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


    Płatki śniegu powoli opadały z szarego nieba natrafiając na moją twarz, a przede wszystkim oczy. Musiałam je co chwilę odgarniać z moich rzęs, bym mogła cokolwiek widzieć. Śnieg jest git, lecz teraz zaczyna mnie powoli denerwować.
Otwieram furtkę i delikatnie popycham ją do przodu. Ogrodowe rośliny, czy kwiaty są teraz uschnięte i przykryte białym mroźnym puchem. W wiosnę zawsze było tu bardzo ładnie. Wszystko kwitnie, w powietrzu można wyczuć słodki zapach kwiatów, pszczoły czy kolorowe motyle to stali goście, a żywopłot znajdujący się wokół posesji sprawiał wrażenie, że ogród to jakieś ukryta krajina. Myślałam, że taki widok można ujrzeć tylko w snach.
Wchodzę się na werandę i klikam w dzwonek. Czekam dosłownie chwilę, po której dzrzwi się otwierają. Przede mną stanęła kobieta wyglądająca, na zbliżającą się do pięćdziesiątki. Miała długie włosy, których naturalny rudy kolor powoli bladł, niektóre kosmyki jej włosów były związane w warkocze, a niektóre miały na sobie kolorowe koraliki. Kobieta miała sympatyczną twarz, na której był widoczny ślad zmarszczek. Wyjęła z kieszonki koszuli okulary o dużych okrągłych oprawkach i załołyła je na nos uważnie mi się przyglądając.

Felicity Czornyj znana jest nie tylko jako jedyna znachorka w naszym mieście ale także jako drużynowa harcerzy, do których niegdyś należałam. Przemiła kobieta, od której zawsze promieniała sympatią i entuzjazmem. Dorośli często nam wmawiali, że Felicity jest wiedźmą i żebyśmy się do niej nie zbliżali bo spali nas w piecu jak w bajce o Jasiu i Małgosi. Ale kobieta okazała się super spoko i zaproponowała nam dołączenie do grupy młodych harcerzy, którą prowadzi. Za dzieciaka spędziliśmy w jej "zaczarowanym ogrodzie" całe wakacje walcząc o odznaki na naszej szarfie oraz słuchając jak czyta lub opowiada wymyślone opowieści o czarodziejach.

— Ach. — Uśmiechnęła się sympatycznie. — Najmłodsza z rodu Rosenberg. — Nie często spotykałam się z tym, że ktoś nazywał mnie nazwiskiem mojej babci. Nawet, gdy zwracam komuś uwagę na to. Dla nich zawsze będę Kaspbrak. Nienawidziłam tego nazwiska, było przyczepione do mnie już na zawsze przypominając mi kim byłam, kim mogłam się stać, oraz od jakiego życia uciekłam.

❝ 𝚆𝙴 𝙶𝙴𝚃 𝙲𝚁𝙰𝚉𝚈 𝚃𝙾𝙶𝙴𝚃𝙷𝙴𝚁 ❞                 -𝙎𝙖𝙡𝙡𝙮 𝙁𝙖𝙘𝙚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz