Yoongi pov
Czwartek. Nie mam planu na jutro. Zobaczymy co się wydarzy. Poprosiłem starego znajomego z liceum by dostarczył mi wszystkich informacji dotyczące tego chłopaka. Przy okazji dostałem też jego numer telefonu, ale nie mogłem się z nim skontaktować dopóki on sam mi go nie da, bo to będzie podejrzane.
Dowiedziałem się o nim praktycznie wszystkiego, od tego jaką ma grupę krwi po to na jaką chorobę cierpi. Biedaczek. Już wiadome dlaczego jest taki zdystansowany do każdego. To naprawdę przykre jaki świat jest niesprawiedliwy. Szczególnie pod takim względem jak rzadkie choroby, nieuleczalne tym bardziej.
Dongwook odwalił kawał dobrej roboty. Dobrze mieć znajomych na studiach kryminalistycznych z dostępem do wszystkich możliwych dokumentów.
Uśmiechnąłem się delikatnie i przymknąłem oczy, kładąc się na łóżku. Uniosłem kartkę ze zdjęciem uśmiechniętego chłopaczka. Niewinny i niczego nieświadomy Park Jimin. Przejrzałem znowu całą dokumentację którą dostałem od znajomego i oblizałem usta. Prosty cel, Yoongi.
Z tyłu głowy jednak miałem myśl, że coś może się nie udać. Nie wiem czemu tak często ten niepokój się pojawiał. W końcu co chcę to dostaję i nie ma innego rozwiązania.
Odłożyłem wszystko na stolik nocny i zamknąłem oczy. Byłem ciekawy. Ciekawy i podekscytowany jak to się wszystko potoczy. Widziałem dwa scenariusze, jednak chciałbym, żeby spełnił się ten z dobrym zakończeniem, dla mnie oczywiście. Dla Jimina w sumie też po części. Przecież nie będę tak samolubny, żebym tylko ja czerpał z tego wszystkiego przyjemność. Co to to nie.
Zakładana przeze mnie maska jest dla mnie codziennością od ponad dziesięciu lat. W końcu musiałem się każdemu pokazywać z najlepszej strony. Żeby nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń.
- Yoongi!
Dobiegł mnie krzyk mojego ojca. Westchnąłem pod nosem i podniosłem się z łóżka. Z biegiem czasu nauczyłem się, że staruszek nie cierpi czekać. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem w stronę jego gabinetu gdzie byłem pewny go spotkać jak zawsze. Wszedłem do środka, a ojciec odesłał służkę, żeby przypadkiem nie była świadkiem tego co może się za chwilę wydarzyć.
- Co to za 50 tysięcy wyciągnięte z konta?
- Mojego konta? - uniosłem brew.
Starszy podszedł do mnie i spoliczkował. W taki sposób, żeby nie został żaden ślad. Popatrzyłem na moje trampki i wróciłem wzrokiem do ojca.
- Jak się do mnie odzywasz, śmieciu, co? Szacunku do ojca. Chyba, że trzeba cię go nauczyć. - ponownie mnie spoliczkował.
Nic nie powiedziałem, nie miało to najmniejszego sensu. Czego bym nie powiedział i tak byłbym tym najgorszym.
- Na co wydałeś te pieniądze?
- Potrzebowałem na książki z angielskiego. Zapisałem się na dodatkowe zajęcia, które liczą się do egzaminów końcowych.. - skłamałem bez najmniejszego problemu.
- W porządku. Ale następnym razem mnie uprzedź o takiej inwestycji, rozumiesz? - poklepał mnie po ramieniu.
- Dobrze, ojcze. - odpowiedziałem potulnie.
- Wspaniale. Możesz już iść, mam nadzieję, że te książki będą warte swojej ceny. - pogroził mi palcem.
- Owszem, są. Najlepsze książki dostępne w kraju - uśmiechnąłem się lekko.
CZYTASZ
Monochromancy 🤍 yoonmin
Fanfiction🤍ZAKOŃCZONE🤍/WARSZTAT/ - Do twarzy ci w tym kolorze. - wypalił Yoongi. - Dziękuję, ale niestety nie wiem jaki to kolor.. - westchnął ciężko Park. - Zamknij oczy. - Po co, hyung? - Postaram się byś poczuł ten kolor, Jiminie. #67 in YOONMIN - 13/12...