Jimin pov
Zaraz po tym jak zrozumiałem co się w ogóle wydarzyło, zostawiłem wszystko i wybiegłem za Taehyungiem, wołając za nim. Strasznie się o niego martwiłem. Nie mogłem uwierzyć, że coś takiego w ogóle miało miejsce. Chciałbym, żeby to wszystko okazało się koszmarem.
- Taehyungie! – biegałem po ulicach, pytając co jakiś czas przechodniów czy nie widzieli wysokiego, ciemnowłosego chłopaka, a kiedy pytali o ubrania, od razu rezygnowałem i biegłem dalej.
Miałem ochotę płakać. Przez moją chorobę nie potrafiłem nawet porządnie zrobić jednej rzeczy. Tak bardzo nienawidzę siebie przez nią. Dlaczego do cholery ja. Jednak nie chciałem się poddać, nie teraz kiedy muszę pomóc mojemu przyjacielowi. Jakby tego było mało Hoseok próbował się do mnie dodzwonić, ale wszystkie telefony zlewałem.
Nagle mnie olśniło. Telefon! Stanąłem na chwilę i zdyszany zacząłem szukać jego kontaktu drżącymi dłońmi. Kiedy znalazłem jego numer od razu pod niego zadzwoniłem, dalej się rozglądając. Niestety nie odbierał. Byłem coraz bardziej przerażony. Znowu zacząłem biec, wołając imię mojego przyjaciela, jednak jedynie kogo uwagę zwracałem to przechodniów, którzy patrzyli na mnie jakbym postradał zmysły.
Biegłem tak przed siebie, aż w końcu z całych emocji nie zauważyłem, że wbiegłem na ulicę mając czerwone światło. Kiedy tylko do mnie to dotarło po usłyszeniu klaksonów, cofnąłem się gwałtownie i wylądowałem na tyłku. Ludzie wokół zaczęli szeptać, patrząc na mnie, a ja już naprawdę nie wiedziałem co mam zrobić.
- Boże drogi, Jimin czy ty masz równo pod sufitem! – usłyszałem znajomy głos i popatrzyłem w stronę z której on dochodził.
- J-Jin hyung? – szepnąłem i mężczyzna przykucnął przy mnie.
- Nigdy więcej tak nie strasz, Yoongi prawie zawału dostał. – wskazał na zaparkowane czarne auto z boku. – Zresztą ja też! Dzieciaku, życie ci nie miłe?
- H-Hyung.. Ja potrzebuję pomocy. – pociągnąłem nosem, rozglądając się znowu. – Tae.. Mój przyjaciel. On gdzieś pobiegł.
- Hej, ale spokojnie, co się stało?
- Jiminie, mały, co jest? – pojawił się Yoongi i od razu zaczął mnie oglądać. – Nic ci nie jest?
- Nie. Ale nie wiem gdzie jest Tae. – powiedziałem, dalej wystraszony.
- Zgubiłeś się? – zapytał Jin.
- Nie! On.. Nie wiem gdzie uciekł. M-Miał w planie wyznać Hobiemu uczucia i-i.. – pociągnąłem nosem niespokojnie.
- Oddychaj, Jimin-ah. – przypomniał mi Yoongi, a ja tylko pokiwałem głową. – Nakrzyczał na niego? Zdenerwował się?
Szybko kręciłem głową i wytarłem oczy z łez zupełnie niszcząc swój makijaż, ale teraz się tym nie przejmowałem. Musiałem znaleźć Taehyunga.
- Hobi.. On powiedział, że mu się podobam i Taehyungie to usłyszał. – pociągnąłem nosem. – Nie mogę go znaleźć.
- Próbowałeś już do niego dzwonić? – zapytał Yoongi.
- Tak, już kilka razy. Ale nie odbiera. Pomóżcie, proszę. – złapałem Mina za dłonie, a on mnie przytulił.
- Jimin daj mi numer do niego. – powiedział Jin po wyciągnięciu swojego telefonu.
Szybko odblokowałem telefon i pokazałem mu numer do Kima. Spisał szybko numer i w skupieniu zaczął coś stukać w telefonie. Nie miałem pojęcia co robi, ale bardzo chciałem zobaczyć Tae i go przytulić. Ale byłem zbyt zmęczony. Nie potrafiłem nawet wstać.
CZYTASZ
Monochromancy 🤍 yoonmin
Fanfic🤍ZAKOŃCZONE🤍/WARSZTAT/ - Do twarzy ci w tym kolorze. - wypalił Yoongi. - Dziękuję, ale niestety nie wiem jaki to kolor.. - westchnął ciężko Park. - Zamknij oczy. - Po co, hyung? - Postaram się byś poczuł ten kolor, Jiminie. #67 in YOONMIN - 13/12...