1. steal my girl — ❝ I'm not jealous type, Kreuzer❞
× × ×
— Nie wierzę, że serio to robimy.
Daniel prawie zawył z ekscytacji, klaszcząc przy tym w dłonie i o mało nie robiąc piruetu pośrodku kampusu, przez co przypominał przy tym dosyć toporną, niezdolną baletnicę. Gregor mimowolnie parsknął kpiącym śmiechem, a ja przewróciłam tylko oczami, pozostawiając bez żadnego komentarza ten niepokojący sposób okazywania radości. Z dziada pradziada było wiadomo, że Tande nie należy do najnormalniejszych, więc po co wałkować tak bolesną oczywistość?
Oczywiście jego głupszy, młodszy bliźniak przyłączył się do kółka ekscytacji, nadając mi za uchem niczym nakręcona, zacięta katarynka, co sprawiało, że odruchowo zaczynałam robić rachunek sumienia, szukając grzechów, za które mogłabym tak bardzo cierpieć. Westchnęłam wymownie, jednak szczebiotanie ani na chwilę nie ustało, a ja mimowolnie zerknęłam na Andreasa kątem oka; choć zazwyczaj to ja musiałam za nim biec, co było spowodowane tak prozaiczną rzeczą, jak różnica w naszym wzroście, tym razem to blondyn stawiał duże kroki, próbując nadążyć za moim szaleńczym tempem.
— I serio przez resztę wakacji będziemy mieć treningi? I ćwiczyć? I codziennie siedzieć na hali, grając w kosza? — Wellinger całkowicie utonął w fali euforii, strzelając pytaniami w moim kierunku niczym nabojami z kałasznikowa, a ja mogłam tylko mruczeć pod nosem "mhm", będące uniwersalną odpowiedzią na każdy jego dylemat. Gdzieś pod tą maską zblazowania, szczerze chciało mi się śmiać; chyba tylko tak ogromni zapaleńcy i fanatycy mogli cieszyć się na myśl, by poświęcić swój wolny czas na dodatkowe, nadprogramowe zajęcia.
— Boże, ale zajebiście — zawołał raz jeszcze Daniel, zbijając piątkę z Andreasem i wykonując dziki taniec radości. Widząc ich ekscytację oraz zniecierpliwienie, by wrócić do gry, nie mogłam się nie uśmiechnąć. Czasami naprawdę brakowało mi słów na tę dwójkę głupawych, ale pociesznych, błazenków.
Sama nie mogłam ukryć, że obecna sytuacja oraz rozwiązanie również sprawiało mi ogrom frajdy, dodając kolejnych pokładów motywacji. Dosyć długo dyskutowałam z Koflerem, szukając jak najlepszego rozwiązania problemu rotacji w składzie; zależało nam, by utrzymać zgranie, które wypracowaliśmy przez ostatni czas, dlatego najsensowniejszym wyjściem było przesunięcie planu treningowego. Gdy tylko ogłosili pierwsze listy rankingowe, a nowy narybek doniósł papiery, deklarując przynależność do naszego uniwersytetu, od razu ruszyliśmy z naborem świeżynek. Początkowo były to tylko broszury rozdawane na wydziale oraz posty na różnych grupach, a gdy dostaliśmy kilka zwrotnych odpowiedzi, wyrażających chęć oraz zainteresowanie, postanowiliśmy zbadać wszystko na własne oczy.
I tak oto właśnie nadszedł dzień sądu.
— Trochę chujowo, że znowu to na ciebie spada — rzucił Gregor, poprawiając czarną, sportową torbę na ramieniu i zerkając w moim kierunku. Choć w jego oczach widziałam prawdziwą dumę oraz niesamowite pokłady zaufania i wsparcia, miałam wrażenie, że gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi uczuciami skrywa się troska. To nie był pierwszy raz, kiedy wszystko brałam na swoje barki; od narodzin petit Florence, Kofler był częściej nieobecny niż obecny w klubie i w sumie nikt nie mógł mu mieć tego za złe. Nie dało się zaprzeczyć, że naprawdę starał się wykonywać obowiązki trenera, jednak jednocześnie było widać jak na dłoni, że przez większość czasu myślami był gdzie indziej. A ja nie miałam serca, by zabierać mu tak ważny czas ze swoją małą pociechą.
Zresztą, pomimo ogromnej sympatii i radości, chyba już każdy miał po dziurki w nosie wysłuchiwania na temat wszystkich pierwszych razów Florence. Andreas niezaprzeczalnie zachorował na odpieluszkowe zapalenie opon mózgowych, nieustannie zdając nam relację z tego, co danego dnia zrobiła jego mała córka. Na litość, nawet nie wiedziałam, że dzieci mają takie szerokie spektrum funkcji i czynności, które rodzice uważają za tak cholernie ważne.
CZYTASZ
CHASE YOU DOWN
FanfictionChroniczny brak czasu to największa bolączka 22-letniej Florence Kreuzer. Jak na ironię losu, spada na nią funkcja asystentki trenera akademickiej drużyny koszykarskiej i kiedy myśli, że gorzej być nie może, staje przed nią niejaki Gregor Schlierenz...