❝ Wein ein, Witz aus ❞
(franz ferdinand – do you want to)
Z hukiem odstawiłam naczynia na jedynej wolnej przestrzeni biurka, które zawalone było stertą książek i notatek z zajęć. Gdzieniegdzie walały się kartki z rozrysowanymi taktykami, ustawieniami i krótkimi zapiskami odnośnie innych drużyn. Jęknęłam cicho, widząc ten burdel; kiedyś będę musiała posprzątać, jednak jak mam to zrobić, nie mając czasu?
Odwróciłam wzrok od problematycznego miejsca, chwyciłam z szafek świeże ubrania i pospiesznym krokiem ruszyłam w kierunku łazienki. Miałam nadzieję, że długa kąpiel zmyje ze mnie resztki tych dziwnych uczuć, które wciąż kotłowały się pod skórą. Nie chciałam tego przyznawać ani przed sobą, ani przed nikim innym, jednak słowa Daniela pociągnęły za struny, które starałam się za wszelką cenę ukryć w swoim wnętrzu. Westchnęłam ciężko; niech to szlag.
Odetchnęłam z ulgą, czując, jak gorąca woda otacza moje ciało; oparłam plecy o brzeg wanny, opierając głowę o miękki zagłówek, który kiedyś został przytwierdzony przez Daniela. Przymknęłam oczy, rozkoszując się ciepłem otulającym zmęczone mięśnie i pięknym zapachem mango unoszącym się w pomieszczeniu; był na tyle słodki, żebym mogła się nim zaciągać bez końca, jednak na tyle rześki, żebym nie zasnęła jak kłoda.
Rzadko kiedy pozwalałam sobie na takie leniuchowanie; zazwyczaj brałam szybkie, zimne prysznice, które miały mnie tylko rozbudzić. Dziś jednak byłam zmęczona nie tylko fizycznie, co odczuwałam nadal w tych przeklętych włóknach miozyny i aktyny, lecz głównie psychicznie; miałam wrażenie, że mój mózg traci swoją zwartą konsystencję, zamieniając się w jedną wielką papkę i rozpływając wewnątrz mojej czaszki. Skronie pulsowały nieprzyjemnie, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Chwyciłam szczyt nosa palcami; muszę się uspokoić, odpocząć, a przede wszystkim wyrzucić z głowy te przeklęte myśli o Schlierenzauerze.
Dlaczego w ogóle o nim myślę?
Już planowałam oddać się błogiemu wyjebaniu, spróbować odciąć się od rzeczywistości i zapomnieć o całym cyrku, kiedy usłyszałam wibracje; otworzyłam jedno oko i zerknęłam na małą szafkę stojącą nieopodal, na której leżał mój telefon. Chwyciłam go w rękę, a kiedy zobaczyłam, że to wiadomość od Daniela, wypuściłam powoli powietrze.
Błazenek
Miłego oglądania swojego kochasia w romantycznej kąpieli.A do wiadomości załączony był filmik.
Zacisnęłam mocniej szczękę, mając ochotę cisnąć urządzeniem najdalej, jak się tylko da.
Zachowanie Daniela, choć miało być jakąś niezrozumiałą formą żartu, doprowadzało mnie do białej gorączki. Miałam ochotę zerwać się z wanny i ukręcić mu łeb za te durne teksty. Coś wewnątrz mnie, jakiś cichy głosik, kazał mi jednak darować mu życie, a co gorsza odpalić przeklęte nagranie. Długo ze sobą walczyłam; spoglądałam na telefon, przygryzając nerwowo wargę i nie wiedząc, co do końca powinnam zrobić. Z jednej strony, kiedy tylko odtworzę nagranie, dam satysfakcję Danielowi, który do tego niejako dążył, z drugiej – mogłabym wreszcie sama zadecydować i ocenić, jak wyglądała nasza prezentacja.
Maksymalnie ściszyłam dźwięk, znów opierając się o brzeg wanny; czułam się naprawdę niekomfortowo podczas oglądania samej siebie, jednak jeszcze większy dyskomfort powodował u mnie fakt, że przeklęty błazenek, głupiutka blondi, cholerny Daniel Andre Tande, miał rację.
Pomijając sam wstęp, kiedy Gregor przedstawiał nas, kierując swoje słowa do publiczności, cała reszta, prawie piętnaście minut naszej prezentacji, było rozmową tylko między nami. Co gorsza ani na moment nie odrywaliśmy od siebie wzroku, a spojrzenia, które sobie posyłaliśmy były... naprawdę dziwne. Choć nie było to ani ostentacyjne, ani obcesowe, wciąż czułam zawstydzenie, które wykwitło w postaci ogromnych rumieńców na moich policzkach. Do tego dochodziła cała mowa ciała, gestykulacja i mimika, będące bardzo niejednoznaczne. Nie mogąc wytrzymać dłużej, szybko zablokowałam telefon, z hukiem odstawiając go na pobliską szafkę. Czułam, jak pomimo chłodniejącej wody, uderza we mnie fala gorąca; jakim cudem tak to wyglądało? Dlaczego do jasnej cholery, skoro jedyne co robimy, to się wyzywamy, wzajemnie przekrzykując jak dzieci w podstawówce?
CZYTASZ
CHASE YOU DOWN
FanfictionChroniczny brak czasu to największa bolączka 22-letniej Florence Kreuzer. Jak na ironię losu, spada na nią funkcja asystentki trenera akademickiej drużyny koszykarskiej i kiedy myśli, że gorzej być nie może, staje przed nią niejaki Gregor Schlierenz...