Rozdział 4

2.1K 114 12
                                    

Następnego dnia ku radości uczniów, zajęcia minęły im w zaskakująco szybkim tempie. Jednakże świadomość o zbliżających się SUM'ach, gdy nieustannie przypominali im o nich nauczyciele, ciążyła nad ich głowami niczym burzowa chmura i wielu Gryfonów zdecydowało się poświęcić ten spokojny wieczór na powtórkę wszystkich tematów z poprzedniego roku szkolnego.

Nie oznacza to jednak, że podupadło ich życie towarzyskie. Co to, to nie! A nawet wręcz przeciwnie, uczniowie masowo spędzali czas z przyjaciółmi i oczywiście z książkami w dłoniach w Pokoju Wspólnym.

-Dlaczego te wakacje trwały tylko nędzne dwa miesiące-żaliła się Dorcas leżąc głową na kolanach Opheli i nogami na czytającym książkę Remusie.

-Dora, wakacje zawsze trwają tylko tyle-zauważyła blondynka i ze śmiechem oparła się o podłokietnik.

-Wcale bym się nie obraziła za dodatkowy miesiąc-westchnęła oburzona i podrywając się ze swoje miejsca wyciągnęła zza pazuchy paczkę papierosów-Łapa, Jamie idziemy ?-zapytała uśmiechając się słodko, na co chłopcy zgodnie przytaknęli i jak na zaklęcie pojawili się tuż przy jej boku.

-Ludzie macie piętnaście lat!-przypomniała Gold i chwyciła się za głowę-Po za tym mieliśmy powtarzać do egzaminów-zargumentowała jednak jej przyjaciele machnęli na to lekceważąco rękami.

-Daj spokój z tą nauką Hel, serio-zakpił James-Przesadzasz, nawet Remus nie ma takiego bzika na punkcie tym SUM'ów jak ty. Bez obrazy brachu-spojrzał przepraszająco na przyjaciela.

Ten tylko uśmiechnął się do niego i pokiwał głową, na znak, że w żaden sposób go nie uraził. Co innego można było powiedzieć o Opheli, która aż poczerwieniała ze złości.

Tego dnia miała już serdecznie dosyć Pottera. Wciąż i praktycznie na każdej lekcji się jej czepiał i podważał wszystko co powiedziała. Do tego w kółko za nią łaził obierając sobie za cel zirytowanie jej do granic możliwości.

-Co ty do mnie dzisiaj masz James, co?-zapytała wściekle, jednak nie odpowiadając odwrócił się do niej tyłem i wyciągnął od Dorcas jednego papierosa.

-Tak właściwie to nie mam ochoty dziś na dymek-odezwał się Syriusz i ku zdziwieniu wszystkich usiadł na kanapie pomiędzy Remusem i blondynką, jednocześnie zarzucając na jej ramiona swoją rękę.

Helia spojrzała na niego podejrzliwie, jednak kiedy po kilku sekundach chłopak nie zrobił jej nic i dalej z uśmiechem patrzył się na nią i resztę przyjaciół, dziewczyna bez wahania się do niego przytuliła i posłała w stronę Potter'a zwycięski uśmiech. Jeden zero ślepoto.

-Serio Łapa?-westchnął, na co szatyn tylko energicznie pokiwał głową i wziął z rąk Opheli czytany przez nią podręcznik od Eliksirów i udając zainteresowanego tematem, zaczął czytać zapisane tam informacje.

-Hej, idzie ktoś do biblioteki?-spytała schodząca ze schodów od dormitorium Lily Evans-Helia?-zaproponowała machając w jej stronę książkami z OPCM.

-Przepraszam, ale zaczęłam już Eliksiry-wskazała na porwany przez Syriusza podręcznik-Ale możemy się umówić na jutro-dodała z uśmiechem.

-Ja mogę z tobą iść Evans-zadeklarował się okularnik i w mgnieniu oka znalazł się tuż przed nią.

-Wybacz, ale nie chodzę do biblioteki z bezmózgami Potter-mruknęła z grymasem i zanim zdążył w jakikolwiek sposób to skomentować wyminęła go i biegiem ruszyła w stronę wyjścia.

Nie dając za wygraną odwrócił się na pięcie, po czym ruszył za rudowłosą, krzycząc tak dobrze wszystkim znane ,,Evans umówisz się ze mną?".

Wykapany Gryfon • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz