Rozdział 1

4.9K 146 63
                                    

1 września 1975 roku

Na peronie 9 i 3/4 panował okropny gwar. Krzyki, śmiechy i głośne rozmowy roznosiły się po stacji King Cross zagłuszając nawet skrzypienie i trąbienie wydawane przez pociąg. Wśród tego zgiełku i gęstego tłumu, zmieszanego z parą wydobywającą się z kominów lokomotywy, przedzierała się jasnowłosa dziewczyna, która z wielkim trudem taszczyła za sobą wydaje się niewielkich rozmiarów zaczarowaną walizkę. Stając na palcach odwróciła się w tył, omiatając spojrzeniem ciemnoniebieskich tęczówek obraz znajdujący się przed nią, jednak gdy nie zauważyła w pobliżu żadnej znajomej twarzy, sama wsiadła do pociągu i zajęła przedział.

Usiadła na miejscu przy oknie i wyciągnęła z torby sporych rozmiarów książkę. Zawsze kochała czytać i mimo, że w szkole nie uchodziła za jedną z prymusek to i tak najczęściej widziano ją w bibliotece otoczoną mniejszym, lub większym stosikiem książek. Akurat tego dnia przyszło jej czytać bardzo ciekawy kryminał, który wciągnął ją do tego stopnia, że nie słyszała ani nie widziała nic oprócz drobnych czarnych liter.

-Dzień dobry-usłyszała nad sobą cichy męski głos-Czy wolne?-zapytał.

Momentalnie oderwała się od lektury i spojrzała na osobę, która zadała pytanie.

-Remus!-poderwała się widząc przyjaciela i odkładając lekturę na bok, czym prędzej rzuciła mu się na szyję.

Zaśmiał się głośno i równie mocno oddał uścisk.

-Ale ci włosy urosły-zauważyła przeczesując chudymi palcami gęstą grzywkę blondwłosego.

-Jeśli myślisz, że to jest długie to ciekawe co zrobisz jak zobaczysz za chwilę Syriusza-mruknął w odpowiedzi i zabrał się za wrzucanie swojego kufra na przedziałową półkę.

-Reszta też już jest?-zapytała podekscytowana. Tak bardzo za nimi tęskniła.

-Tak-odparł rozwalając się na fotelu na przeciwko-Tylko najpierw skoczyli podrzucić Ślizgonom łajnobombę-wyjaśnił jak gdyby nie byłoby to nic nadzwyczajnego. Przecież oboje znali Huncwotów już tak długo, że mieli świadomość, że te wszystkie kawały były już  dla nich codziennością. 

Zamiast tego szybko wkręcili się we wspólną rozmowę. Na resztę również nie musieli długo czekać, bo już po chwili wpadli do przedziału zaśmiewając się w niebo głosy.

-Nie możecie odpuścić sobie chociaż do Wielkiej Uczty-westchnęła piętnastolatka stając przy oknie-Zresztą jak co roku. Cześć Peter-rzuciła w stronę przyjaciela, na co ten tylko machnął ręką i wrócił do swojej torby ze słodyczami.

-Co roku tak samo błyskotliwi i przewidywalni!-zawołał radośnie James Potter, po czym podszedł do niej i najpierw pocałował ją lekko w policzek a zaraz później przytulił-Ale się za tobą stęskniłem Hel! Było tak nudno bez ciebie. Całe wakacje musiałem wysłuchiwać za ścianą Łapy i tego jego rocka-wyszeptał jej do ucha, ale z taką głośnością "wyszeptał", że reszta i tak to słyszała, a czarnowłosy z oburzeniem zarzucił swoimi, rzeczywiście długimi kłakami do ramion.

-O zamieszkaliście już razem? Gratulacje przejścia na wyższy poziom związku, teraz tylko czekać aż twoja mama pozwoli wam spać w jednym łóżku Jamie-odparła poważnie, na co Remus wybuchł śmiechem, Peter zakrztusił się swoim pasztecikiem, którym zajadał się już od samego wejścia a Potter i Black spojrzeli na nią groźnie, potem na siebie wzajemnie i również zalali się falą śmiechu.

-Niby kujon, ale jakoś tak ma dobre riposty-stwierdził okularnik i przekrzywił głowę w bok bacznie się jej przyglądając-Interesujące...

-Interesujące to było jak chodziłeś całe noce po pokoju i układałeś wiersze dla Evans na kolejne dziesięć miesięcy. Jak to było? ,,Twe rude włosy są piękne jak lotosy." ,,Twe oczy zielone och... Chyba zaraz w nich utonę" ,,Twa skóra niczym z kangura..."-zaczął cytować szarooki a do tego mówił to tak cienkim głosem, który według niego posiadał James, że cała paczka pokładała się ze śmiechu.

Wykapany Gryfon • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz