~25~

212 13 3
                                    

[narrator]

           Po ustalonym czasie Kapitan ponownie udał się w stronę pokoju Hope. Przez cały czas zastanawiał się nad tym, co ma jej powiedzieć, jak poprowadzić rozmowę i sprawić, aby nie stanęła ona w martwym punkcie. Zresztą, te opcje i tak będą do wykorzystania tylko, jeśli dziewczyna w ogóle się do niego odezwie. Popołudniowe spotkanie na korytarzu raczej nie zwiastowało nic dobrego, jednak Steve był mocno zdeterminowany, aby tę rozmowę przeprowadzić. Wiedział, w jakim stanie może być Hope i zdawał sobie sprawę z tego, że najpewniej potrzebuje pomocy i wsparcia. Pluł sobie w brodę, iż wcześniej tak bardzo zajął się sobą i sprawami tego świata, które i tak świetnie koordynowali pozostali Avengersi, że zostawił dziewczynę samą sobie, co mogło jeszcze bardziej pogorszyć jej stan. Jednak wtedy tak o tym nie myślał. Przez szok związany z całkowitą porażką czuł wewnętrzną frustrację i podświadomie zawiódł się na Hope, a raczej na swoich wyobrażeniach o tym, iż może być ona kluczem w rozwiązaniu ich problemu. Fakt, iż pośrednio też dzięki niej odnaleźli Thanosa nie był dla niego w tamtym momencie niczym istotnym, bo misja się nie powiodła. A miało być inaczej. Teraz jednak było mu głupio, że przez swoje własne zawiedzione wymagania co do dziewczyny zaczął ją jakby pomijać i trochę podświadomie ignorować. Bo przecież każdy przechodzi kryzys egzystencjalny w obliczu porażki i braku rozwiązań w celu poprawy. Bo trzeba zająć się całym światem, a nie jednostką. Ona poczeka. Teraz wiedział, jak bardzo tego typu usprawiedliwienia spowodowały, że zaniedbał osobę, która z pewnością mocno potrzebowała wsparcia. Jakiegokolwiek.

           Szedł korytarzem bardzo zdeterminowany, aby naprawić swój błąd. Co prawda nie znał Hope zbyt dobrze, a ich więź trudno było jakkolwiek sklasyfikować, jednak czuł się za dziewczynę odpowiedzialny, jako osoba, która pozwoliła jej zostać w bazie. Był kimś, kto dał jej dach nad głową, ale zarazem ograniczył jej wolność. Zaufał jej, ale jednocześnie czuł, że nie powinien. Teraz, po wielu przemyśleniach jego ambiwalentne postawy przekształciły się w coś bardziej stabilnego. Chciał, aby czuła, że baza może być jej nowym domem, jeśli tylko tego chce. On sam teraz ufał jej o wiele bardziej niż na początku, ponieważ większość jej słów znalazła potwierdzenie w rzeczywistości i choć nie dało się udowodnić w stu procentach jej pochodzenia z innego, równoległego świata, to jednak nie był to aspekt zupełnie nieprawdopodobny, więc nie dało się go też podważyć.

           Kiedy Kapitan był już przy drzwiach do jej pokoju ogarnęła go niepewność. Czy będzie wiedział, jak z nią rozmawiać? Jak nie być tak bardzo formalnym, ale jednocześnie do niej dotrzeć i jej nie wystraszyć? W końcu jednak uczepił się własnej determinacji, którą miał jeszcze chwilę temu i starając się trzymać na pierwszym miejscu swoją szczerą chęć pomocy, uniósł dłoń, aby zapukać. Ze zdziwieniem jednak zorientował się, że drzwi są niedomknięte. Fakt ten sprawił, że zaczął się on zastanawiać, czy dziewczyna specjalnie nie zostawiła ich uchylonych, wiedząc, że będzie miała gościa. Pod uwagę brał również drugie, bardziej smutne rozwiązanie. Może przez to, że się załamała, częściej zdarzało się jej robić coś od niechcenia, jakby już nic nie miało znaczenia? Było to dla niego kolejnym potencjalnym sygnałem alarmowym, którego tym razem nie zamierzał bagatelizować.

           - Puk, puk – powiedział, delikatnie pukając, jednak wewnątrz pokoju panowała cisza. - Mogę wejść? – zapytał, niepewnie zaglądając do środka. Nie chciał naruszać prywatności dziewczyny, ale z drugiej strony bał się, że mogło się stać coś niedobrego, dlatego z uwagą lustrował jej pokój. Miał nadzieję, że może po prostu zasnęła i stąd brak jej odpowiedzi.

           Okazało się, że Hope leży nieruchomo na łóżku, patrząc w sufit. Kiedy Kapitan pojawił się na progu jej pokoju, spojrzała na niego przelotnie, zaraz wracając do swojego zajmującego zajęcia. W pierwszym momencie Steve pomyślał, że jest już na straconej pozycji, jeśli dziewczyna ma zamiar nadal milczeć, jednak ona po chwili odpowiedziała na jego pytanie.

Hope Strange (Dr Strange/Marvel AU ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz