7.

1.2K 83 25
                                    

Po tym dziwnym zdarzeniu po prostu poszliśmy dalej przed siebie. Szliśmy tak chyba z pół godziny. Miejscem docelowym była niewielka plaża przy rzece, a kawałek dalej jakiś domek do którego podbiegła Star, a my za nią. Otworzyłam pewna ładna dziewczyna o rudych długich włosach.

-Star Butterfly? - zapytała patrząc na blondynkę. 

-Tak to ja! - odpowiedziała pełna energii. 

-Dobrze, chodźcie za mną - powiedziała zamykając domek i kierując się w stronę takiego jakby mostku na rzece.

Kiedy na nim staliśmy podała nam kapoki i wiosła, po czym wskazała na kajaki obok. Dziewczyny wysiadły razem do jednego, a ta pani odwiązała kajak i po płynęły krzycząc, żebyśmy się pospieszyli. Również wsiedliśmy do kajaka i popłynęliśmy za dziewczynami. W trakcie podróży panowała cisza, ale nie niezręczna. Podziwialiśmy piękne krajobrazy które mijaliśmy, a przynajmniej ja to robiłem.  Star razem z główką rozmawiały i zajadały się przeróżnymi słodyczami. A u nas w kajaku Tom wiosłować, a ja włożyłem rękę do wody - była przyjemnie letnia. Nagle poczułem jak coś łapie jeden z moich palców. Ze zduszonym krzykiem szybko wyciągnąłem rękę, a razem z nią jakąś rybę. Tom się zaśmiał i pochwalił moje zdolności łowieckie. Rybę wrzuciłem z powrotem do rzeki i znowu było cicho. Po jakimś czasie Tom się odezwał.

-Masz może pomysł dokąd one nas zabierają? -zapytał. 

-Nie mam bladego pojęcia i nie zastanawiałem się nawet nad tym - odpowiedziałem wpatrzony w coś co wyglądało jak mini dżungla. 

-Dlaczego nie? - w jego głosie dało się usłyszeć ciekawość.  

-Bo na razie całą moją uwagę zajmuje miejsce w którym teraz jesteśmy - odpowiedziałem. 

-Nie rozumiem - popatrzył się na mnie głupio. 

-Po prostu podziwiam widoki - odpowiedziałem.
Przez resztę drogi panowała cisza.

W pewnym momencie Star krzyknęła, że jesteśmy już na miejscu. Wpływaliśmy w tym momencie na takie jezioro. Otaczały nas wysokie góry, a słońce było idealnie nad nami. Podpłynęliśmy do kamienistego brzegu i wciągnęliśmy na niego kajaki, a wiosła włożyliśmy do środka. Góry tworzyły taki mur dookoła tego jeziorka, a wtedy główka biegnąc krzyknęła aby iść za nią. Star wręcz skacząc ze śmiechem pobiegła za nią. Biegaliśmy w stronę szczeliny między górami. Było na tyle ciasno że biegaliśmy jeden za drugim. Do momentu kiedy główka gwałtownie się zatrzymała, a wszyscy po kolei zaczęliśmy wpadać na siebie. Na szczęście się nie wywaliliśmy. Wtedy usłyszałem skrzypienie drzwi, a do środka weszła końska głowa i Star, przez co straciłem równowagę bo się na niej popierałem. Jako iż Tom jeszcze bardziej podpisał się na mnie oboje runęliśmy na ziemię. Wyglądaliśmy jak biedronka i czarny kot w pewnych scenach. Kto wie to wie o co chodzi. Konik obejrzała się za nami. 

-No chodźcie już gołąbeczki. 

-Idziemy -odpowiedział Tom i pomógł mi wstać. 

Pociągną mnie tak mocno do góry że aż podskoczyłem. W końcu weszliśmy do wnętrza tej góry. Od razu jak się wchodziło widać było bar z przeróżnym alkoholem na którego środku stał barman i czyścił kieliszki. Na nasz widok się ukłonił. Przejście w głąb tej jaskini zagradzała butka która wyglądała jak te w zoo przy których kupuje się bilety. Tym razem, co mnie zaskoczyło, Tom podszedł do tego miejsca coś załatwić. Czułem się w tedy tak jakbym był jedynym nieświadomym tego co może się za chwile stać i niewtajemniczonym. W pewnym momencie ta budka zaczęła się przesuwać robiąc tym samym przejście w głąb. Było tam ciemno. Szczerze nie chciałem iść w tamtym kierunku bo kiedy wchodziło się głębiej było coraz ciemniej. Kiedy reszta moich towarzyszy to zauważyła, pchali mnie w tamtym kierunku tak długo dopóki nie było wyjścia, czyli po prostu ta budka wróciła na swoje miejsce.

-Dokąd to prowadzi? - spytałem lekko speszony teraźniejszością

-Przed siebie - odpowiedziała star skacząc dalej w stronę ciemności.

Z każdym krokiem robiło się coraz bardziej ciemno. W momencie kiedy było na tylko ciemno, że nawet stojąc koło siebie się nie widzieliśmy, coś błysnęło kawałek dalej. Szybszym krokiem podszedłem w kierunku światła i jak się okazało był to Tom trzymający pochodnie.

-Skąd ją wziąłeś? -zapytałem naprawdę ciekawy.

-Po prosto ogień jest zawsze tam gdzie ja jestem - odpowiedział.

-Co? - nie specjalnie zrozumiałem co chciał mi powiedzieć.

-Nieważne, chodź już - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i ciągnąc w głąb tunelu.

-A ty wiesz dokąd idziemy? - może chociaż Tom zna odpowiedź.

-Wiem - odpowiedział uśmiechając się.

-A powiesz? - byłem trochę zirytowany.

-Nie - zachichotał.

-Dlaczego? - zapytałem łamiąc nogi w kolanach.

-Po co mam mówić? - zapytał podnosząc mnie.

-Bo chce wiedzieć - nie stawałem na nogi tylko robiłem z siebie ciężar nie do podniesienia.

-A mógłbyś wstać? - zapytał z lekką irytacją wypisaną na twarzy.

-A powiesz mi gdzie idziemy? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie z chytrym uśmieszkiem. 

-Zapomnij - powiedział nagle z niewyobrażalną siłą podnosząc mnie na 'pannę młodą'. - Teraz skupmy się na dojściu do celu.

Resztę drogi spędziłem w rękach Toma trzymając pochodnie, bo on nie chciał mnie podpalić niosąc ją razem ze mną. Czasem z nudów, podczas drogi, dźgałem go palcem w policzka, a on starał się to ignorować, co nie zawsze się mu udawało. Zatrzymaliśmy się dopiero przed drewnianymi, masywnymi drzwiami. Tom postawił mnie na ziemie, a ja posłusznie stanąłem na nogi. On w tym czasie zajebał kopa w drzwi, a te otwarły się na oścież z hukiem. Poraziło nas jasne światło, na co syknęliśmy zasłaniając oczy.  Kiedy przyzwyczailiśmy się do światła dziennego, zawarzyłem, że stoimy centralnie na skraju przepaści, a pod nami jest las.

-No to hop - powiedział Tom gasząc pochodnie i pchając mnie w stronę przepaści.

-Co ty odwalasz?! - zapytałem spadając razem z Tomem. Przepaść była wielka więc był czas na krótką rozmowę.

-Korzystam z życia razem z tobą - odpowiedział śmiejąc się.

-Zaraz się skończy! - krzyknąłem przerażony patrząc jak drzewa są coraz bliżej.

-Przewrażliwiony jesteś - dalej się ze mnie śmiał.

-Po prostu nie chce zginąć! - byłem łagodnie mówiąc zły. Odpowiedział mi śmiech. - Tak w ogóle to gdzie są dziewczyny?

-Na dole zapewne.

-O mój borze... to jakieś masowe samobójstwo.

-Przyjemnie się leciało - Powiedział gdy od lasu dzielił nas mały kawałek spadania.

Mój Króliczek || Tomco || BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz