8.

1.1K 81 36
                                    

Zamknąłem oczy i szykowałem się na niewyobrażalny ból. W zamian poczułem tylko jak coś mnie otula, otacza, nie wiem jak poprawnie to ująć. A potem czułem jakbym wzbił się w powietrze. Usłyszałem głośny śmiech Toma i wziąłem ręce z twarzy. Zauważyłem jak las podemną się trzęsie. Popatrzyłem wtedy na Toma pytającym wzrokiem, a on na to zaśmiał się jeszcze głośniej.

-Żałuj, że nie widzisz swojej miny! Jest bezcenna - i znów zaczął się śmiać.

Przyznam, że całkiem ładnie się śmieje. No homo! I znowu zaczęliśmy spadać. Tym razem nie zakryłem oczu. W ten oto sposób odkryłem, że skacze w dmuchanym dziwnie realistycznym lesie. Tom widząc moje "wtf" na twarzy, ponownie wpadł w szał śmiechu. Kiedy wreszcie skończyliśmy się odbijać sami z siebie, Tom machną do mnie ręką na znak abym poszedł za nim. Szliśmy tak z pięć minut, a zatrzymaliśmy się przed wielkim dmuchanym drzewem. Tom kazał mi zaczekać, a sam obszedł drzewo dookoła. Trochę mu to zajęło, bo co jak co, ale to drzewo było nie naturalnie szerokie, wysokie i inne takie cechy drzewa razy trzy.  Kiedy znów pojawił się w polu mojego widzenia machną do mnie ręką na znak abym do niego podszedł. Jak kazał tak zrobiłem. Staliśmy wtedy razem przed dziurą w tym dmuchańcu. 

-Co zamierzasz teraz zrobić? - zapytałem pełen obaw co znowu wymyślił.

-Dotrzeć do Star i końskiej głowy skrótem - poinformował mnie bardziej przyglądając się dziurze.

-A one jak szły?

-Podobnym tunelem co wcześniej.

-Nie możemy tak samo?! - bałem się że znowu to będzie coś w stylu trzy minutowego spadania.

-Nie marudź - przewrócił oczami. - Będzie zabawnie.

-Coś mi mówi, że w moim słowniku słowo "zabawa" oznacza co innego niż w twoim - tylko się na to krótko zaśmiał.

-Chyba jest git - powiedział prostując się.

-Chyba!? - W trakcie wypowiadania tego słowa zostałem wepchnięty do dziury. 

Tom wskoczył za mną. Zjeżdżaliśmy po dmuchanej zjeżdżalni, która po pewnym momencie zmieniła się w twardy plastik. W pewnym momencie poczułem jak coś we mnie wjeżdża - to był Tom. Zaplótł swoje ręce wokół mojej talii i przyciągną mnie do siebie, czego skutkiem było to, że obaj leżeliśmy, ale ja na nim. 

-Co ty robisz?! - spytałem oburzony.

-Tak będziemy szybciej jechać - odpowiedział z uśmiechem na ustach.

-Po co mamy szybciej jechać? - próbowałem odczepić jego ręce ode mnie.  

-Aby być pierwsi. Czy to nie oczywiste? - zaśmiał się zaciskając mocniej swoje ręce.

-Ale po co masz być pierwszy? - zaczęło mnie już denerwować to, że nie mogłem oderwać jego rąk od siebie.

-Będę miał darmowe żarełko. I ty też.

-Lecisz na jedzenie?

-Teraz chyba dosłownie - zaśmiał się.

-Taa - przestałem się z nim szarpać i pozwoliłem już mu mnie obejmować.

Długo jeszcze nie zjeżdżaliśmy bo zauważyłem, kolejny raz, rażące mnie światło. Po chwili wylądowaliśmy w baseniku z kulkami. W tym samym momencie otwarły się drzwi od pomieszczenia w którym przebywaliśmy i u progu stanęła Star razem z główką.

-Oj no nie! Byliście pierwsi! - jęknęła Star. - Skąd ty bierzesz tą zjeżdżalnie?

-Stąd skąd ty jej nie masz - w końcu mnie puścił.

Mój Króliczek || Tomco || BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz