17.

908 56 25
                                    

Minął już tydzień. Tydzień zwykłego chodzenia do szkoły i życia jak normalny człowiek. Czasami się martwię, że jest za spokojnie. W między czasie jedyną ciekawą rzeczą jaka się wydarzyła to komunikat dyrektora o szkolnej imprezie, na którą każda chętna osoba będzie mogła przygotować atrakcje w zamian za dobrą uwagę ewentualnie lepszą ocenę z przedmiotu jakiego będzie dotyczyć. Jak nikt nic nie zrobi to będzie to zwykła nudna szkolna dyskoteka. Aktualnie do tego wydarzenie jeszcze jest miesiąc, aby chętni się na spokojnie wyrobili. A ja siedziałem sobie na trybunach szkolnego boiska. O tej porze jest tu mało ludzi, więc lubię tu przychodzić od czasu do czasu spędzić czas sam ze sobą. Niestety w moim świętym spokoju przeszkodziła mi główka która mnie jakimś cudem znalazła.

-Siema panie ostrożny - zaśmiała się siadając koło mnie.

-Nie nazywaj mnie tak! - już mnie denerwuje to jak ona woła na mnie prawie dwajścia cztery na dobę.

-Hahahah spokojnie. Ja tak tylko chciałam cię poprosić w imieniu moim i Toma o małom przysługę - uśmiechnęła się niewinnie.

-Jaką przysługę? - ciekawiło mnie jaką ma dla mnie propozycje.

-No bo widzisz... razem z Tomem postanowiłam, że zrobimy jakąś atrakcję na tą imprezę szkolną... - zaczęła wszystko tłumaczyć od zera.

-I mam pomóc wam w zrobieniu tego? - zaśmiałem się krótko.

-Nie nie nie - zaczęła machać rękami. - Ja z nim wszystko pięknie ogarnę, tylko później potrzebujemy personelu - zaśmiała się niezręcznie.

-Co wy robicie, że potrzebujecie większego personelu niż wasza dwójka? - do głowy nie mogło mi nic wpaść co oni mogli wymyślić.

-Coś co potrzebuje więcej osób niż ja, Tom, Star i ty jeśli się zgodzisz. Będę potrzebowała znaleźć jeszcze parę osób - zaczęła w pewnym momencie szeptać sobie pod nosem i coś liczyć na palcach.

-Dlaczego aż tyle osób potrzebujecie?

-To dość męczące zajęcie będzie - zaśmiała się nerwowo drapiąc po karku.

-Co będę za to miał? - postanowiłem się trochę potargować.

-Razem z moim współpracownikiem będziemy ci winni przysługę i kiedy postanowisz ją wykorzystać to zrobimy wszystko co chcesz! Nawet wskoczę w ogień - zaśmiałem się na jej słowa.

-No niech ci będzie - powiedziałem ściskając jej dłoń.

-No i cudownie! Teraz idę szukać innych ofiar - wstała i szybko z psychicznym śmiechem pobiegła dalej przed siebie.

***

Reszta czasu minęła zwyczajną rutyną. Co mnie dziwiło to tylko to, że nigdy nie widziałem co robią Tom i główka w czym miałem później też brać udział, chociaż mieszkam z nimi pod jednym dachem. Ale tak poza tym to dni robocze wyglądały tak: wyrywam się z objęć Toma aby wstać i się ogarnąć do szkoły, jeśli on nie wstanie po mnie to dostaje zimną wodą w ryjca. Biorę śniadanie od rodziców i razem z resztą w autobusie szkolnym zajmujemy miejsce na samym tyle. Czasami podczas jazdy dla zabawy Tom próbuje mnie obmacać, a dziewczyny się tylko z nas nabijają. Sadystki. Potem lekcje i wracamy do domu. W domu zaś zaczyna się chaos przez ich nadpobudliwe tyłki. W tym czasie może dziać się wszystko. Wieczorem ogarniam się na kolejny dzień szkoły. Jak zapomnę się zamknąć w łazience to się zdarza że Tom perfidnie mi wbije do łazienki. Raz posunął się tak daleko, że wszedł mi pod prysznic. Dostał wtedy niezły opierdol ode mnie i spał na podłodze, a za kołdrę wziął sobie jego króliczka. Poza tym to zazwyczaj spaliśmy razem. Głównie mnie przytulał podczas snu, czy byliśmy w siebie wtuleni. W weekend Toma i końskiej głowy głównie w domu nie było, bo byli pochłonięci pracą nad czymś na szkolną imprezę. Ten czas spędzałem czas na obgadywaniu tej dwójki i różnych grach. Jednak dzisiaj wieczorem miałem się dowiedzieć w czym zgodziłem się im pomóc. Oni wyjechali do szkoły ze dwie godziny wcześniej aby wszystko rozłożyć na czas. Ja w tym czasie pomagałem Star wybrać idealną sukienkę. Ona, tak samo jak ja, nie wiedziała w czym będzie pomagać narwanej dwójce naszych przyjaciół. Kiedy w końcu udało nam się wybrać kieckę dla Star moi rodzice podwieźli nas pod szkołę. Jak się okazała dość dużo osób przygotowało różne atrakcje. Przez to musieliśmy ich długo szukać, bo te wszystkie prze różne dziwactwa były porozstawiane wszędzie gdzie się da, ale najwięcej było na sali gimnastycznej i na boisku. Po szczegółowych przeszukiwaniach sali gimnastycznej skierowaliśmy się ze śmiechem na szkolne boisko, a rozbawieni byliśmy atrakcjami o które udało nam się zahaczyć. Jednak kiedy ich znaleźliśmy to nas zatkało i tylko staliśmy wryci w ziemię i patrzyliśmy co oni robią.

-Co oni wymyślili?! - zapytałem Star oburzony.

-To coś w ich stylu - zaśmiała się nerwowo. - dziwie się, że nauczyciele na to pozwolili.

-Chodźmy stąd szybko puki nas nie zauważyli - odwróciłem się na pięcie i właśnie w tym momencie podeszła do nas końska głowa.

-No chodźcie! - powiedziała i pociągnęła nas za kulisy tego czegoś.

Był tam też Tom i parę innych osób. Na widoku były dwie osoby które stały w budce zawiązanymi oczami, a do nich coraz to bardziej zwiększały się kolejki tylko po to aby móc się z tymi osobami całować.

-Jak dobrze że jesteście! Wchodzicie przed ostatni - uśmiechną się szeroko Tom.

-Co żeś znowu wymyślił?! - zbliżyłem się do niego z chęcią ochrzanienia go za to w co zostałem wciągnięty.

-Coś genialnego - zaśmiał się czochrając mi włosy i przyciągając mnie do siebie.

W takim stanie spędziliśmy praktycznie cały tan czas. Tom był oparty o ścianę, a ja w niego wtulony. Bardzo mi się to podobało, było mi przyjemnie, wygodnie i czułem się bezpiecznie w jego ramionach. Patrząc na jego wyraz twarzy, to jemu chyba też się to spodobało bo cieszył się jak głupi do sera. Niestety w końcu przyszedł czas zmiany kiedy to ja razem ze star mieliśmy wymienić innych w tych budkach. Główka i Tom założyli nam opaski na oczy i zaczęli kierować w stronę budek. Jak nas już postawili w odpowiednim miejscu to zostawili. Byłem mocno spięty. Kiedy podeszła pierwsza osoba to zaczęła mnie namiętnie całować. Nie specjalnie chciałem oddać ten pocałunek. Wydaje mi się, że trwa on za długo. W pewnym momencie ta osoba ściągnęła mi opaskę z oczu. Okazało się, że to był Tom. W tym momencie byłem zapewne okropnie czerwony. On znowu zaczął mnie całować. Tym razem oddałem pocałunek zawieszając mu się trochę na szyi. W końcu niestety oderwaliśmy się od siebie z powodu braku powietrza.

-Marco? - odezwał się patrząc mi prosto w oczy.

-Tak? - cały czas byliśmy do siebie jako tako przytuleni mimo dzielącego nas blatu.

-Czy zechciał być uczynić mi ten zaszczyt i zostać moim chłopakiem? - zadał mi pytanie gładząc mnie po policzku.

-Tak - odpowiedziałem szczęśliwy i znowu złączyłem nas w namiętnym pocałunku.

Mój Króliczek || Tomco || BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz