14.

861 57 9
                                    

Obudziłem się w dziwnym miejscu przypominającym opuszczone zoo. Byłem zamknięty na jakimś wybiegu otoczonym wielkimi kratami. Rozejrzałem się dookoła. W klatce obok Star pomagała końskiej głowie z niewielkimi zadrapaniami. Za to ja byłem w klatce z jeszcze nieprzytomnym Tomem. Ze wszystkich to on skończył najgorzej. Szybko do niego podszedłem i zacząłem się mu przyglądać. Wszystko było w porządku oprócz trochę rozbitej głowy i paru zadrapań podobnych do tych główki. Jeszcze raz rozejrzałem się dookoła, ale nie znalazłem nic czym mógłbym oczyścić mu ranę. Na szczęście lub nieszczęście przyszedł do nas jakiś grubszy facet i rozdał każdemu z nas jedzenie i picie. Powiedział, że mamy pięć minut i nam wszystko zabiera. Bez większego myślenia rozdarłem sobie kawałek bluzy i nasączyłem go wodą i tak zacząłem przemywać mu ranę. Zrobiłem Tomowi z tego kawałka materiału opatrunek i szybko schowałem trochę jedzenia na później dla niego. Kiedy koleś sobie poszedł popatrzyłem się pytającym wzrokiem w stronę dziewczyn. One też się patrzyły w moim kierunku. Star była zmartwiona, a główka miała wkurwiony wyraz twarzy.

-Co tu się dzieje? - zapytałem.

-Porwali nas za okup - wysyczała główka. - To już może się robić tradycją.

Na te słowa Star się zaśmiała, a ja totalnie nie rozumiałem ich zachowania. Nagle za sobą usłyszałem pomruk. To Tom zaczął się budzić. Ledwo otworzył oczy i już westchną.

-Lecimy tak jak zawsze? - zadał pytanie w stronę dziewczyn przyglądając się ze zdziwieniem, już zdjętemu, opatrunkowi.

-Raczej tak, bo się zawsze sprawdza - wzruszyła ramionami końska głowa.

-Tylko może najpierw wytłumaczymy Marco o co chodzi - Star wskazała na mnie.

-Dobry pomysł - przytaknęła z uśmieszkiem główka.

-W skrócie po prostu będziesz chodził za nami i co jakiś czas wpierdolisz jakiemuś z tych debili co nas porwali - zaczął Tom.

-Co? - dalej nie analizowałem co tu się dzieje.

-Dokładniej mówiąc, prędzej czy później będą musieli otworzyć klatkę. Wtedy spuścimy łomot tym lub temu co tą klatkę otwiera i zaczniemy szukać wyjścia przy tym masakrując wszystkich po drodze jeśli nie uda się nam ich dyskretnie i niezauważenie wyminąć - Star starała mi się to bardziej wytłumaczyć.

-Chyba rozumiem - dalej byłem zakłopotany, ale przynajmniej się mniej więcej orientowałem co się dzieje.

Po tej rozmowie tylko czekaliśmy w ciszy. Dziewczyny robiły sobie przeróżne fryzury z nudów. Ja za to starałem się ogarnąć rozbitą głowę Toma. Niestety mój pacjent strasznie nie chciał współpracować. Przez to skończyło się na tym, że siedząc na nim nogami jeszcze starając się przytrzymać jego ręce, przemywałem mu ranę. Kiedy skończyłem i chciałem już wstać i dać mu spokój, on mi na to nie pozwolił. Złapał mnie za biodra i z powrotem przykuł je do swoich przez co się lekko zarumieniłem, a on skomentował to, że chce teraz ode mnie coś w zamian za to, że nie mam naklejki dzielnego pacjenta. Dziewczyny które mimo wszystko nas obserwowały, zaśmiały się z zaistniałej sytuacji. Musieliśmy długo czekać na realizację naszego planu. Minęły nam w podobny sposób chyba ze trzy dni. Jak na ironie losu przystało mimo wszystko było zabawnie. Jednak sądzę, że po tym wszystkim starczy mi wrażeń na więcej niż najbliższy rok. W końcu przyszedł ktoś inny niż ten gościu, który nas karmił. Otworzył drzwi od klatki z dziewczynami. Kiedy tylko te się lekko uchyliły, główka kopnęła je z całej siły i się szybko schyliła, a nad nią wyskoczyła Star mocno uderzając porywacza. Sprawnie wymieniały ciosy do momentu kiedy ich przeciwnik nie stracił przytomności. Ja za to patrzyłem się na to wszystko z otwartą buzią z zaszokowania. Natomiast Tom prawie że dosłownie turlał się ze śmiechu na mój widok. Dziewczyny otworzył nam drzwi i im również udzieliła się radość Toma. Kiedy te trio się uspokoiło ruszyliśmy przed siebie. Udało nam się wyminąć większość. Mniejszość szybko załatwili. "Załatwili", bo ja stałem na czatach. Bardzo odpowiedzialna rola, przez którą minęła nam cała ucieczka na wesoło. Jednak schody zaczęły się po wyjściu z tego zoo. Totalnie nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy. Była tylko jedna dróżka przez las który był wszędzie i nie było słychać żadnych aut. Z trochę przygasłym zapałem, ale nadal z dużą prędkością zaczęliśmy iść ścieżką. Wydawała się ona nie mieć końca. Nagle usłyszeliśmy dziwnie znajomy krzyk. Tym razem był bardziej... wesoły? Tak samo jak kiedyś mignął nam między drzewami niebieski bezrękawnik, a za nim czarno-żółty garnitur. Stanęliśmy w miejscu mocno zdezorientowani. Po kilku dłużących się minutach wsłuchiwania się w krzyki które swoim tonem o pomoc raczej nie wzywały, wpadł na nas chłopak trochę niższy ode mnie.

-Dipper? - odezwała się nieśmiało Star.

-O hej! Eeee... - był nieco zakłopotany.

-Star - przypomniała mu swoje imię.

I w tym momencie doszedł do nas chyba dwu metrowy typ z którym nie mamy przyjemnych wspomnień. Główka wyszła na czoło naszej grupy w stronę Billa. 

-Czego chcesz?! Tak ci się nudzi, że cały czas za nim ganiasz?! - zaczęła się awanturować końska głowa.

-Spokojnie - chłopak chwycił ją za ramię próbując uspokoić. - On nie jest teraz zagrożeniem - dodał po chwili zbliżając się do wyższego.

-Dziękuję za ratunek sosenko - zaśmiał się krótko żółto-włosy biorąc Dippera na ręce.

-O co tu do kurwy chodzi?! - zapytała dość zszokowana główka.

-Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, byłem z Billem w nie przyjemnych relacjach, ponieważ chciał wszystkich ukatrupić i takie tam - zaczął mówić zakłopotany chłopak.

-Oj no bez przesady sosenko - wtrącił wyższy.

-Z czasem się pogodziliśmy i polubiliśmy, a Bill się bardzo zmienił - za koniec swojej wypowiedzi brunet się uśmiechną. - A wy co tu robicie? - widocznie teraz zdał sobie sprawę z tego nieoczekiwanego spotkania.

-Porwali nas i teraz uciekamy i chcemy wrócić do jego domu - Star wskazała na mnie.

-Chyba będziemy mogli wam jakoś pomóc - powiedział młodszy już stając samodzielnie na ziemi. - Chodźcie, dalej jest chatka w której mieszkamy. - machnął na nas ręką pokazując abyśmy za nim poszli.

Dziewczyny ruszyły od razu za miejscowymi, a Tom poczochrał mi włosy i również pociągną mnie w stronę nowych znajomych.

Mój Króliczek || Tomco || BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz