#Czas nauki

505 34 1
                                    

Pov. Clarke

Kawa z Rav była tym czego potrzebowałam po pierwszym dniu. Długo jednak nie siedziałyśmy przez "obowiązki" jakie moja przyjaciółka miała jeszcze do załatwienia. Nie chciałam zawracać sobie tym głowy,więc postanowiłam znaleźć sobie jakieś zajęcie. Od razu po powrocie postanowiłam pozałatwiać formalne sprawy z dziewczynami z drużyny, przekazując im datę spotkania organizacyjnego. Reyes spędzi zapewne resztę dnia w swojej pracowni a ja nie chcąc jej przeszkadzać postanowiłam wyjść na miasto. Wieczorami niebo wygląda bardzo pięknie aż nie można sobie odmówić spaceru. Ubrałam się dosyć ciepło,wzięłam słuchawki i wyszłam z domu. Przy dźwiękach mojej ulubionej muzyki szłam wąskimi uliczkami w stronę centrum.

Pov. Lexa

Próbowałam dodzwonić się do Costii któryś raz z kolei ale za każdym razem włączała się poczta głosowa.

- Tylko nie panikuj na pewno nie ma teraz czasu- powtarzałam sobie ciągle.
- Zaraz oddzwoni i wszystko mi wyjaśni.

Niestety mijały godziny a ona nie dawała znaku życia. Nie mogąc dłużej usiedzieć w miejscu postanowiłam wyjść na zewnątrz i ochłonąć. Noc była piękna a na dworze było dosyć przyjemnie. Postanowiłam przejść się do pobliskiego parku aby na chwilę usiąść i poprzyglądać się niebu. Kiedy byłam prawie u celu niespodziewanie wpadła na mnie niewysoka blondynka ubrana dość ciepło z zachowaniem elegancji. Dziewczyna straciła równowagę i upadła odruchowo ciągnąc mnie za sobą.

- Jejku przepraszam Cię bardzo. Powinnam bardziej uważać.- powiedziała wstając z ziemi.

- Nic się nie stało,to moja wina. Zapatrzyłam się i Cię nie zauważyłam. - próbowałam się wytłumaczyć.

Kiedy chciałam podnieść się z ziemi blondynka wyciągnęła w moim kierunku rękę chcąc mi w tym pomóc. Chwyciłam ją a kiedy wreszcie stałam już na nogach momentalnie zaniemówiłam. Jej oczy były takie hipnotyzujące,czułam się tak jakbym patrzyła w niebo niemal całkowicie się w nich zatracając.
Dość dłuższą chwilę musiałam tak stać bo dopiero kiedy blondynka położyła mi dłoń na ramieniu wróciłam do żywych.

- Wszystko w porządku?- spytała.

No dalej Lexa powiedz coś,nie stój tak.

- Tak,przepraszam po prostu... zamyśliłam się.

- Lepiej już pójdę,nie chce Cię zatrzymywać.- wypaliła blondynka po czym odeszła nie czekając na moją odpowiedź.

No brawo Lexa lepiej tego nie mogłaś rozegrać,nie ma to jak wpaść na obcą dziewczynę a później dać się przyłapać na przypatrywaniu się jej. Mam nadzieję,że już więcej nie trafię na tą dziewczynę. Nie rozmyślając już dalej o tym weszłam do parku i znalazłam odpowiednie miejsce na podziwianie widoków.

Pov. Clarke

W spokoju szłam przed siebie ciesząc się świeżym powietrzem i widokiem gwieździstego nieba. Mój spokój ducha przerwał SMS od Rav.

Od. Moja wariatka
Gdzie ty jesteś dziewczyno? Wychodzę z pracowni aby zjeść z tobą kolację a Ciebie nawet nie ma w domu.

Już miałam jej odpisać kiedy poczułam,że na coś wpadłam a dokładniej mówiąc jak się później okazała to na kogoś. W efekcie straciłam równowagę i upadłam ale żeby było zabawnie w odruchu złapałam się za ręce dziewczyny ciągnąc ją za sobą w dół.

May we meet again...[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz