Na samym wstępie chciała bym was przeprosić za takie przyśpieszenie akcji ale zwyczajnie brak mi pomysłów na tę opowieść,nie będę ukrywać iż to przez moje problemy prywatne...Postaram się jednakże pociągnąć tę opowieść chociaż do 30 rozdziałów. Bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania.
------------------------------------------------------------------
Kilka lat później...
Pov. Lexa
Minęło już dobrych parę lat odkąd poznałam moją dziewczynę a właściwie to już moją narzeczoną. Bywało różnie przez ten czas ale nigdy w nas nie zwątpiłam. Wszelkie problemy czy kłótnie stały się niczym w momencie kiedy udało nam się razem zamieszkać w małym,przytulnym domku na skraju miasta z dala od ludzi. Tylko ona i ja,nasz dom i wspólny plan na życie. Clarkey dość długo wahała się nad wspólnym życiem lecz nie wynikało to z niepewności uczuć a problemów rodzinnych. Jej mama ciężko zachorowała a ona nadzwyczajniej w świecie bała się zostawić ją samą. Pierwszy rok po ukończeniu studiów był dla nas wielką próbom. Było wiele kłótni,zazdrości i problemów ale jakoś dałyśmy radę. Długie i szczere rozmowy dawały efekty a działania i ich skutki były najlepszymi tego dowodem. Bardzo wspierałam swoją ukochaną w walce o mamę,nie odstępywałam jej na krok kiedy odwiedzała ją w szpitalu przez pierwsze miesiące,później niestety ze względu na pracę nie mogłam jej towarzyszyć ale zastępowała mnie Raven,która była w domu rodzinnym Griffinów niemalże codziennie gdy tylko dowiedziała się,że mama Clarke została wypisana do domu. Niedługo później po długich rozmowach z blondi podjęłyśmy decyzję w sprawie kupna naszego przytulnego domku. Pamiętam ten jej szczery uśmiech na twarzy w momencie kiedy przekroczyła próg już naszego domu. Gdybym zrobiła zdjęcie to prawdopodobnie była by to miła pamiątka lecz ja zrobiłam coś więcej. Nagrałam cały filmik z tej pięknej chwili. Czasem gdy leżę sama w łóżku i jest mi megaaa źle,sięgam po telefon i włączam ten oto filmik. Uśmiech na mojej twarzy pojawia się niemalże od razu.
- Lexi skarbie,gdzie jesteś?
- W sypialni kochanie - odrzekłam powoli podnosząc się z łóżka.
- Pamiętasz,że jeszcze dziś mamy jechać odwiedzić moją mamę?
- Jasne,że pamiętam. Mam już wszystko gotowe.
Clarkey nagle spojrzała na mnie,mając bardzo smutne oczka. Nie wiedziałam skąd ta nagła zmiana nastroju.
- Co się stało kochanie? - spytałam tym samym podchodząc do niej aby ją przytulić.
- Tak bardzo się boje Lexi,boje się,że rodzice nie zaakceptują naszego wyboru.
Miała łzy w oczach. Rozumiałam ją bardzo dobrze mimo iż z moimi rodzicami nie miałyśmy kontaktu. W sumie to i dobrze bo nie chciało by się nam wysłuchiwać tego jak bardzo nienormalne jesteśmy.
- Spokojnie mała,zobaczysz będzie dobrze.
Przytuliłam ją mocniej czekając aż trochę się uspokoi. Trwało to kilka minut. Zebrałyśmy się wreszcie i po godzinie byłyśmy gotowe do drogi. Podałam mojej narzeczonej kask i standardowo poprosiłam aby mocno się mnie trzymała. Do domu Clarke miałyśmy od siebie jakieś dwie i pół godziny drogi. Starałam się jechać szybko ale ostrożnie.
3 godziny później...
Przez te masakryczne korki dojazd do celu zajął nam nieco dłużej niż planowałam. Na całe szczęście większość z tych komplikacji udało się nam uniknąć chociaż by i ze względu na jazdę na motorze. Clarkey energicznie zsiadła poganiając mnie. Widziałam już po niej,że jest strasznie zestresowana i wystraszona. No jednak powiedzenie rodzicom o tak wielkiej decyzji i kroku w życiu wymaga jakiejś odwagi. Sama też obawiałam się reakcji Pani Griffin,kobieta co prawda jest miła ale czy pogodzi się z tym o czym mamy zamiar ją oraz jej partnera poinformować? Wraz z Clarke odbyłyśmy mnóstwo rozmów na ten temat. Kosztowało nas to dużo nerwów, sporów,kłótni,czasu i rozmów. Musiałyśmy wszystko dokładnie przemyśleć i zaplanować. Taka odpowiedzialność nie jest łatwa,trzeba było pogodzić to ze wszystkim innym a przede wszystkim nie musieć się martwić czy niczego nie zabraknie nam w życiu. Wsparcia ze strony moich rodziców nigdy nie będziemy miały i tego nawet nie oczekujemy ale rodzina Griffinów jest ze sobą mocno zżyta,więc nie ma tu opcji,że Clarke odpuści sobie tę rozmowę mimo wielkiego strachu jaki ją ogarnia. Od samego progu przywitała nas Pani Griffin ciepłym uściskiem i szczerym uśmiechem na twarzy,tuż za nią stał ojczym Clarke,który również nas przywitał ciepłym uściskiem.
- Hej mamo,wybacz spóźnienie ale były korki - tłumaczyła blondi.
- Nie szkodzi kochanie powiedz mi lepiej czego się napijecie?
- Dla mnie latte a ty Lexi co chcesz?
- Ja poproszę cappuccino.
Mama Clarke zaszyła się na chwilę w kuchni a my usiadłyśmy w salonie. Stres jaki w nas ciągle narastał był trudniejszy już do ukrycia,ledwo usiadłam a już było mi cholernie gorąco. Mama Clarke przyszła do nas kilka minut później z gotowymi trunkami i tacą słodyczy.
- Co tam u was dziewczynki,jak sobie radzicie?
- Jest dobrze mamo,praca trochę nas pochłonęła ale świetnie sobie radzimy.
- Cieszę się wraz z Markusem waszym szczęściem. A powiedźcie macie już wyznaczoną datę ślubu?
Poczułam się z lekka skrępowana a Clarke zamilkła totalnie. Musiałam ratować sytuację.
- Wie Pani jeszcze nie ale pomyślimy z Clarkey o tym w przyszłym roku.
- Ahh no tak,praca,dom a wy na dodatek takie młode jeszcze. To oczywiste,że chcecie się jeszcze wybawić i skorzystać z życia.
Coś czułam,że może być ciężko z wyznaniem prawdy.
- Tak dokładnie mamo,chcemy się jeszcze wyszaleć. - dodała Clarke.
Chwilę trwała niezręczna cisza,każdy popijał kawę. Chyba rodzice mojej narzeczonej wyczuli,że czeka nas ciężka rozmowa jednakże Marcus postanowił ukrucić nasze męki i wprost spytał:
- I co dalej po ślubie? Planujecie jakiś wyjazd,przeprowadzkę znów czy może DZIECKO?
Ostatnie słowa zaakcentował tak bardzo,że prawie zakrztusiłam się kawą. I znów zapadła niezręczna cisza tym razem objęła ona tylko mnie i moją narzeczoną. Patrzyłam jej w oczy dając jej znak aby coś powiedziała. Blondi chyba dobrze odczytała moje intencje i zaczęła;
- Wiecie co,musimy z Lexi wam o czymś powiedzieć…
------------------------------------------------------------------
Witam was moi drodzy czytelnicy. Dawno nic nie wrzucałam i tak wiem zdaje sobie sprawę z tego,że wielu z was czekało na kontynuację. Miałam w swoim życiu trochę problemów przez co czułam się cholernie przytłoczona i nie miałam chęci na pisanie lecz teraz powracam się was z nowym rozdziałem i ciut większą aktywnością. Przez mature jaka mnie czeka w tym roku rozdziały będą rzadko ale już nie z taką przerwą jak dotychczas. Bardzo liczę na wasze wsparcie oraz motywację. Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia/południa/nocy❤️
CZYTASZ
May we meet again...[ZAKOŃCZONE]
FanfictionLexa jest młodą i utalentowaną brunetką pochodzącą z Sydney a Clarke, figlarną blondynką znudzoną życiem akademickim. Niedługo po rozpoczęciu się roku blondynka wpada na zielonooką brunetkę. Czy ta znajomość odmieni ich życia?