#Wszystko kiedyś się kończy...

390 34 4
                                    

Pov. Lexa

Dzień na uczelni minął mi zadziwiająco szybko. Pomijam fakt mojej dekoncentracji spowodowany dzisiejszym spotkaniem z blondynką. W sumie to nie wiem czemu tak o niej co chwilę myślę,przecież mam dziewczynę a może i już nie mam? Sytuacja pomiędzy mną a Costią z dnia na dzień stawała się coraz to bardziej skąplikowana. Musiałam do niej jechać i wszystko wyjaśnić ale jak miałam to zrobić skoro sama nie byłam już pewna co do niej czuję? To wszystko nie dawało mi chodźby i chwili na skupienie się chociaż by na wykładzie.

Po powrocie do domu rzuciłam się na łóżko aby odetchnąć na chwilę. Rozmowa z moją dziewczyną była nieunikniona... Leżałam tak chwilę myśląc o tym co czuję aż z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. To była wiadomość od Costii.

Od. Costia<3
Hej słońce masz ochotę spotkać się dziś? Co ty na to? Może wpadniesz do mnie? Mogłybyśmy pójść razem do kina czy gdzieś.

Nie miałam ochoty się z nią spotkać tak szczerze ale wiedziałam,że muszę z nią porozmawiać. To był idealny moment aby wszystko sobie wyjaśnić.

Do. Costia<3
Hej możemy się spotkać. I tak miałam zamiar z tobą porozmawiać.

Od. Costia<3
Coś się stało?
Mniejsza spotkajmy się za godzinę.

Nie odpisałam już. Strasznie bałam się tej rozmowy lecz wiedziałam,że jest ona nieunikniona. Ta chwila oddechu pozwoliła mi nieco inaczej spojrzeć na nasz związek. Prawda jest taka,że dziewczyna nie angażowała się już tak jak kiedyś. Było jej wszystko jedno co się u mnie dzieje. Nawet nie napisała w pierwszy dzień jak było.

Kiedyś miałam przyjaciółkę,nazywała się Ash. Costia była nieziemsko zazdrosna o blondynkę. Każdą wolną chwilę spędzałam w jej towarzystwie na zabawach i wygłupach. Moja ukochana nie mogła znieść tego,że ktoś poza nią może być tak blisko mnie. Pewnego dnia Ash zniknęła. Przestała przychodzić do szkoły,nie odbierała telefonów,nie odpisywała na moje wiadomości. Kiedy postanowiłam odwiedzić ją i dopytać co się stało zastałam dom pusty.  Nie wiedziałam co się stało. Zastanawiałam się czemu dziewczyna wyprowadziła się i nic mi o tym nie wspomniała,przecież się przyjaźniłyśmy... Kiedy wróciłam do domu Costia już na mnie czekała. Nie zastanawiałam się co tutaj robi tylko wtuliłam się w jej ramię i zaczęłam płakać. Było mi przykro bo straciłam kogoś ważnego. Tego dnia nie wiedział,że za wyjazdem Ash stała właśnie moja dziewczyna. Uświadomiłam to sobie dopiero kilka dni temu. Byłam wściekła na nią i na siebie. Poznając Clarke uświadomiłam sobie jak bardzo cierpiałam a jakie ukojenie dawał mi sam jej widok. Wciąż nie wiem czemu tak się dzieje. Może to przez to,że była w jakimś stopniu podobam do Ash? Nie wiedziałam i nie przeszkadzało mi to. Jedyne co teraz musiałam zrobić to spotkać się z Costią i zakończyć to raz na zawszę. Nie mogłam dłużej cierpieć z powodu jej zazdrości oraz obojętności. Szybko się ogarnęłam i wyszłam z domu.

Godzinę później...

Podróż na koniec miasta trochę mi zajęła ale była zdeterminowana. Strach zamienił się w gniew,który nakręcał mnie do działania. Nie mogłam jednak stracić kontroli.

- Spokojnie Lexa oddychaj- powtarzałam sobie to w głowie aby nie zrobić nic głupiego.

Nie doszłam dobrze do domu Costii a ta już czekała na mnie na zewnątrz. Ujrzawszy ją poczułam jeszcze większy gniew niż przed wyjazdem.

- Musisz się kontrolować- powtarzałam sobie to zdanie do momentu aż nie doszłam do "mojej dziewczyny".

- Hej słońce. Stęskniłam się.- rzuciła krótko chcąc mnie przytulić. Odsunęłam się od niej nie pozwalając na ten gest. Na jej twarzy ujrzałam zmieszanie.

May we meet again...[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz