#Zazdrość ma swoje konsekwencje

383 30 4
                                    

Pov. Lexa

W piątek po zajęciach jedyne na co miałam ochotę to ciepłe łóżko,laptop,dobry film i słodkie przekąski. Nie chciałam myśleć o powrocie moich rodziców nawet przez chwilę. Postanowiłam wziąć długą, gorącą kąpiel aby móc na spokojnie wyzbyć się myśli i chodź trochę zrelaksować.

Jakoś godzinę później...

Dalej siedziałam w wannie z chłodną już wodą. Trochę się zrelaksowałam ale to nie był jeszcze efekt jaki miałam zamiar osiągnąć. Następnym krokiem było ciepłe łóżko i laptop z filmem. Moje plany jednakże przekreśliła pewna niebieskooką piękność.

Od Nieznajomy numer
Hej mam nadzieję,że nie zapomniałaś o dzisiejszej imprezie.

Clarke.

- Cholera! - niemal krzyknęłam na cały dom. Zapomniałam o tej imprezie. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Pokazywał godzinę 17:33. Na 18:00 miałam potencjalnie być już na miejscu. Jakby nie patrzeć kąpiel miałam już za sobą,więc jedyne co mi pozostało to wybranie odpowiedniego stroju. Zajrzałam do szafy i wyciągnęłam czerwoną sukienkę,umalowałam usta na czerwono,pomalowałam rzęsy i byłam już gotowa. Spojrzałam na adres widniejący na karteczce od Clark. Piętnaście minut jazdy samochodem a około pół godziny drogi na pieszo. Spojrzałam ponownie na zegar. 17:49. - No cóż najwyżej się spóźnię - westchnęłam cicho. Skierowałam się na dół i chciałam już wychodzić ale w drzwiach zatrzymała mnie Pani Moris.

- Panienko jest okropnie zimno na dworze. Jeżeli wybierasz się na zewnątrz to chociaż jedź samochodem. - prosiła mnie staruszka.

W sumie nie chciałam zmarznąć i zamiast na imprezę trafić do przychodni lekarskiej,więc tym razem postanowiłam przytaknąć na propozycje kobiety.

- Dobrze - odrzekłam - niech Rick przyszykuje samochód.

Kilka minut później siedziałam już w aucie i byłam w drodze wraz ze swoim szoferem pod adres blondynki. Byłam już spóźniona dobre dziesięć minut. - świetnie Lexa, spóźniłaś się na imprezę. Brawo ty.

Pov. Clarke

Kiedy wróciłyśmy z Reyes czekał nas bardzo pracowity wieczór. Mieliśmy dwie godziny do ogarnięcia mieszkania na imprezę. Moja przyjaciółka najwidoczniej stwierdziła,że same nie damy rady,więc zadzwoniła po dziewczyny z drużyny aby pomogły nam w przygotowaniach. Kiedy cała ekipa była już na miejscu i ustawiała stoły do alkoholu ja chowałam rzeczy osobiste porozrzucane po całym domu aby przypadkiem nic nie uległo zniszczeniu. Rav zamknęła swoją pracownię na klucz aby osoby postronne nie mogły sobie swobodnie myszkować po jej miejscówce. Nawet ja sama tam nie wchodziłam a przecież mieszkamy razem od jakiś trzech lat. Brunetka była duszą towarzystwa ale nie lubiła gdy ktoś wchodził bez ostrzeżenia a tym bardziej pozwolenia do jej małego,zamkniętego świata. Wróciłam do pokoju aby wybrać odpowiedni strój na dzisiejszy wieczór. Nie chciałam bawić się w żadne sukienki,więc stanęło tylko na dżinsowych rurkach w kolorze czerni oraz czarnej bluzce z białymi napisami na przodzie. Wychodząc z pokoju zakluczyłam go jednoczenie chroniąc swoją prywatność przed resztą świata.

- Aż tyle tego alkoholu na kilka osób? - spytał nieco zdziwiona moją przyjaciółkę.

- Chłopaki postanowili zabrać kilku gości z drużyny Futbolowej a oni - tu zrobiła krótką przerwę - swoich znajomych i tak oto połowa szkoły wpada do nas. - Rav zaczęła drapać się po karku wyczekując mojej reakcji. Wiedziałam,że na naszej skromnej paczce się nie skończy także nie zdziwiła mnie liczba osób.

May we meet again...[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz