Rozdział 7

72 5 3
                                    

W drugą sobotę grudnia Albusa obudziło stukanie w okno. Zaspany chłopak zwlekł się z łóżka i otworzył okiennice, przez które wleciała niewielka sówka z listem w dziobie. Upuściła przesyłkę prosto na jego głowę po czym wylądowała na biurku i nastroszyła piórka by się ogrzać. Nastolatek wpatrywał się nieprzytomnym wzrokiem w ptaszynę siedzącą pomiędzy książkami i pergaminami póki koperta nie zsunęła się mu z głowy i upadła na podłogę. Westchnął ciężko podnosząc ją i usiadł na brzegu łóżka. Dopiero po chwili dotarło do niego, że to list od matki. Na samą myśl o tym, co może zawierać zadrżał. Przez nawał nauki Albus zupełnie zapomniał o strachu przed reakcją rodziców na jego przydział do Domu Węża. Teraz jednak wyrok znajdował się w jego dłoniach. Nie miał jednak dość odwagi by samodzielnie otworzyć list. Zdenerwowanie jakie odczuwał obudziło go na dobre. Po porannej toalecie usiadł przy kominku w salonie z książką w ręce. Próbował skupić się na czytanym tekście, ale jego wzrok co chwilę wędrował do koperty leżącej na stoliku. Miał nadzieję, że jego przyjaciele niebawem wstaną i wraz z nim otworzą przeklęty list. Koło godziny ósmej nadeszło wybawienie. Drzwi do pokoju Ann skrzypnęły i dziewczyna wyłoniła się zza nich.
- O. - zdziwiła się na widok Albusa. - Czemu nie śpisz? - zapytała. Zwykle to ona budziła się jako pierwsza po czym siłą wyrzucała chłopców z ich łóżek. W odpowiedzi jedynie wskazał na stolik. Dziewczyna podeszła bliżej i zobaczyła kopertę. - Co napisali? - w jej oczach można było dojrzeć troskę.
- Nie mam pojęcia! - jęknął podnosząc się zdenerwowany z kanapy. - Boje się nawet go otworzyć. - dodał ciszej. Ann podeszła do niego i przytuliła go.
- Wiesz, że musisz to zrobić. - powiedziała łagodnie starając się go uspokoić. - Musisz wiedzieć co od ciebie chcą. - dodała.
- Co to za krzyki od rana? - zza pleców Ann rozległ się zaspany głos Scorpiusa.
- Albus w końcu dostał list od rodziców. - wyjaśniła dziewczyna.
- Najwyższy czas. - rzucił blondyn podchodząc bliżej. Nie czekając na pozostałą dwójkę rzucił się na kanapę biorąc kopertę. Nie pytając o zgodę otworzył ją. - Przeczytasz, czy mam to zrobić za ciebie? - zapytał. Albus dołączył do niego i wziął z jego ręki pergamin. Przyjaciele przyglądali mu się uważnie gdy jego wzrok przesuwał się po tekście. W końcu jęknął i uderzył czołem o blat stolika.
- Jest aż tak źle? - Ann ułożyła dłoń na jego ramieniu.
- I nie i tak. - odparł czarnowłosy. - Dobre wieści są takie, że nie ma ani słowa o moim przydziale. Matka tylko pyta czy już się tu zadomowiłem. - przyznał. - Co do złych to... będę musiał zostać na święta w zamku razem z moim kuzynostwem i rodzeństwem. Rodzice wyjeżdżają gdzieś "w sprawach służbowych". - prychnął. - Przecież James i jego banda nie dadzą mi żyć gdy was nie będzie!
Scorpius spojrzał na Ann porozumiewawczo, a ta lekko przytaknęła.
- Może... gdyby mój tata i twoi rodzice się zgodzili mógłbyś pojechać do nas na święta? Oczywiście jeśli byś chciał... - zaproponował blondyn.
- Naprawdę?! - chłopak od razu się rozpogodził. - Mógłbym?! - chciał wiedzieć. Ann zaśmiała się ciepło.
- Jeśli nie przeszkadzają ci czaszki na drzewku to myślę, że nie będzie kłopotu. - puściła do niego oczko.
- Tylko czy moi rodzice się zgodzą? Wiecie chyba, że nie lubili się w szkole z panem Malfoyem. - westchnął.
- Jak się nie spytamy to się nie dowiemy. - rzuciła dziewczyna podnosząc się. - Najpierw napiszemy do papy. - zdecydowała chwytając jeden z pergaminów, które leżały niemal wszędzie. - Accio pióro! - krzyknęła i zaraz znalazło się ono w jej dłoni. Zanurzyła końcówkę w kałamarzu i po chwili zaczęła pisać. Gdy skończyła podała pergamin Scorpiusowi, a ten się podpisał. Następnie przywołał ich sowę by zaniosła list do Malfoy Manor.

~*~*~

Trójka Ślizgonów nie musiała długo czekać na odpowiedź. Dwa dni później otrzymali list od Malfoya Seniora. Ku ich ogromnemu zaskoczeniu mężczyzna, nie tylko pozwolił na przyjazd Albusa, ale również skontaktował się z rodzicami chłopaka by uzyskać ich pozwolenie. Żadne z nich nie kryło radości z takiego obrotu sprawy i od razu zaczęli się pakować, choć zajęcia wciąż trwały.

Król SkorpionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz