Rozdział XXXV: Bądź silna kochanie...

73 4 0
                                    

Kurwa, pomyślała Elena, biegnąc do drzwi. Kurwa, kurwa, kurwa! To nie powinno się wydarzyć! Nigdy nie chciała skrzywdzić Raquel, po prostu chciała się wydostać. Rana barku, niepowodująca śmierci. Miała nadzieję, że Raquel będzie w stanie uciec, zanim wróci z pomocą, ale teraz to się nie stanie. Z powrotem do namiotu, dziesięć minut w biegu. Miała tylko nadzieję, że Sergio wkrótce wróci. Karetka, dwadzieścia minut. Doszła do drzwi i po raz ostatni spojrzała przez ramię na Raquel, która leżała na ziemi, a pod nią zbierała się krew. Dużo krwi. Za dużo krwi. Nie powinna tak bardzo krwawić od strzału w ramię. Przez umysł Eleny przemknęła tętnica podobojczykowa. Ale to niemożliwe, podobojczyk był prawie niemożliwy do trafienia, bezpiecznie schowany pod obojczykiem. Elena położyła dłoń na klamce drzwi, rozdarta. Była tak blisko wolności, ale krew, krew...

Pieprzyć to, musiała sprawdzić, co u Raquel, żeby upewnić się, że podobojczyk nie został trafiony. Pobiegła z powrotem do hangaru i uklękła obok Raquel, jej spodnie natychmiast nasiąkły krwią. Boże, tyle krwi. Ostrożnie pchnęła Raquel na plecy i natychmiast zdała sobie sprawę ze sposobu, w jaki krew tryskała gwałtownie z otworu tuż pod obojczykiem, że kula rzeczywiście trafiła w tętnicę. Tętnica podobojczykowa, czas wykrwawiania 4 minuty. Gdyby wyszła teraz, Raquel wykrwawiłaby się na śmierć na długo, zanim mogłaby wrócić z karetką. Klnąc głośno, Elena wstała i pobiegła do części sypialnej w hangarze, gdzie złapała jedną z czystych koszul Sergio i wróciła z nią, aby przycisnąć ją do rany. Nie mogła po prostu pozwolić jej umrzeć, nie mogła.

Jedną ręką mocno przycisnęła koszulę do piersi Raquel, a drugą poklepała ją po policzku.

„Raquel", powiedziała z naciskiem. "Raquel!"

Nie było odpowiedzi i Elena przycisnęła palce do gardła Raquel tuż pod linią szczęki. Tak, dzięki Bogu, wciąż był puls. Spróbowała ponownie, klepiąc się po policzku, zostawiając krwawe odciski palców na twarzy.

- Raquel, proszę!

Powieki Raquel zadrgały, a Elena poczuła ogromną ulgę.

"Zostań ze mną!" powiedziała. - Zostań ze mną, dobrze?

- Sergio - szepnęła Raquel.

„Będzie tutaj", powiedziała Elena, mając gorącą nadzieję, że to prawda. - Będzie tutaj, nie martw się.

Koszula w jej rękach była już przemoczona i czerwona, ale przynajmniej krew wyciekająca spod niej spowolniła do strużki. Każda sekunda wydawała się Elenie wiecznością. Sergio, gdzie jesteś? Oczy Raquel znów się zamknęły i tym razem Elena nie mogła jej obudzić. Poczuła falę mdłości. Już dwukrotnie zawiodła tę kobietę - czy trzeci raz byłby śmiertelny?

W końcu usłyszała głosy i spojrzała w górę, aby zobaczyć dwie osoby wyłaniające się z tunelu. Zobaczyli Raquel i zamarli.

"Zadzwonić po karetkę!" Elena wrzasnęła. "Szybko!"

Sergio nagle zdawał się zrozumieć sytuację i podbiegł do nich, padając na kolana obok Raquel.

- Nie - wyszeptał, a jego oczy rozszerzyły się z przerażenia. „Nie, nie, proszę nie, Raquel!"

"Ona żyje", powiedziała Elena, "ale ledwo. Zadzwoń po karetkę!"

Wciąż wpatrywał się w Raquel, wyglądając na sparaliżowanego szokiem, więc Elena uniosła rękę i uderzyła go ostro w policzek.

- Uspokój się, Sergio, ona cię potrzebuje!

Zamrugał, po czym wyjął telefon drżącymi rękami.

Napad i Miłość // Dom Z Papieru // Serquel // [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz