▪︎ 138 ▪︎

50 5 5
                                    

O, pamiętam jakiś sen

Zwycięstwo XD

________________

Stałam sobie pod szkołą.

Ja: Nie idę na impreze

Dyrka: Ok, to ić

Poszłam sobie do domu i zaczęłam grać na kompie w mope.io. Nagle przez moje okno wleciał Adrian, Jasiek i Martyna.

A: Ho, będziemy jeździć traktorem!

Ja: Meh

A: ...i rozjeżdzać purchawki

Ja: NO, TO BYŁO TAK OD RAZU

Wyszłam z nimi przed dom i ukazał mi się taki kurde wypasiony traktor z silnikami ogniowymi.
Wszyscy weszli do pojazdu oprócz mnie, bo ja byłam taki kozak że stałam za drzwiami, trzymając się rurki od kabiny.

Wjechaliśmy w stado purchawek i wszystko pokryło się czarnym dymem. Jak się okazało, był to dym teleportujący i wszyscy znikneli.

Adrian pojawił się na boisku w Brazylii.

Jasiek siedział aktualnie na Big Ben'ie.

Martynę wyjebało na sztuczną palmę w Chorwacji.

A mnie teleportowało do Kanady, bo jakże by inaczej XD
W przeciwieństwie do innych, ja wylądowałam na jakimś chłopaku. Bo moje sny akurat mnie lubią i mam tam szczęście.
Wisiałam tak zaczepiona o jego szyje.

Ja: No cześć...?

A, jeżeli chodzi o traktor to jego też teleportowało. Do Rumunii. Super no i teraz nam go cygany zajebią.

Kiedy ja sobie łaziłam tak z nowym psiapsi, Adrian zdołał już zgromadzić cały gang i lecieli teraz samolotem po mnie.

A: O BOŻE SHIBA TU JESTEŚ

Przywitałam się z nimi, przy okazji wpierdalając gofra. Przy okazji przedstawiłam im swojego przyjaciela.

Ja: To jest Kyle. Wzięłam i na nim wylądowałam.

M: Farciara, mnie wywaliło na sztuczną palmę w Chorwacji...

A: Dobra rusz dupę, mamy traktor do uratowania.

I poszedł z Jaśniej ukraść jakiś samochód. Martyna została z nami.

Jakieś 50 minut później, wrócili z jakimś BMW. Wszyscy szybko wsiedliśmy i pojechaliśmy do Rumunii. Jak? Normalnie sobie pojechaliśmy po wodzie.

Szybko poszło, bo jak zobaczyli Jaśka to się przed nim kłaniali i uznali za Boga, oddali mu nasz traktor. Odstawiliśmy Kyle'a do domu. Dałam mu też swój adres jakby chciał ze mną porzucać ogryzkami z jabłek w auta.
I pojechaliśmy z powrotem do naszej Cebulandii.

Poszłam ponownie do szkoły, gdzie była ta impreza. Podeszłam do stolika gdzie siedziały Kinga z Olą.

Ja: I jak tam impreza?

K, O: No...

Dyrka: Shiba Co ty tu robisz? Przecież nie chciałaś

Ja: Cóż-

Dyrka: Będziemy musieli odjąć panu konserwatorowi pięć złotych z pensji

Ja: Co

I se poszła

Ja: W takim razie następnym razem przyjdę

K, O: My właśnie chciałyśmy powiedzieć, że już więcej nie przyjdziemy

Ja: Oh

KONIEC

Śmietnik ShibyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz