▪︎ 33 ▪︎

105 9 2
                                    

Niedawno, wraz z przyjściem grudnia, zaczęła się zima. Wszystko dookoła było białe, pokryte białym śniegiem, który ślicznie połyskiwał w świetle księżyca. Jak na późną porę dnia w mieście kręciło się całkiem sporo osób. Jednymi z nich byli biała suczka z puszystymi, oklapłymi uszami i idący tuż obok niej, dużo wyższy Alaskan Malamute. Oboje trzymali się za ręce.
— Oh my god, nie wiedziałem, że będzie tu aż tak tłoczno. — przyznał ze zdziwieniem chłopak.
— To w końcu grudzień. Ludzie szykują się na święta. Wiesz, trzeba kupić mandarynki bo w promocji i te sprawy... — wyjaśniła.
— I don't know, co kraj to obyczaj. — wzruszył ramionami. Odpowiedziała mu cisza, która towarzyszyłaby im przez dłuższy czas, gdyby nie inny futrzak idący z naprzeciwka.
— Cześć Polska! Cześć Ameryka! Kopę lat, co? — przywitał się pies z ciemnobrązowym futrem w kremowe łaty.
— Węgry, widzieliśmy się jakieś kilka godzin temu. Mieszkamy razem... — dziewczyna nie kryła zażenowania zachowaniem współlokatora.
— Nie mówiłem do ciebie ty biała pokrako. — poczochrał ją po głowie, ku jej irytacji. Błyskawicznie zaczęła poprawiać fryzurę.
— Polska mi się nie chwaliła że jesteście razem. — uśmiechnął się zawadiacko. — Jestem pierwszy który się o tym dowiedział czy jednak ostatni? — para spojrzała po sobie.
— Nie, skąd. — rzuciła pośpiesznie Polska, puszczając rękę Ameryki i chowają ją do kieszeni płaszcza. Posłała mu prozumiewawcze spojrzenie towarzyszowi.
— Yes, nie jesteśmy razem. — potwierdził szybko.
— Powiedzmy, że wam wierzę — Węgry przewrócił oczami. Uśmiech wciąż nie schodził mu jednak z twarzy.
— Dobra, skoro tylko tyle chciałeś to wypierdalaj — wskazała palcem kierunek przeciwny do tego w którym szli.
— Czekaj, jeszcze coś. — suczka zamrugała. — Zbiłem twój ulubiony wazon. — Polska zacisnęła pięści. Jej brat* się widocznie wystraszył i uciekł w losowym kierunku. Nie goniła go, wiedziała, że i tak by jej zwiał.
— Jebany... że ja go jeszcze z domu nie wyjebałam — warknęła. Miała zamiar ponownie złapać swojego chłopaka za rękę, ale ten szybko ją zabrał.
— Nie boisz się, że ktoś znowu zapyta o nas? — zapytał, udawając przejęcie.
— Agh, to nie tak! — zasyczała. — Gdy się o tym dowiedzą zaczną o tym wszędzie gadać. Ciągle by nas o coś pytali, Japonia by zaczęła robić te swoje jebane mangi i nie miałabym życia. A przecież wiesz jak nie lubię być w centrum uwagi. — westchnęła ciężko. — Poza tym, miałbyś wpierdol u Ruska za zabranie mu ,,jego własności" — zrobiła cudzysłów w powietrzu.
— What do you mean?
— Rosja miał na mnie krasza. Raz mi nawet podesłał kwiaty i wódkę pod dom — mówiąc o ostatnim incydencie lekko się uśmiechnęła.
— No way! Wódkę? — zaśmiał się.
— No tak! Oczywiście ją wypiłam z Słowacją i Czechami, bo darmowego alkoholu się nie marnuje — waczęła śmiesznie gestykulować rękami. Oboje wybuchnęli śmiechem.
— Hej, też to poczułeś? — przerwała temat, patrząc w górę.
— No, a c- — na spadł mi płatek śniegu. Nie minęło kilka minut, a pojawiło się ich więcej, lecących z nieba.
— Choć szybko bo nas śnieżyca dopadnie! — ponownie złapali się za ręce i pobiegli chodnikiem w kierunku domu.

________
* - Węgry nie jest biologicznym bratem Polski, ale za takowego go uważa, z wzajemnością

Pisze to o północy, więc proszę o wyrozumiałość

Pomysł podsunął mi prompt generator 👌

Pomysł podsunął mi prompt generator 👌

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dziękuję za uwagę, dobranoc~

Śmietnik ShibyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz