Upragniony wieczór nastał szybciej niż Taehyung się tego spodziewał, od kilkudziesięciu minut zastanawiał się co założyć, a jego nana wcale nie pomagała na okrągło powtarzający, by założył to, w czym czuję się dobrze. Dochodziła wpół do siódmej. Nie miał za dużo czasu, więc po prostu chwycił za czarny golf oraz tego samego koloru marynarkę ze spodniami. Jego szyję oplatał łańcuszek, a jego paliczki przyozdobione były w liczne pierścionki. W ostatnich minutach przed wyjściem poprawił makijaż w kącikach oczu, użył perfum i postanowił ruszyć tyłek, by się przypadkiem nie spóźnić. Po sprawdzeniu czy na pewno wszystko ma, założył eleganckie buty oraz płaszcz i po podarowaniu buziaka w policzek nany, która życzyła mu miłej zabawy, wyszedł. W prawej dłoni niósł pięknie zapakowaną butelkę półwytrawnego wina, a lewą pisał wiadomość do Jeongguka.
Tae:
Właśnie wyszedłem z domu ;)Gguk:
Czekam z niecierpliwością.Strasznie stresował się na to spotkanie, mimo że już miał okazję spędzić trochę czasu z rodzicami bruneta. Dzisiaj pogoda była dość znośna. Co prawda wszędzie wokół było śniegu, ale Kim cieszył się, że przynajmniej nie sypało tak jak przez ostatnie kilka dni. W przeciwnym razie nie widziałby nic co jest przed nim w odległości pięciu metrów. Jak każdego wieczoru wsłuchiwał się w odgłosy chrupania śniegu pod obuwiem i obserwował domy, które w perspektywie zaczynały tworzyć kolorowy łańcuch przy drodze. Było mu naprawdę przykro, że kolejne święta spędzi bez chociażby klimatu świąt. Nana od bardzo dawna nie obchodziła świąt, zawsze spędzała wigilię jak każdy inny dzień, przy okazji traktując okres wielkich przygotowań do obrzędu jak przemijającą porę roku i coś głupiego, na co ludzie bezsensownie wydają pieniądze.
Nim się zorientował był już pod domem Jeonów. Przygotowywał się mentalnie by zapukać w drzwi, jednak zanim zdążył ostatecznie zdecydować, te się przed nim otworzyły, a w progu stanął Jeongguk w cudownym beżowym swetrze. Wpuścił go do środka bez żadnego słowa jedynie się uśmiechając, po czym odebrał od Kima płaszcz i na przywitanie otulił dłońmi jego talię, dając szybkiego przytulasa.
— Cieszę się, że przyszedłeś. — mruknął szczęśliwy prowadząc go do salonu, gdzie czekali rodzice Jeona.
Hyerim wyściskała Taehyunga z największym uśmiechem na twarzy, jaki do tej pory widział. To bardzo miłe, pomyślał. Troskę i dobro z pewnością Jeongguk ma po niej. Z Jaeminem przywitał się męskim uściskiem dłoni i po krótkiej wymianie zdań powędrował do kuchni pomóc kobiecie przy serwowaniu dań do stołu. Na pierwszy ogień poszły przystawki w postaci faszerowanej papryki z warzywami i ryżem. Kim po pierwszym kęsie był zachwycony smakiem i już w tamtym momencie nie mógł doczekać się kolejnych potraw, które okazały się równie pyszne. Jeongguk powiedział, że zaserwowana na główne danie pieczona kacza, to specjał mamy, który pojawia się przy każdej ważniejszej okazji czy kolacjach z gośćmi. Rozmowy nie miały końca, kiedy na stole pojawiło się wino. Z pewnością to dzięki procentom atmosfera znacznie uległa rozluźnieniu.
CZYTASZ
Santa gave me | k.th & j.jk
Fanfictionfluff/smut/christmas;au top!jk bottom!tae 18+ kontent Jakby na początku szczęście zależało od zwykłego słoika miodu. A potem stał się nim Jeongguk, dla Taehyunga.