pt.12

318 27 3
                                    

Międzyczasie Jeongguk szybkim tempem zmierzał w stronę domu Kima, by w końcu móc z nim porozmawiać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Międzyczasie Jeongguk szybkim tempem zmierzał w stronę domu Kima, by w końcu móc z nim porozmawiać. Bardzo chciał go zobaczyć i przede wszystkim przytulić jak nigdy dotąd. Za bardzo za nim tęsknił, a skoro zdał się na rozmowę z Parkiem, to Jeon nie spocznie do póki Tae nie otworzy mu drzwi. Droga była dość krótka, więc już po niespełna czterech minutach dotarł do celu. Zapukał w drewnianą powłokę czekając na jakikolwiek znak, jednak odpowiedzi było brak.

— Tae! Proszę otwórz drzwi, wiem że był tu Jimin i chcę porozmawiać... — powiedział spokojnie, co jakiś czas stukając do drzwi — Taehyungie, naprawdę chciałbym Cię w końcu zobaczyć, bo... nawet nie wiesz jak cholernie za Tobą tęsknię. — mruknął — Ja... mam dość już, tak dawno nie słyszałem Twojego głosu i mimo że dalej odbija się echem w mojej głowie, to jednak nie jest to samo co do tej pory miałem okazję słuchać. Naprawdę chcę Cię wyściskać, bo wiem że tego bardzo potrzebujesz, ale żeby móc mieć Cię w ramionach musisz otworzyć te cholerne drzwi! — uderzył w nie pięścią — Przepraszam.. po prostu... eh..

Kim słuchając tego po drugiej stronie drzwi coraz bardziej bił się z myślami czy powinien je otworzyć i wypełnić swoją pustkę w sercu, którą stał się Jeon, od kiedy zamknął się w domu.

— Ktoś kiedyś powiedział, że miłość to powietrze, a bez niego człowiek się dusi. I wiesz... ty jesteś moim powietrzem w płucach. Jesteś głosem, który trzyma mrok z daleka. Ogniem, który mnie ogrzewa gdy życie spowija chłód. Jesteś największym z moich uniesień i choćby nie wiem co.. nic tego nie zmieni. Dlatego stoję tu teraz jak zakochany kundel, marznę cholernie, ale będę tu stał do póki nie otworzysz mi drzwi, bo jedyne czego teraz pragnę to w końcu Cię zobaczyć, więc proszę... nie chowaj się bo łamie mi się serce, gdy myślę ile już tutaj siedzisz całkiem sam... — szepnął czując łzy w kącikach jego oczu. Naprawdę czuł się okropnie, bo minęło dużo czasu od kiedy ostatni raz go widział i tęsknił z każdym najmniejszym wspomnieniem związanym z Kimem — Tae.. — wychrypiał — Proszę Cię...

I gdy finalnie oparł swoje czoło o drzwi chcąc poddać się i wrócić jutro, zamek przekręcił się, a zza nich wychyliła się blada dłoń blondyna. Jeon bez namysłu chwycił ciepłą rękę i wszedł do środka, chwilę potem czując uścisk ramion Taehyunga. Oboje się nie hamowali rozpłakując się ze szczęścia, bo w końcu mogli być obok siebie, dotknąć się fizycznie i przekazać wiele emocji.

— Jeonggukie... — zapłakał.

— Wszystko już w porządku, słońce. Razem sobie poradzimy obiecuję Ci.. cieszę się, że w końcu mogę Cię zobaczyć.. — mruknął mocniej przytulając młodszego do swojego ciała.

— Ja Ciebie też.. — zapłakał wycierając piąstkami swoje łzy — Przepraszam, że nie otwierałem w ogóle drzwi, a-ale... musiałem pobyć sam i wiem, że się dużo martwiłeś, z reszta tak jak Twoja mama czy.. Jimin. Babcia powiedziała, że zrobi mi piekło na Ziemi, mam iść dalej i żyć, ale to jest tak ciężkie, b-bo za każdym razem budzę się po rozmowie z nią i uświadamiam sobie że to tylko sen, mam ochotę płakać bo jej tutaj nie ma....

Santa gave me | k.th & j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz