Jestem martwa.

103 8 0
                                    

*Perspektywa Beverly*

Stukałam palcem o drewniany blat biurka. Patrzyłam na pute krzesło napeciwko mnie. Drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł funkcjonariusz.

-Witam panią, zaskoczony jestem pani wizytą - rzekł dobrze mi znany mężczyzna.

-Chciałabym, aby powod mojej wizyty był głupotą - powiedziałam z lekki uśmiechem. - niestety tak nie jest - podsunęłam mu kartkę.

-Co to jest ? - zapytał, biorąc w dłon list i usiadł na krześle.

Czytał bardzo skupiony, co jakiś czas usunosząc brwi w górę.

-Kto przywiózł pani Dianę? - zapytał, zwracając zwrok na mnie.

-Bill, jednak nie widziałam się z nim. Byłam przed domem, kiedy zobaczyłam Dianę, szła sama.

-Rozumiem, myśli pani, że Susanne to zrobiła? - złaczył ze sobą dłonie przysuwając się bliżej mnie.

-Co? Napisała ten list? Zostawiła swoje dziecko? Nie, proszę pana, nigdy by tego nie zrobiła - nie zawahałam się ani na chwilę w swojej wymowie.

-Jest pani pewna? 

-Jestem, Bill napisał to w imieniu Susanne albo ją zmusił do tego.

Policjant popatrzył na mnie zamyślony.

-Proszę zaczekać - wstał i wyszedł.

Zrobię wszystko, aby uratować przyjaciółkę. Nie odpuszczę, uratowała moje życie, czas żebym to ja  uratowała ją.

*Perspektywna Susanne*

Leżałam na podłodze, ciężko oddychając. Kaszel sprawiał mi ogromny ból. Podniosłam się do siadu, łzy płynęły po moich policzkach.

Popatrzyłam z obrzydzeniem na Billa siedzącego na łóżku.

-Jesteś potworem - rzekłam.

-Powtarzasz mi to za każdym razem - rzucił obojętnie. 

-Szkoda,że tego nie rozumiesz - zakalsznełam, a ból w klatce był okropny.

-Susanne, to ty zacznij słuchać mnie - ziewnął. Patrząc na mnie zmęczonym wzrokiem.

Czułam się jak bezwartosciowa rzecz. Cierpiałam z bólu, a on zachowywał się, jakby oglądał nudny film.

-Wiesz... - musiałam przerwać,aby kaszlnąć. - oni wiedzą gdzie jestem, napewno już tu jadą.

-Ciekawe skąd - poprawił włosy.

Uśmiechnełam się zawistnie, patrząc prosto w jego oczy. Chłopak okazał wyrazem twarzy, niepewność.

-To, że zrezygnowałam z ochorny...!!! - zamilkłam o mały włos a powiedziałabym sekret,który może mnie uratować.

-Kurwa - warknął wstając. Podszedł do mnie i podniósł mnie, na równe nogi.

Chłopak złapał mnie za ramię,wbijając mi palce. Syknęłam z bólu.

-To co? - popatrzył na mnie z nienawiścią, uśmiechnął się krzywo. -Suka - rzucił mną o łóżko, odbiłam się i upadłam na podłogę. Kolejna fala bólu, przeszła przez moje ciało. Krzyknełam,gdyż  znowu uderzyłam się w rzebra...

-Zaraz wracam - blondyn trzasnął  drzwiami wychodząc.

Łzy płynęły po moich policzkach. Bałam sie ruszać, kaszleć, nawet oddychanie sprawiało ból... Miałam dosyć chciałam,aby przestało boleć. Bill pobił mnie,ponieważ postawiłam mu się, nie wykonałam jego ,,prośby" aby zrobić mu jedzenie.  Nie jestem jego gospośą.  Chociaż, gdybym wiedziała jak zareguje, nie zrobiłabym tego nigdy.

Dlaczego ufam nie tym ludzią,którym powinnam? Dlaczego ja?

Trochę później.

Bill wrócił, nie wiem gdzie był i co robił. Siedziałam na kanapie przykładając lód do żeber. 

-Susanne boli cię? -zapytał z troską, oczywiście udawaną.

-Moja sprawa Bill - odpowiedziałam bez uczuć.

-Jak uważasz - rzekł wstając,aby po chwili przynieść nam picie.

Spojrzałam na niego podejrzliwe chłopak zaśmiał się.

-Przecież cię nie otruje - westchnął.

Zaufałam sobie, i postanowiłam nie pić.

Minął miesiąc,miesiąc mojego piekła.  Tęskniłam za Diana, Beverly. Chciałam jej zobaczyć wiedzieć, że wszystko u nich w porządku. Nie bałam się już Billa. Bałam mu w pełni podporządkowana, tak było lepiej dla mojego zdrowia fizycznego. Psychicznie umarłam już dawno. Czasami wieczorami, nawet myślałam żeby mnie zabił. Jak to jest być martwym w środku, ale na zewnątrz dalej walczyć? Robiłam co chciał, wołał mnie szłam,chciał mnie całować całowałam go... nie byłam już człowiekiem. Jednak moje serce porosło kolcami, kolcami które pękną, wraz z końcem Billa. 

To tylko TY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz