Zemsta (część 2)

104 11 2
                                    

-Długo jeszcze? - zapytałam siedząc znudzona na krześle.

-A czy to moja wina? Musiałaś im za dużą dawke podać - warknął Bill.

-Dałam tyle co kazałeś,nie zwalaj na mnie -warknęłam.

Dlaczego jestem taka spokojna i nie panikuje? Otóż dlatego,że jako psycholog nauczyłam się trzymać nerwy na wodzy oraz poczekać co się wydarzy.Bo po co panikować,kiedy nic nie zagraża twojemu życiu?  Tak przynajmniej myślisz racjonalnie.

Miałam dalej kłócić się z mężczyzna,gdy usłyszeliśmy mruczenie. Spojrzeliśmy na przyjaciół, pierwszy obudził się Ben. Blondyn podszedł do niego ściągnął mu worek z głowy. Wstałam i podeszłam do mężczyzn,Ben był chwilowo oślepiony światłem żarówki.Kiedy odzyskał wzrok spojrzał na nas. Swój wzrok utkwił we mnie.

-Bill,Susann co wy robicie? - zapytał szarpiąc kajdankami.

-Nie szarp się i tak się nie uwolnisz - rzekł Bill wyciągając nóż.

Cofnęłam się do tyłu. Ciekawe co Bill wymyślił.Inni również zaczęli się budzić, zdjęłam im worki z głów. Wszyscy byli w szoku i niczego nie rozumieli. Chyba jedyną osobą,która rozumiała całą tą sytuację był Bill.

-Widzisz Ben,a wy? pamiętacie to - blondyn podniósł dłoń chłopaka,na jej wewnętrznej stronie była długa blizna, przejechał po niej nożem.

Spojrzałam na swoją ja nie miałam takiej blizny,ciekawiło mnie dlaczego.

-Więc już wiecie dlaczego tu jesteście - rzekł Bill. I wyszedł z piwnicy.

Czasami nie rozumiałam jego wahań nastroju.Usiadłam naprzeciwko przyjaciół patrzyłam na nic,a oni na mnie.

-O co tu chodzi Susanne? - warknął Mike. - uwolnij nas!

-Nie moge, naprawdę bardzo bym chciała ale nie moge - w moich oczach poczułam łzy.

-Kurwa Sus to nie są żarty! -Richie zaczął się szarpać z kajdankami.

Mężczyźni zaczeli sie kłócić między sobą.Jedynie Ben patrzył na mnie w milczeniu.

-Dlaczego Bill to robi? - zapytał a reszta zamilkła.

Wzruszyłam ramionami.

-Powiedział że chce zemsty,za to co mu zrobiliście w przeszeszłości.

-Czy chodzi o... - zaczął Eddie ale Stanley mu przerwał.

-Zamknij się - warknął.

-O co? Ja też chce wiedzieć co się tu dzieje? Co mu zrobiliście i co to za blizny? - Byłam tak blisko prawdy a oni nie chcieli mi powiedzieć.

-Nie twoja sprawa Susann - usłyszałam głos za sobą. -Wyjdź - odwróciłam się w stronę blondyna.

-Nie Bill,dlaczego mi nie chcecie nic powiedzieć ?! Do cholery ja też jestem  w to wszystko zamieszana! - Bill złapał mnie mocno za włosy i wyprowadził z piwnicy. W salonie pchnął mnie na kanapę.

-Posłuchaj mnie Susan,nie  wtykaj nosa w nie swoje sprawy rozumiesz?! Zaczynasz mnie coraz bardziej irytować,nie bede znosił twojego dociekania! - uderzył mmie w twarz. -To pierwsze ostrzeżenie,zapamietaj jesteś moim pionkiem.Teraz jedz do sklepu kupić jedzenie. - warknął i rzucił mi pieniądze na stół.

Nienawidzę go,całym sercem go nienawidzę! Przecież mogłabym w każdej chwili zadzwonic na policje bądź jechać, ale boje sie o życie mojego dziecka,gdyby nie Diana...Fakt Bill ciągle jest  ze mną,jednak po nim spodziewam sie wszystkiego i nie zdziwie sie jeśli ma kogoś do pomocy. I w każdej chwili,może kazać tej osobie zrobić krzywdę małej.

To tylko TY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz