Czy jest coś jeszczę ?

97 7 8
                                    

-Halo? - zapytałam cicho.

-Susanne...- Zamarłam.

To nie był Bill...
To nie była Beverly...

Czy to się dzieję naprawdę?

Mineły dwa tygodnie. Staramy się wszyscy żyć w miarę spokojnie. Policja dalej szuka Billa,cholernie dobrze się ukrył. Oczywiście tak jak powiedział funkcjonariusz dali mi ochronę,muszę tylko mówić gdzie jadę lub idę. Dianę postawnoiłam wysłać do przedszkola,tam będzie bezpieczna,a opiekunki oraz dyrektorka,dostały specjalny nakaz,który zabrania oddawania Diany z wyjątkiem mnie Beverly bądź Marianny.

Martwiła mnie jedna sprawa dwa tygodnie temu,zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam przez chwilę zapomniałam jak się oddychało,gdyż osoba która wypowiedziała moje imię,miała łudząco podobny głos do Pennywisa. Jednak gdy wypowiedziałam jego imię, rozmówca rozłączył się. Codziennie o tym myślę,czy była to pomyłka? Być może ale znał moje imię...

Właśnie siedziałam przy laptopie. Drugi kubek kawy prosił się aby go wypić,wziełam porządny łyk. Musiałam zająć się pracą. Narazie opisywałam problemy ludzi w internecie,lub pisałam z nimi na mailu.

Tak dużo się działo ostatnio,że zapmniałam jak bardzo lubię pomagać ludzią.Godzinę później zamknęłam urządzenie i wyniosłam kubek do zlewu. W momencie,kiedy odstawiłam naczynie przyjżałam mu się dłużej, ogarneło mnie dziwne uczucie,a już po chwili postanowiłam zrezalizowac mój pomysł. 

Szybko poszłam do sypialni wyjmując walizkę,pakowałam najpotrzebniejsze ubrania oraz rzeczy...

Wieczorem.

Odebrałam dziewczynkę z przedszkola,przebrałam ją w czyste ubranie i szykowałam do wyjazdu.

-Mamusiu? Gdzie jediemy? - zapytała.

-Kwiatuszku,jedziemy na mini wakacje w góry - odpowiedziałam z uśmiechem,robiąc jej  kucyka.

-Tak w góly! Widziałam w pszedskolu,bajke i tam słonik jechał w góly wiesz ? - uśmiechnęła się szeroko.

Rozczulił mnie ten uśmiech. Jak mogę jej nie kochać? Przcież to sama słodycz.

-A więc będziemy jak ten słonik, idź zakładać buciki - pocałowałam ją w czoło. 

Dziewczyna w podskokach wyszła z pokoju.Również wstałam,ubrałam buty wziełam walizke i poszłyśmy do samochodu. Już po chwili bagażnik był spakowany,musiałam upchać jeszczę spacerówkę. Diana zapięta w foteliku.

20 minut później.

-Dzień dobry,dziękuję ze pan wyszedł do mnie. Diana zasneła nie chciałam jej budzić - rzekłam do funkcjonariusza policji,który stał przed komendą.

-Witam,rozumiem nie ma problemu co się stało? - zapytał odrazu krzyżując ręce.

-Chciałabym zrezygnować z ochorny.

-Dlaczego? - popatrzył na mnie z uniesioną brwią.

-Wyjeżdzam na jakiś czas,więc Bill napewno mnie nie znajdzie - rzekłam poprawiając włosy.

To tylko TY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz