Wybierz mniejsze zło

115 7 0
                                    

Zastanawialiście się kiedyś,jak będzie wyglądać wasze życie za kilka lat? Czy będziesz tą samą osobą z charakteru i wyglądu? Czy przyjaciele dalej będą z wami? Nikt nie zna odpowiedź na przyszłość,jedyne co może zrobić to pokierować swoje życie,aby stało się lepsze i wartościowe. W moim życiu cenie rodzinę i przyjaciół. To dzięki nim,czuję że żyje. Dlatego nie moge ich stracić. Głównie chodzi mi o Beverly i Bena to oni jako jedyni zostali przy mnie,z innymi kontakty były urywane.Mimo wszystko są moimi przyjaciółmi.I zamierzam walczyć o ich życie,nawet kosztem swojego.

Bill Denbrough chłopak,który troszczył się o innych to on zawsze dowodził naszym klubem frajerów...Potrafił wypowiadać się mądrze w wielu sprawach.To właśnie on był głową naszej ekipy. Kochany uczciwy szczery do bólu przyjaciel...każdy chciałby takiego. Jednak nawet najgładszy kamień ma skazę...Tym teraz był Bill swoją własną skazą.Tak naprawdę zawsze mógł mieć problemy z psychiką nie okazywał ich,jednak ujawniły się z czasem. Bo jak można zostać mordercą bez przygotowania? To jak gotowac potrawe bez składników.

-Podsumowując Bill siedział w zakładzie psychiatrycznym,i zabił 20 osób? - dopytała upewniając się Bev.

-Tak - odparłam zatrzymując się na światłach.

-Nie mogę w to uwierzyć - rzekła.

-Ja też nie Beverly,boję się - przyznałam.

-Wiem,co teraz zrobisz ?

-Jadę tam. Proszę gdyby się odezwał powiedz mu,że musiałam wyjechać.

Nie miałam pojęcia jak zareguje Bila.Wiedziałam że bardzo się narażam a raczej Dianę.Mimo wszystko muszę sie dowiedzieć prawdy.

-Postaram się coś wymyśleć,uważaj na siebie Susanne - rzekła zmartwiona Bev.

-Dobrze papa - rozłączyłam się.

Właczyłam gps,z Derry do tego ośrodka jest 2,5 godziny drogi.Jechałam pogrążona w myślach.Jak będzie wyglądać moją przyszłość i Diany? Co sie z nami stanie?

Popołudniu dojechałam na miejsce zaparkowałam na parkingu.Wyszłam z samochodu idąc do ładnie wygladajacego budynku.Miał ceglane ściany. Duże okna dodawały uroku.
Weszłam przez drzwi,w środku było bardzo schludnie,w połowie korytarza był wiszący napis na ścianie recepcja.Ruszyłam w tamtym kierunku,za ladą siedziała młoda kobieta miała około 25 lat,ciemno bląd włosy upięte w kitke.Na sobie miala niały kitel.

-Dzień dobry - przywitałam sie z uśmiechem.

Kobieta spojrzała na mnie.

-Dzień dobry w czym mogę pomóc?- uśmiechnęła się uprzejmie.

-Szukam doktor Emilli Coler - odwzajemniłam uśmiech.

-Przyrko mi pani Emillia już tu nie pracuję - rzekła ze współczuciem w głosie.

-Moge zapytać dlaczego?Bardzo jest mi potrzebna - udawałam przejęcie.

-Nie powinnam nic mówić ale dobrze - trzymając w ręku dokumenty ułożyła je na biurku - Była terapeutką jednego pacjenta...Jakby to powiedzieć, po pewnym czasie przestała nad nim panować. Zrezygnowała - podsumowała.

-Rozumiem bardzo dziękuję,mam ogromną prośbę czy ma pani kontakt do niej? Adres zamieszkania? Naprawde pilnie muszę się z nią skontaktować - zagryzłam wargę.

-Naprawde nie mogę,udzielać takich informacji.

Wyciągnęłam dłoń,aby złapać kobiete za rękę.Przysunełam ją bliżej siebie.

-Tu chodzi o jej życie - powiedziałam cicho ale stanaowczo.

Blondynka przełknełam ślinę.

To tylko TY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz