X

396 40 5
                                    

-W sumie czemu nie.- powiedziałem robiąc miejsce obok siebie, szczerze mówiąc podobała mi się. Julia ochoczo przeskoczyła ze swojego łóżka do mojego.- Ostrożnie, bo mi coś uszkodzisz.- zaśmiałem się.

-Nie udawaj, że taki delikatny jesteś.

-No dobrze. Wygodnie?- przysunęła się bliżej mnie.

-Teraz tak.- powiedziała po czym wybuchnęła śmiechem.

-Nic.

-Jak nic skoro widzę że coś cię wyraźnie rozbawiło.

-Pierwszy raz śpisz z dziewczyną?

-O czym ty mówisz?

-Masz coś sztywnego w spodniach.

-Nie w spodniach a przed. To moja ręka.- powiedziałem wyciągając rękę z pomiędzy nas.

-Rzeczywiście.- odrzekła Julia przestając się śmiać.- Idziemy spać? 

-Możemy. To dobranoc.

-Dobranoc.- powiedziała Julia przywierając ustami do moich. Było przyjemnie ale byłem tak zmęczony że po chwili przerwałem i przytuliłem ją, nie wiem kiedy usnąłem.

Rano obudził mnie zapach smażonej kiełbaski. Julia już zdążyła wstać i zejść na dół bo słychać ją było jak śpiewała w kuchni. Ubrałem się, przemyłem twarz i zszedłem na dół wzywany zapachami śniadania.

-A kto to wstał!- nie wiem jak późno było ale to był Will, nie mam pojęcia kiedy przyszedł.- Trochę przyspałeś.- zaśmiał się.

-Cześć Will. O czym ty mówisz? Która godzina?

-Jest 13.

-Serio spałem tak długo? 

-Wczoraj intensywnie trenowałeś. Opanowywanie mocy naprawdę porządnie wyczerpuje, zwłaszcza wyciszanie jej.- usłyszałem za plecami głos gospodarza.

-O cześć Marcus. Więc skoro jest pierwsza to zapach który czuję nie jest śniadaniem?

-Nie.- czarodziej wybuchnął śmiechem.- To obiad, mam nadzieję że zostaniesz bo za piętnaście minut będzie gotowy.

-Pewnie że zaczekam, jestem głodny jak wilk.

-To świetnie. Będą pyzy z kiełbasą, lubisz?

-Uwielbiam.

Po obiedzie podziękowałem za posiłek i pożegnałem się ze wszystkimi.

-Widzimy się w środę.- powiedział Marcus.- A i prawie zapomniałem jak wrócisz czas cofnie się o około pół minuty, żebyś nie był zaskoczony.

-Ok. Jeszcze raz dzięki za obiad i do zobaczenia.

Narysowałem runę i po chwili byłem znów na schodach "Myśliwca".

-Na początku nie będzie łatwe ale musisz sobie jakoś z tym radzić z czasem będzie samo przychodziło, uwierz mi.- odwrócił się żeby wyrzucić to co zostało z papierosa do popielniczki lecz tym razem Marcus mu nie przerwał.

-Dzięki, dobrze jest mieć takiego przyjaciela jak ty.

-Ja się nie nadaję na przyjaciela.

-Dlaczego?

-Bo myślę tylko o sobie.- powiedział po czym się wyszczerzył.

-Przynajmniej szczery.- roześmialiśmy się obydwaj. Może i często myśli o sobie i potrafi mnie naprawdę zirytować to tylko z nim mam naprawdę dobry kontakt, i zgadzamy się w wielu rzeczach, jak na przykład z tym że Jackob jest leniwym nerdem, który woli siedzieć na kompie zamiast ruszyć dupę na próbę raz w tygodniu. Na szczęście jest jeszcze Sam który zespół traktuje, poważnie chociaż jest trochę samolubny ale lepsze to niż olewanie ekipy.

-Chyba trzeba się zbierać do domu, nie sądzisz?

-Można by, trochę zimno się robi. 

-No w końcu mamy styczeń.

Po drodze jak zwykle gadaliśmy o pierdołach. Kiedy dotarłem do domu przywitał mnie mój półtora roczny brat. W swój dziecięcy sposób pokazał mi że mam ściągać buty i kurtkę, następnie zaciągnął mnie do mojego pokoju i pokazując na komputer zrobił "Bruuuum" co oznaczało że chce oglądać samochody na intrenecie. Kiedy już mu je włączyłem mogłem na spokojnie się przebrać w coś luźniejszego czyli dresy, nie ma nic wygodniejszego do chodzenia po domu jak dresy. W momencie w którym wychodziłem z pokoju tata wrócił do domu z wypranym dywanem, miałem okazję go zapytać skąd pochodzi i czy pamięta coś z okresu dzieciństwa. Pomimo tego że mieszkamy pod jednym dachem ponad 17 lat nigdy go o to nie pytałem.

-Hej tato. 

-Cześć synu, co u ciebie?

-Dobrze... mogę cię o coś zapytać?

-Wal prosto z mostu.

-Skąd pochodzisz? I czy pamiętasz swoje lata dzieciństwa?

-Nie mam pojęcia skąd pochodzę, pamiętam wszystko od moich dziesiątych urodzin kiedy policjant znalazł mnie w klatce w jednym z bloków, a ja mu powiedziałem że mojego tatę zabili źli ludzie lecz nie próbowano się dowiedzieć co się z nim stało, nawet nie potrafiłem wskazać gdzie mieszkam ani jak ci ludzie wyglądali. Trafiłem do domu dziecka skąd adoptowali mnie twoi dziadkowie Cinda i Henk.

-Dzięki tato.

-A można wiedzieć czemu się o to pytasz? 

-Po przerwie świątecznej mamy na historię opowiedzieć coś o swojej rodzinie i chciałem wiedzieć coś o twoich korzeniach.

-Niestety tylko tyle mogę ci powiedzieć.

-Tyle powinno wystarczyć, jeszcze raz dzięki.

To co powiedział tata mogło się pokrywać z tym co mówił Marcus, że jestem potomkiem Averilla.

 _____

Standardowo zapraszam do gwiazdkowania, komentowania i pozdrawiam wczystkich czytelników obecnych przeszłych i przyszłych ;) i zapraszam na tumblra 
http://dpesg.tumblr.com

Dwa światy: Wojownik Ognia [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz